>
Tytuł oryginalny: Until the end
Autor: Abbi Glines
Tłumaczenie: Regina Mościcka
Redakcja: Agnieszka Pietrzak
Korekta: Pracownia COGITO
Skład: Izabela Kruźlak
Projekt graficzny okładki: Jessica Handelman
Opracowanie graficzne okładki: Ilona i Dominik Trzebińscy
Zdjęcie na okładce: © 2015 by Michael Frost
Redaktor prowadząca: Natalia Ostapkowicz
Redaktor naczelna: Agnieszka Hetnał
First Simon & Schuster Children’s Publishing Division edition October 2015
Text copyright © 2014 by Abbi Glines
Copyright for Polish translation © Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.
Ta książka jest fikcją literacką. Jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych osób, żywych lub zmarłych, autentycznych miejsc, wydarzeń lub zjawisk jest czysto przypadkowe. Bohaterowie i wydarzenia opisane w tej książce są tworem wyobraźni autorki bądź zostały znacząco przetworzone pod kątem wykorzystania w powieści.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy, z wyjątkiem recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie fragmenty tekstu.
Bielsko-Biała 2019
Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.
ul. Zapora 25
43-382 Bielsko-Biała
tel. 338282828, fax 338282829
[email protected], www.pascal.pl
ISBN 978-83-8103-545-3
Konwersja: eLitera s.c.
Wszystkim czytelniczkom i czytelnikom, którzy przebyli razem ze mną długą drogę od wydania Oddychaj mną
– Rozdział I –
TERAZ
Rock
– Tatusiu, patrz na mnie! – zawołała z przejęciem Daisy May, chociaż i tak skupiałem całą uwagę tylko na niej.
– Patrzę – zapewniłem ją.
Rozpędziła się po podwórku i zrobiła serię gwiazd zakończoną saltem, które, jak już się zdążyłem dowiedzieć, fachowo nazywało się przerzutem w tył. Moja córeczka uprawiała gimnastykę, więc musiała bardzo dużo trenować. Za każdym razem, gdy uśmiechała się do mnie i wołała: „Tatusiu, popatrz!”, dochodziłem do wniosku, że nic na świecie nie byłoby w stanie sprawić mi większej frajdy niż jej widok.
Odkąd dwa i pół roku temu zostałem jej ojcem, byłem przekonany, że to jak do tej pory najszczęśliwsze lata w moim życiu. I jeszcze tylko jeden uśmiech potrafił poruszyć mnie równie mocno, co rozradowana buzia Daisy May.
Trisha wyszła tylnymi drzwiami z naszego domu, niosąc w rękach dwie szklanki lemoniady. To ona była tą drugą, której uśmiech kompletnie mnie zawojował. Daisy May pojawiła się w moim życiu dosyć niedawno, ale Trisha była w nim znacznie dłużej. Zafascynowała mnie już jako nastolatka, choć w tamtych czasach nie chciała nawet na mnie spojrzeć. A potem, gdy stała się kobietą, całkiem mnie oczarowała.
Zdaniem Daisy May, Brenta i Jimmy’ego, Trisha była najlepszą mamą pod słońcem. A przy tym najwspanialszą kobietą na świecie, o czym mogłem zaświadczyć ja sam. Na każdym kroku dawaliśmy jej odczuć, że ją ubóstwiamy.
– Idealnie, Daisy, skarbie! – zawołała z dumą w głosie Trisha, a wtedy buzia Daisy May momentalnie się rozpromieniła.
Nasza córeczka przez pierwsze siedem lat swojego życia dorastała pozbawiona matczynej miłości. Biologiczna matka dzieci, które uważaliśmy teraz za swoje własne, nie była w stanie nikogo pokochać. Pełna gniewu i goryczy, zaniedbywała nie tylko maluchy, ale i najstarszego syna, którego uważałem za jednego ze swoich najlepszych przyjaciół – Prestona Drake’a. Gdyby nie on, młodsze rodzeństwo nie zaznałoby żadnych cieplejszych uczuć. Tak wyglądało ich życie do momentu, kiedy matka przedawkowała i trzeba było zapewnić dzieciom nowy dom. Preston był gotów sam wychowywać maluchy, ale razem z Trishą tak mocno je pokochaliśmy, że poprosiliśmy, by pozwolił nam je adoptować. Preston zgodził się, bo pragnął dla nich prawdziwego domu i oddanych rodziców, czego sam nigdy nie doświadczył.
