ale ugryzłam się w język i potakiwałam tylko głową ze zrozumieniem.
– Jest jeszcze jedna kwestia, o której chciałbym z tobą porozmawiać, Elizabeth…
– Tak, tak, słucham. – Z jakiegoś powodu na te słowa dostałam gęsiej skórki.
– Z tego, co mówiłaś przy przyjęciu, wynika, że w tę noc, w którą połknęłaś leki nasenne, pokłóciłaś się z chłopakiem, tak? – zaczął ostrożnie.
– No tak… To znaczy, właściwie dostałam wiadomość, że mnie zdradza i zostawia dla innej – wzruszyłam od niechcenia ramionami.
– Rozumiem, więc to był powód podjęcia przez ciebie próby samobójczej, tak?
Jezu, serio? Serio ma mnie za jakąś żałośnie zakochaną idiotkę, która nie może przeżyć tego, że facet ją zostawił? Najchętniej powiedziałabym mu, co myślę o takich dziewczynach, ale niech mu już będzie. Może myśleć sobie, co chce, bylebym stąd wyszła jak najprędzej. Nic nie odpowiadam, co on najwyraźniej uznaje za potwierdzenie.
Wzdycha ciężko i znów, jakby ważył słowa, mówi do mnie powoli:
– Z twoich badań wynika, że… – tu robi krótką przerwę, chrząka, po czym kontynuuje spokojnym tonem: – Elizabeth, jesteś w ciąży.
– Że co proszę?! – Czuję, że już zbiera mi się na płacz. Moje życie robi sobie chyba ze mnie jakieś kiepskie żarty.
– Dobrze, widzę, że jesteś zaskoczona. Miałem nadzieję, że jednak o tym wiesz. Cóż, jutro z samego rana przyjdzie do ciebie ginekolog i zrobi wszystkie badania, łącznie z USG, aby sprawdzić, czy dziecko, mimo tego, co się wydarzyło, rozwija się prawidłowo. Musimy też uważać z dobieraniem leków przez wzgląd na jego zdrowie, oczywiście.
Zatkało mnie. Myślałam, że gorzej być nie może. Jestem przecież zbyt nisko, by upaść bardziej. A jednak, mam wrażenie, że ziemia usuwa mi się pod nogami, a ja wpadam w czarną otchłań rozpaczy. Nie mogę nawet utopić się w tej ogarniającej mnie nicości, bo moje demony już dawno nauczyły się pływać. Nie. Nie mogę… Nie mogę być z nim w ciąży. Nie mogę urodzić jego dziecka. Nie… Proszę, nie. Tylko nie to. Łzy ciekną mi po policzkach.
Rozdział IV
Najchętniej wymazałabym z pamięci całe to badanie ginekologiczne. Nie dociera do mnie, że naprawdę mogę być… Że jestem… Że będę mieć… Zaciskam mocno powieki, jakby miało to sprawić, że w magiczny sposób wszystko zniknie. Ono zniknie. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Nie ma nawet opcji, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział. Sama nie jestem w stanie jeszcze przyjąć tego do wiadomości, więc nikt nie będzie o tym wiedział. Ot tak, po prostu. Jak gdyby problemu wcale nie było.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.