Krystyna Romanowska

Mężczyzna bez winy i wstydu


Скачать книгу

o dobrym i złym seksie. Mężczyzna, oceniając, że seks był zły, myśli o tym, że był nudny, a jego partnerka pasywna. Kiedy kobiety mówią, że seks był zły, zwykle myślą o przymusie, kiepskim samopoczuciu czy wręcz fizycznym bólu. Neopatriarchat tylko umacnia przekonanie o konieczności kobiecego trudu i bólu.

      Niewątpliwie. W związku neopatriarchalnym seks jest pracą. Po pierwszej fali uniesienia, kiedy hormony i emocje opadną, kobiety mówią: „Największą satysfakcję dało mi to, że dobrze się sprawiłam”. Że w nawale zadań, obowiązków, pracy udało się wszystko dopiąć, a na koniec jeszcze dać mężczyźnie orgazm. Czy również sobie – czasami tak, często jednak nie. Tak więc wywiązała się ze wszystkich zobowiązań, jakie sobie tego dnia narzuciła.

      Część z tych kobiet jest po prostu seksualnie niezrealizowana albo wręcz fizycznie nierozbudzona. Są tak zaangażowane, tak wtopione w obraz satysfakcji partnera, że nie może się pojawić ich własna satysfakcja. Mężczyźni jednak również są niespełnieni, choć nie ryzykują tego, że kobieta ich opuści, zostawi. U mężczyzn mamy więc do czynienia z seksualnością dziecięcą we freudowskim sensie: nieskrępowaną, perwersyjną, taką, w której mieści się wszystko. Mężczyzna może składać kobiecie bardzo perwersyjne propozycje.

      Dlaczego?

      Perwersja z definicji jest ustanowieniem twardego prawa, według którego realizowana jest dalsza rozkosz. Bez tego prawa rozkosz w ogóle nie jest dostępna. W naszym relacyjnym kontekście perwersja to metaforyczny powrót do emocjonalnej konfiguracji z matką.

      Ustanowione tutaj prawo mówi kobiecie: wycofaj z seksu całą swoją dorosłą przyjemność i zadowól się byciem wyłącznie obiektem. To jest odwrócenie relacji z nadużywającą matką, próba kompensacji. Gdzieś głęboko wyrażana jest tu potrzeba bezwarunkowej miłości.

      Seks analny często jest jedną z takich form poświęcania się kobiety dla mężczyzny, tak jak matki wobec dziecka: „Pobawię się z tobą na placu zabaw, chociaż w ogóle mnie to nie interesuje. Robię to, bo sprawia ci to przyjemność”. Taki seks nie daje kobiecie zadowolenia, ona musi się nauczyć, że ma z tego czerpać satysfakcję. Szukanie punktu G w ścianie odbytu to jakieś kpiny!

      Różni ludzie lubią różne rzeczy. Przypomnijmy, że z badań seksualności Polaków wynika, iż ten rodzaj seksu robi się coraz bardziej popularny. Seksuologowie twierdzą, że są kobiety, którym seks analny sprawia przyjemność. Poza tym jest on hmm, co tu kryć… użyteczny. Nie zajdzie się po nim w ciążę ani nie straci dziewictwa.

      Perwersja wywołuje perwersję, bo inaczej nie da się tego znieść. Z jednej strony to otwiera pole do nadużyć. Przyjemności z obszaru BDSM zbudowane są zwykle na schemacie: świadomie wezmę udział w czymś, co zwykle uznawane jest za nadużycie (a nawet pójdę jeszcze dalej), i to, że działam świadomie, uchroni mnie przed nadużyciem i pozwoli odczuwać rozkosz.

      Z drugiej strony mamy też delikatną sytuację: kobiety „nowoczesne” boją się przyznać, że czerpią przyjemność z tego, iż są uległe. Trudno określić moment, w którym uleganie jest jeszcze przyjemne, podmiotowe, a w którym kobieta przestaje istnieć jako realny człowiek. Prawdę mówiąc, wspólne określenie tego momentu to jedna z tajemnic dobrego związku. Jest to też moim zdaniem kolejny punkt, w którym się pogubił współczesny, oburzony feminizm.

      Łatwiej zatrzymać przy sobie mężczyznę, oferując mu rolę patriarchy, która nie musi mieć żadnych podstaw takich jak siła, odwaga czy odpowiedzialność. Czyste „wystarczy być”. To jest właśnie neopatriarchat: nie schemat, który jest zakorzeniony w prehistorii, z trudem wydobywający się z mroków średniowiecza i konserwatyzmu, lecz coś, na co kobiety decydują się często zupełnie świadomie – aby mężczyzna był.