Cała trójka dosłownie czciła ziemię, po której stąpał starszy brat. Uwielbiali go i spędzali razem każdy czwartkowy wieczór. A także wszystkie inne, kiedy chcieliśmy się z Trishą wyrwać z domu. Udało się nam stworzyć zgraną i dobrze zorganizowaną rodzinę.
Nie da się ukryć, że jestem cholernym szczęściarzem!
– Mamuś, jak myślisz? Dostanę się w przyszłym tygodniu do drużyny? – spytała Daisy May, gdy Trisha podała jej szklankę z lemoniadą.
– Uważam, że bardzo ciężko pracowałaś i masz takie same szanse jak inne dziewczynki. Ale niezależnie od tego, jak ci pójdzie, pamiętaj, że dla nas zawsze będziesz najlepsza.
Trisha jak zwykle potrafiła znaleźć właściwą odpowiedź na każde pytanie i buzia Daisy May momentalnie rozciągnęła się w szerokim uśmiechu.
– Preston obiecał, że przyjdzie popatrzeć – oznajmiła Daisy May, rzucając się na trawnik tuż obok mnie.
– Masz to jak w banku. Wiesz, że za żadne skarby świata nie opuściłby twoich kwalifikacji – zapewniłem, odbierając z rąk Trishy szklankę z lemoniadą i pociągając żonę na swoje kolana. Uwielbiałem siedzieć z nią w ten sposób. Zawsze, odkąd tylko pamiętam.
– Trochę się stresuję – przyznała Daisy May i pociągnęła łyk ze szklanki.
Trisha wyciągnęła rękę i przytuliła Daisy do swojego boku.
– Przyjdziemy ci kibicować. Wiemy, jak dużo i solidnie ćwiczyłaś. Ale bez względu na to, co się stanie, dla nas zawsze będziesz gwiazdą. Jesteśmy ogromnie dumni, że tyle osiągnęłaś. Większość dziewczynek trenuje od małego, a ty zaledwie dwa lata i już dostałaś szansę, żeby starać się o miejsce w drużynie! Samo to jest powodem do dumy.
Uwielbiałem tę kobietę między innymi za to, że każdemu potrafiła poprawić humor. Ja też się denerwowałem kwalifikacjami Daisy May do drużyny, więc argumenty Trishy uspokajały i mnie.
Problem w tym, że nie byłem w stanie przyjąć do wiadomości, że ktoś mógłby czegoś odmówić mojej córeczce. Ale Trisha cały czas powtarzała mi, że nie mogę wszystkiego robić za nią. Przyznawałem jej rację, choć trudno mi było się z tym pogodzić. Te dzieciaki już wystarczająco dużo wycierpiały.
– W przyszłym tygodniu znowu będę sypać kwiatki na ślubie – oznajmiła znienacka Daisy May, szeroko się uśmiechając.
Cała ona, nie potrafiła zbyt długo skupić uwagi na jednym temacie. Wystarczyła chwila, by zapomniała o kwalifikacjach, a jej myśli poszybowały ku zbliżającemu się ślubowi Prestona i Amandy.
– Będziesz jeszcze nie raz, ale domyślam się, że ten cieszy cię najbardziej – stwierdziła Trisha, wichrząc brązowe loki naszej córki.
– Jejku, już się nie mogę doczekać! Amanda powiedziała, że ja, Brent i Jimmy mamy stać razem z nimi, kiedy będą wypowiadać… tę, no… No to, co mają powiedzieć na ślubie. Zapomniałam, jak to się nazywa.
Trisha oparła się plecami o moją pierś, a ja parsknąłem śmiechem.
– Przysięgę małżeńską – podpowiedziałem, a Daisy May pokiwała skwapliwie głową.
– No właśnie. Mamy stać obok nich. Jimmy poda Prestonowi obrączkę,