Głombiowski, Magdalena Nowakowska
Kuala Lumpur. Przewodnik
Magdalena Nowakowska, Michał Głombiowski
KUALA LUMPUR – PRZEWODNIK
Wprowadzenie
Stolica Malezji nie bez powodu określana jest jako Azja w pigułce. Znajdziemy tu niemal wszystko, co kojarzy nam się z wschodnim kontynentem, odmierzone w przeróżnych proporcjach i dające nam sposobność pełnego zanurzenia się w świat pełen barw, zapachów, smaków i kulturowych zwyczajów. Choć kraj jest w większości muzułmański, nie brakuje w nim buddystów i hinduistów, a obok Malajów ulicami miasta wędrują Chińczycy, Indonezyjczycy, Tajowie i przedstawiciele całkiem pokaźnej społeczności białych ekspatów. Ta kulturowa mieszanka w dużym stopniu tworzy charakter stolicy.
Kuala Lumpur jest z pewnością najszybciej rozwijającym się miastem Malezji, będąc równocześnie jedną z ważniejszych metropolii Azji. Jak na lidera przemian przystało, nie brakuje tu nowoczesnych drapaczy chmur, luksusowych hoteli, ekskluzywnych galerii handlowych i spektakularnych budynków zaprojektowanych przez architektów z całego świata. Srebrzyste bliźniacze wieże Petronas, otoczone przez estakady szybkiej kolejki i płynącą co rano rzekę odzianych w garnitury biznesmenów, urosły do symbolu miasta, jednak wystarczy odejść od nich niemal na wyciągnięcie ręki, by odkryć drugie oblicze stolicy.
Chińska dzielnica zdaje się żyć w kontrolowanym chaosie, dostosowując się do rytmu nawoływań sklepikarzy, przepychających się ulicami autobusów, niewielkich knajpek oraz targowisk oferujących niedrogie przedmioty codziennego użytku. W kwartale należącym do hindusów powietrze przesiąknięte jest zapachem ostrego curry, a uginające się pod obfitością rzeźb hinduistyczne świątynie wypełnia szmer modlitw i dudnienie bębnów. Wreszcie, są w tym mieście ciągnące się kilometrami Ogrody Botaniczne, pełne zieleni i tysięcy roślin pomiędzy którymi można zapomnieć, że jest się w dużej hałaśliwej metropolii. Charakteru stolicy dopełniają ślady obecności Brytyjczyków, którzy za czasów Imperium zarządzali stąd niemal całym Półwyspem Malajskim. Mające ponad wiek budynki w stylu wiktoriańskim, elitarne kluby, czy anglikańskie kościoły są niczym szczypta europejskich przypraw wrzuconych do azjatyckiego kotła.
W Kuala Lumpur trudno się nudzić, a niemal za każdym rogiem czeka kolejna, domagająca się naszej uwagi niespodzianka. Wybór atrakcji zdaje się być niemal nieograniczony i tylko od naszych chęci oraz czasu, którym dysponujemy, zależy, na ile uda nam się poznać to miasto.
I. Historia i kultura
Historia
Trochę ponad sto pięćdziesiąt lat to niewiele jak na wiek miasta. Kuala Lumpur jest jeszcze dzieckiem, choć nad wyraz rozwiniętym. Ten niedługi okres czasu wystarczył, by z niewielkiej osady w środku dżungli wyrosła prawdziwa metropolia, nowoczesna i pędząca na przedzie gospodarczego wyścigu najszybciej rozwijających się miast świata.
Zaczęło się, jak to często bywało, od zdeterminowanych i pełnych nadziei na sukces pionierów. W 1857 roku, kiedy pochodzący z rodziny władców królestwa Selangor radża Abdullah udostępnił osadnikom bogatą w złoża cyny dolinę Klang, wyzwanie podjęło osiemdziesięciu siedmiu Chińczyków. Osiedlili się u zbiegu rzek Gombak i Klang, a miejsce to nazwali „błotnisty zbieg”, po malajsku: Kuala Lumpur. Przybysze zabrali się do zakładania kopalni, ale trudne warunki, a przede wszystkim malaria, w ciągu zaledwie miesiąca pozbawiły życia sześćdziesięciu dziewięciu z nich. Osada jednak przetrwała, a odkryta na miejscu cyna i związana z nią szansa na zarobek, przyciągała chętnych do pracy górników i szukających zysku kupców.