      Przyznam, że kondycja mężczyzn niekoniecznie pomaga kobietom dokonywać trudnych wyborów. Samotna matka z synem pozbawionym męskich wzorców to od pewnego czasu norma. Wielu z tych młodych mężczyzn boi się świata tak bardzo, że zamykają się przed matkami w swoich pokojach, w których honorowe miejsce zajmuje komputer. To on umożliwia doświadczenie smaku zwycięstw, siły i posiadania kobiet – bez ryzyka przegranej, ryzyka ośmieszenia czy odrzucenia. Technologie są coraz bardziej zaawansowane, nic więc dziwnego, że gdy taki „mężczyzna” dorośnie, najłatwiej zdobyć go tym samym: stworzeniem mu jak największej wygody. Wielu z nich nie da się z komputerowych pokoików wyciągnąć, bo żywa kobieta jest dla nich stworem zbyt przerażającym. Pozostałych da się wyciągnąć za pomocą tego, co oferowała matka, czyli ochrony przed realnym światem, i tego, czego matka zaoferować nie mogła – seksu. Połączenie tych dwóch czynników to właśnie neopatriarchat: zarówno potencja finansowa, jak i erotyczna mężczyzny jest tu w rękach „wyzwolonej” kobiety.

      Można by powiedzieć: kastracja wersja 4.0.

      Całkowita kastracja przy jednoczesnym zachowaniu męskoosobowego figuranta na patriarchalnym tronie.

      I jakie proponujesz wyjście z tej sytuacji?

      Niech mężczyźni oficjalnie leżą i pachną, a kobiety niech skaczą dokoła nich.

      Nie żartuj sobie! Po obejrzeniu francuskiej komedii Nie jestem łatwy nie jest mi do śmiechu… Bohater przenosi się do świata, w którym panuje matriarchat, mężczyźni są obiektami, chodzą w szortach, golą włosy na klacie i na nogach. Kobiety ich gwałcą albo robią z nich swoje asystentki. Męscy feminiści nazywają się maskuliniści i podczas manifestacji przypinają sobie sztuczne biusty. A cmentarz w Paryżu nazywa się Mere Lachaise.

      Czasami mam wrażenie, że aby obie płcie wyszły z tego z twarzą, należy wprowadzić matriarchat, zamianę społecznych ról mężczyzny i kobiety. Są pewne oznaki tego trendu w postaci chociażby mężczyzny drwala czy mężczyzny wikinga, w przypadku których męskość jest formą makijażu.

      Na portalach internetowych są już jaskółki takiej zamiany ról. Przyjaciółka szuka partnera i otrzymała taką ofertę: „Chętnie zapalę papierosa i wypiję prosecco w twoim towarzystwie”. W podtekście: ty zabawiaj mnie interesującą rozmową, a ja się namyślę, czy coś z tego wyjdzie. A decyzja może być taka, że, jak śpiewa Dawid Podsiadło dziewczynie, której najwyraźniej bardziej zależy na nim niż jemu na niej: Nie ma fal… Nawet w filmie dla dzieci, Hotel Transylvania 3, ojciec Drakuli, gdy opala się na pokładzie statku, jest obserwowany i zabawiany przez trzy dorodne wiedźmy.

      Jaki będzie ciąg dalszy? Mniej lub bardziej spektakularne walki o mężczyzn (także tych Bez Winy i Wstydu), które wyjdą poza internet? A może import mężczyzn z krajów, gdzie jest ich za dużo, a kobiet za mało?

      Walki o mężczyzn już się odbywają, i to – jak słyszymy – w liceach. Dość gwałtowne i nawet krwawe. Teoretycznie taka zamiana ról społecznych czy seksualnych jest możliwa. Są przecież ideologie, które przyjmują, że płeć to wyłącznie konstrukt społeczny, mentalny. W praktyce terapeutycznej obserwuję zarówno elastyczność ról seksualnych, jak i jej konsekwencje. Możliwości jest tu naprawdę sporo – samo pojęcie zdrowia psychicznego jest bardzo pojemne i nie do końca definiowalne, bo właśnie to zdrowie pozwala na różnorodność, wolność wyboru czy wręcz budowanie nowych form relacji. Gdyby jednak jakaś forma matriarchatu była wszczepiona w tkankę społeczeństwa, stanowiła część naszej historii, to pewnie rozprawialibyśmy o zupełnie innych rolach. Ale nie jest.

      Broda ma uczynić z niego mężczyznę, którym nie jest, i zwabić kobiety. Nie masz wrażenia, że niektórzy mężczyźni podjęli się autoterapii, zapuszczając brody? Jestem wikingiem, zobacz, kobieto, taki jestem męski, zaopiekuję się tobą, dla ciebie zetnę drzewo, zrobię sobie tatuaż i wychowam syna. Co mężczyźni ukrywają pod tymi brodami?

      Dziecięce