nakiem wodnym
Tytuł oryginału:
THE DA VINCI CODE: YOUNG ADULT ADAPTATION
Copyright © 2016 by Dan Brown
All rights reserved. Published in the United States by Delacorte Press, an imprint of Random House Children’s Books, a division of Penguin Random House LLC, New York. This work is based on The Da Vinci Code, copyright © 2003 by Dan Brown, first published by Doubleday, an imprint of the Knopf Doubleday Publishing Group, a division of Penguin Random House LLC, in 2003. Subsequently published with illustrations by Broadway Books, an imprint of the Knopf Doubleday Publishing Group, a division of Penguin Random House LLC, in 2004.
Copyright © 2016 for the Polish edition by Wydawnictwo Sonia Draga
Copyright © 2016 for the Polish translation by Wydawnictwo Sonia Draga
Ilustracja: Penguin Books
Wykonanie okładki: Monika Drobnik-Słocińska
Korekta: Anna Just, Aneta Iwan
Redakcja historyczna: prof. Zbigniew Mikołejko
ISBN: 978-83-8110-000-7
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione i wiąże się z sankcjami karnymi.
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.
WYDAWNICTWO SONIA DRAGA Sp. z o.o.
Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-127 Katowice
tel. 32 782 64 77, fax 32 253 77 28
e-mail: [email protected]
www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga
E-wydanie 2016
Skład wersji elektronicznej:
Poświęcam Blythe…
Znowu bardziej niż kiedykolwiek
Ta książka to powieść. Nazwy, postacie, miejsca i zdarzenia są wytworem wyobraźni autora i są fikcyjne. Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych osób, żywych lub martwych, zdarzeń lub miejsc jest całkowicie przypadkowe.
Drogi Czytelniku,
Zawsze uwielbiałem tajemnice i kody.
Jest coś magicznego w chwili, w której nagle dostrzegasz coś, co skrywała zasłona tajemnicy, a teraz widzisz to czarno na białym.
Kiedy miałem dziesięć lat, pierwszy raz natknąłem się na kod – był to rząd dziwnych symboli nabazgranych na skrawku papieru przywiązanego do gałęzi choinki. Kiedy w końcu udało mi się go złamać, okazało się, że wiadomość była od rodziców, którzy w ten sposób oznajmiali niespodziankę – za kilka godzin jedziemy wszyscy na wakacje.
Od tamtego poranka byłem zafascynowany kodami – tajnymi wiadomościami, które trzeba rozszyfrowywać, zanim zrozumie się ich znaczenie. Całe życie odkrywałem ten tajemniczy świat, a kilka lat temu podczas mojej podróży stanąłem twarzą w twarz z najbardziej tajemniczym kodem, na jaki zdarzyło mi się natknąć.
Kod był starożytny… i zagadkowy. A najlepsze jest to, że przez lata krył się w pełnym świetle dnia i cały świat mógł go bez trudu zobaczyć.
Według legendy ten kod chroni zdumiewającą tajemnicę. Mówiono, że ten sekret jest tak szokujący, że jeśli go poznać, człowiek już nigdy nie zobaczy rzeczywistości w tym samym kształcie. Inni twierdzili, że to tylko mit… szepty we mgle. Tak czy owak, książka, którą trzymasz w ręku, opowiada historię mężczyzny i kobiety ruszających w podróż po to, by rozszyfrować ten kod i odkryć zasłonę tajemnicy. Niezależnie od tego, czy w nią uwierzysz czy nie, mam nadzieję, że ta podróż zainspiruje cię do poszukiwania własnej prawdy, jakakolwiek by ona była.
FAKTY
Zakon Syjonu – Prieuré de Sion – tajne stowarzyszenie działające w Europie, założone w roku 1099, naprawdę istnieje. W 1975 roku w Bibliotece Narodowej w Paryżu odkryto zwoje pergaminu, Les Dossiers Secrets, ujawniające tożsamość wielu członków Prieuré de Sion, m.in. sir Isaaca Newtona, Botticellego, Victora Hugo oraz malarza i wynalazcy Leonarda da Vinci.
Opus Dei to żarliwie religijne stowarzyszenie katolików, które niedawno było na cenzurowanym po doniesieniach prasowych o bardzo niebezpiecznych praktykach. Ostatnio, kosztem 47 milionów dolarów, zbudowano siedzibę Opus Dei w Nowym Jorku.
Wszystkie opisy dzieł sztuki, obiektów architektonicznych, dokumentów oraz tajnych rytuałów zamieszczone w tej powieści odpowiadają rzeczywistości.
Prolog
Muzeum Luwru w Paryżu, 22.46
Mecenas sztuki i kustosz, Jacques Saunière, przeszedł chwiejnym krokiem pod przypominającym wejście do skarbca łukowatym sklepieniem Wielkiej Galerii Luwru. Po kilku krokach rzucił się do przodu, próbując złapać najbliższy obraz, który pojawił się w jego polu widzenia – płótno Caravaggia. Chwycił mocno pozłacaną ramę, pociągnął dzieło siedemnastowiecznego mistrza i zerwał je ze ściany, po czym upadł bez sił na podłogę, przykryty olejnym obrazem.
Tak jak się spodziewał, tuż obok z hukiem opadła stalowa krata, zamykając wejście do sali. Parkiet zadrżał od impetu uderzenia. Gdzieś daleko zabrzmiał dzwonek alarmu.
Kustosz leżał przez chwilę, próbując złapać oddech i ocenić sytuację. Jeszcze żyję. Wyczołgał się spod płótna i potoczył wzrokiem po ogromnej przestrzeni sali, szukając miejsca, w którym mógłby się ukryć.
Nagle zmroził go dochodzący z bliska głos.
– Nie ruszaj się.
Kustosz zamarł w miejscu na czworakach i powoli odwrócił głowę.
Zaledwie parę metrów dalej, za prętami kraty majaczyła potężna sylwetka napastnika. Był szeroki w barach i wysoki, skórę miał jasną jak duch i rzednące białe włosy. Różowe tęczówki oczu naznaczone były pośrodku czerwienią. Albinos wyciągnął z kieszeni marynarki pistolet i wymierzył przez kraty wprost w kustosza.
– Nie powinieneś był uciekać. – Miał trudny do rozpoznania akcent. – Teraz mów, gdzie to jest.
– Już mówiłem – wymamrotał Saunière, klęcząc bezbronny na podłodze Wielkiej Galerii. – Nie mam pojęcia, o czym mówisz!
– Łżesz. – Mężczyzna patrzył na niego nieruchomo, tylko jego niesamowite oczy rzucały groźne błyski. – Ty i twój zakon jesteście w posiadaniu czegoś, co nie należy do was. Powiedz, gdzie to jest ukryte, a ocalisz życie. – Wycelował broń w głowę kustosza. – Czy to tajemnica, za którą jesteś gotów umrzeć?
Saunière’owi zabrakło powietrza.
Mężczyzna przechylił głowę, patrząc przez muszkę pistoletu.
Saunière uniósł ręce w geście obrony.
– Czekaj