Walka o wpływy, coraz większa konkurencja i szybko rosnąca populacja miasteczka sprawiły, że przyszła stolica Malezji dość szybko pogrążyła się w chaosie, przemocy i bezkompromisowej rywalizacji klanów. Napięta sytuacja nie tylko zahamowała rozwój miasta, ale skłoniła też Brytyjczyków, rządzących w tym czasie Federacją Malajów, do wzięcia sprawy w swoje ręce. Powołali oni, na wzór pozostałych chińskich enklaw, stanowisko kapitana (Captain China), do którego należeć miało administrowanie osadą. Na efekty tej decyzji trzeba było jednak nieco poczekać – względny porządek udało się zaprowadzić dopiero trzeciemu z kolei kapitanowi, Yap Ah Loy’owi, który pełnił funkcję od 1868 do 1885 roku i zyskał miano założyciela nowoczesnego Kuala Lumpur. Jego sukces został jednak szybko wystawiony na próbę: miasto nawiedziła siejąca chaos i zniszczenie wojna domowa miedzy walczącymi o wpływy malajskimi sułtanami. Sam kapitan musiał w tym czasie stawić czoło próbującym usunąć go ze stanowiska konkurentom. Zaniepokojeni o swoje interesy przedsiębiorcy poprosili o interwencję Brytyjczyków, którym udało się przekonać malajskich władców do zawarcia ugody. Konsekwencją tej interwencji było powołanie brytyjskiego rezydenta, mającego decydujący głos we wszystkich sprawach, za wyjątkiem tych dotyczących malajskich zwyczajów i religii.
Po wojnie kapitan Loy zabrał się za odbudowę miasta, zaludniając je chińskimi górnikami z innych części stanu Selangor. Zdając sobie sprawę z konieczności wyżywienia coraz większego miasta, przekonywał też malajskich rolników do osiedlania się na przedmieściach Kuala Lumpur. W ten sposób miasto zyskało rolnicze zaplecze i łatwy dostęp do produktów żywnościowych.
Zupełnie nowa era dla Kuala Lumpuru nastała w początkach lat 80. XIX wieku, kiedy reprezentant rządu brytyjskiego Frank Swettenham przeniósł do miasta centrum administracyjne z pobliskiego Klang. Szybko powstała pierwsza linia kolejowa, usprawniono transport kołowy, zbudowano szkoły, szpital i schronisko dla bezdomnych, a dzięki założeniu cegielni, drewniane domy kryte strzechą ustąpiły z wolna miejsca murowanym. W 1896 roku Kuala Lumpur zostało stolicą nowo utworzonych Sfederowanych Stanów Malajskich. Mimo tej zaszczytnej funkcji, plan zabudowy miasta jeszcze nie istniał, rozrastało się więc ono spontanicznie i dość bezładnie, wchłaniając przy tym zarówno chińskie jak i europejskie style architektoniczne. Ulice tej najstarszej części malezyjskiej stolicy są chaotyczne i kręte, co nadaje miastu malowniczości, ale jednocześnie, przy obecnym zaludnieniu, znacznie utrudnia komunikację.
Podczas II wojny światowej, od stycznia 1942 do sierpnia 1945 roku, Kuala Lumpur musiało pogodzić się z okupacją japońską. Te niecałe trzy lata okazały się dla stolicy ciężką próbą. Hiperinflacja, spowodowana wprowadzeniem na rynek drukowanego bez numerów seryjnych japońskiego jena wojskowego, niemal pogrzebała gospodarkę miasta, a reglamentacja żywności stała się codziennością. Prawdziwą gehennę przeżywali Chińczycy, oskarżani o finansowe wspomaganie chińskiego rządu w wojnie chińsko-japońskiej, choć ciężkiego losu nie uniknęli też Malaje i Hindusi, z których wielu zostało wywiezionych do pracy przy budowie Kolei Birmańskiej, zwanej „koleją śmierci”. Japońskie panowanie zakończyło się wraz zrzuceniem bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki, a władzę znów przejęli Brytyjczycy.
W 1957 roku, dokładnie sto lat od założenia miasta, Kuala Lumpur stało się stolicą niepodległego kraju. Brytyjski Union Jack został opuszczony i malezyjska flaga załopotała po raz pierwszy na niemal stumetrowym maszcie na boisku do gry w krykieta, które od tej pory nosi nazwę Placu Niepodległości (Dataran Merdeka).
Wiara w świetlaną przyszłość nowego, wielokulturowego narodu została wystawiona na próbę w 1969 roku, kiedy miasto ogarnęły zamieszki na tle rasowym. Podczas walk etnicznych zginęły setki ludzi, na prawie dwa lata zawieszono działalność Parlamentu, a rolę tymczasowego rządu przejęła Narodowa Rada Operacyjna. Po pięciu latach Kuala Lumpur odłączyło się od macierzystego stanu Selangor, stając się oddzielną jednostką administracyjną, zwaną Terytorium Federalnym. Od tej pory dobra passa nie opuszcza stolicy Malezji, która wielkimi susami pokonuje kolejne etapy ekonomicznego i technologicznego rozwoju, pełniąc jednocześnie rolę kulturalnego i politycznego centrum kraju.
Wielokulturowość
Bogactwo historii, zwyczajów, nacji, religii – Malezja, a co za tym idzie i Kuala Lumpur, jest prawdziwym kulturowym tyglem. O tej różnorodności przekonamy się już pierwszego dnia pobytu w mieście, mijając na ulicy mieszkańców o różnych rysach twarzy, przechodząc obok różnorakich świątyń, czy wreszcie czytając szyldy sklepowe wymalowane w kilku językach.
To