z osobami uzależnionymi. Byłem terapeutą. Dobrze to wspominam. Tam przede wszystkim jesteś człowiekiem. Społeczność wyczuwa, czy jesteś księdzem, dyrektorem, czy właśnie człowiekiem. Zaczęły do mnie przychodzić pracownice, które skarżyły się, że ksiądz przełożony je molestuje. Za jakiś czas pojawiły się wyroki sądów, które to potwierdziły. Zapytałem go, jak to jest. A on mi na to, że skoro go pytam, to znaczy, że mam problem. Dałem sobie spokój. Nie byłem w stanie tam funkcjonować i stąd mój wyjazd na trzecią parafię.
Czemu księża nie buntują się przeciw biskupowi? Czasem niezadowolonych jest wielu.
Ludzie tego nie rozumieją, ale nie ma takiej możliwości. Załóżmy, że jesteś jednym z tych, którzy się skrzyknęli. Dopóki nie pojedziemy na spowiedź rekolekcyjną z tymi, którzy się nie dołączyli, jest ok. Biskup ma jednak bardzo prosty instrument, żeby z dnia na dzień pozbawić cię źródła utrzymania. Są różne parafie. Na jednej dostajesz sto złotych, na innej rzadko są intencję i tam masz dwadzieścia złotych. To można załatwić natychmiast i bez odwołania. Zsyłka, rozumiesz?
Czujesz teraz gniew?
Nie, nie mam w sobie takich uczuć. Szkoda mi jest mojego kapłaństwa, mojego czasu. Wspominanie tego jest trudne, ale wierzę, że będzie lepiej.
O co chodzi w tym systemie?
Myślę, że o władzę. W Kościele nie ma miejsca dla Boga. To jest przerażające. Zastąpiono Go rytuałami, obrzędami, choinkami. Gdyby Bóg tu przyszedł, spytałby, co z Nim zrobiono? Taki jest Bóg.
Dlaczego odszedłeś?
Miałem dość. Wyczerpały się slogany typu „chcesz zmienić świat, zacznij zmieniać siebie”. Przestałem wierzyć, widzieć w tym sens. Ułatwiono mi odejście. Nie było problemu z dyspensą. Byłeś księdzem i nagle przestajesz nim być. Nikt nie walczy o człowieka, o sakrament. Oni mieli dość mnie, a ja ich. Żyłem po swojemu. Mieszkałem w domu, nie na plebani, nie chodziłem w sutannie. Myślę, że mówiłem dobre kazania, do których nie musiałem się specjalnie przygotowywać. Biskup zaprowadził porządki, po których nie było dla mnie miejsca. Z perspektywy czasu myślę, że dla nich najlepiej by było, gdybym nie żył. Miałbym pewnie uroczysty pogrzeb. Wspominaliby mnie, przyjechałby biskup, przedstawiciele z innych parafii. Ładnie by to wyglądało.
Teraz żałuję, że odszedłem tak późno.
Absolwent teologii, były ksiądz. Program 7 metrów pod ziemią z jego udziałem obejrzało blisko pięć milionów osób.
LESŁAW JUSZCZYSZYN
Uważasz, że dziewiętnaście lat to odpowiedni wiek na decyzję o zostaniu duchownym?
Mam święte przekonanie, że to nie jest dobry moment. Zwłaszcza jeśli chodzi o mężczyzn, których dojrzałość kształtuje się przecież około trzydziestego, a może nawet i czterdziestego roku życia. Zatem taki dorosły nastolatek nie jest w stanie podjąć żadnej dojrzałej decyzji dotyczącej przyszłości. Sam tego doświadczyłem. Wstąpiłem do zgromadzenia zakonnego, mając dwadzieścia lat, po ukończeniu technikum. Wiem, że osoby w tym wieku nie są wystarczająco dojrzałe, by dokonywać tak poważnych wyborów. To przecież decyduje o całym życiu. Klamka zapada. Składasz śluby, zostawiasz przeszłość i budzisz się w innym świecie. Nie jest łatwo zmienić decyzję i odejść.
A jak to wygląda w przestrzeni Kościoła protestanckiego, w którym teraz żyjesz?
W Kościele Chrystusowym jest inaczej. Tu nie ma podręczników do formacji, tej całej teorii. Pastor musi być dojrzały jako mężczyzna. Najlepiej, jeśli ma żonę, dzieci i jakieś inne doświadczenia niż ukończenie szkoły średniej. Chodzi o uporządkowane relacje. Tego nie da się nauczyć, wyczytać. To trzeba pokazać swoim życiem i to musi zobaczyć wspólnota, w której ten człowiek funkcjonuje. Jeżeli dana osoba jest w stanie wokół swojego domu zbudować wspólnotę, przyciągnąć ludzi, to można jej zaufać. Tak było z moim biskupem. Wspólnota wysłała go na studia do USA. Pojechał tam z żoną i dziećmi. Wrócił po pięciu latach z szerszą perspektywą i zaczął na nowo budować Kościół Chrystusowy. I nasza wspólnota się bardzo dynamicznie rozrasta.
Seminaria katolickie to społeczności niemal wyłącznie męskie, zamknięte. Jak wspominasz ten czas?
Najbardziej nieracjonalne jest to, że tam funkcjonuje od pokoleń pewien model, który polega na tym, że duzi chłopcy, którzy nigdy nie dorośli do męskiej tożsamości, usiłują wychowywać dzieci na mężczyzn. To się nie ma prawa udać. Z mojego doświadczenia wynika, że chłopiec potrzebuje mieć wzorzec mężczyzny, żeby stać się mężczyzną. Pisał o tym w Dzikim sercu
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.