oszałamiające, jak bardzo wszystko się zmieniło. Skurow zapisał kilka informacji w kalendarzu.
– A co z Oscarem?
– Oscar został u nas zatrudniony ponad rok temu. Był świetnym pracownikiem między innymi dlatego, że znał rosyjski i kilka innych języków. Poza tym był osobą towarzyską i pełną inicjatywy.
Skurow nie mógł się powstrzymać i podczas gdy Blumenthal mówiła, oddał się marzeniom. Zastanawiał się, czy ona ma męża. Pewnie tak.
– Stanowiliśmy dobry zespół – odezwał się ciemnoskóry mężczyzna, który do tej pory milczał. – Oscar jako Szwed odpowiadał za Europę Północną, a ja, jako w połowie Holender, w połowie Rosjanin, zajmowałem się Europą kontynentalną.
– Tak, będzie nam bardzo, bardzo trudno znaleźć jego następcę – westchnęła dyrektor Blumenthal.
– Czy to teraz norma, że cudzoziemcy pracują w rosyjskich firmach państwowych?
– Zdarza się – odpowiedziała z ociąganiem Blumenthal. – Jeśli cudzoziemiec lepiej spełnia wymagane warunki, zatrudniamy go, mamy całkowicie komercyjne podejście. Ale oczywiście wszyscy pracownicy bez wyjątku podlegają niezwykle dokładnej kontroli bezpieczeństwa.
– Oscar przyjechał ze Szwecji i raczej nie mógł mieć dużego doświadczenia w tej branży. A jakie pan miał doświadczenie? – spytał Skurow, zwracając się do mężczyzny.
– Ja pracuję tu od dobrych dwóch lat. Przedtem byłem zatrudniony w holenderskim, a potem we francuskim przedsiębiorstwie zajmującym się technologią lotniczą zarówno w zakresie cywilnym, jak i wojskowym. Moja mama przyjechała z Indonezji do Holandii i tam poznała mojego ojca Rosjanina, który akurat wtedy stacjonował na terenie Holandii – dodał, jakby się domyślił, że Skurow jest ciekaw jego pochodzenia.
– Czyli mówiąc krótko, Oscar nie miał takich kwalifikacji, jakie posiadał na przykład pan? – spytał Skurow, zwracając się do van Heka. – Czy to zasługa ambasadora Riedera, że jego syn dostał u was pracę?
– Kiedy Rosja i Szwecja postanowiły rozszerzyć bilateralne stosunki handlowe, ambasador był oczywiście ważnym aktorem tego procesu. Gwarantował, że jego syn będzie w nim przydatny.
Skurow nie po raz pierwszy natykał się na oczywisty nepotyzm.
– Rozumiem – odpowiedział. – Ambasador Rieder wspomniał mi, że on i Oscar Rieder mieli okazję ze sobą współpracować. Czy mogliby państwo wyjaśnić to trochę bliżej?
– Tego rodzaju wymianie handlowej towarzyszy biurokracja i zawiłe reguły… – zaczął van Hek, lecz niemal zaraz przerwała mu jego szefowa.
– Szwecja nie ma nic przeciwko eksportowi broni. Nie protestuje przeciwko temu ani szwedzki przemysł, ani rząd, ani większość społeczeństwa. Ale z drugiej strony ma wizerunek kraju, który chce być sumieniem świata, i nie można też nie zauważać aktywnego lobby antyzbrojeniowego. Oscar, a także jego ojciec wiedzieli, jak trzeba się w tym poruszać. Razem pomogli w przekonaniu odpowiednich czynników, że Rosja to importer całkowicie odpowiedzialny.
Wypowiedź Blumenthal była trochę nerwowa i Skurow odniósł wrażenie, że w jej głosie pojawiła się pewna irytacja.
– Wygląda zatem na to, że młody Rieder umarł, ponieważ za bardzo się starał – rzekł Skurow. – Czy miał jakieś problemy z uzależnieniem? Czy wiadomo coś państwu na ten temat?
– Ty znałeś go najlepiej – rzekła Blumenthal, spoglądając na van Heka.
– Oscar lubił się bawić, powiedzmy: imprezować. Znał wszystkich i wszystkie miejsca w Moskwie, czasami można było odnieść wrażenie, że także na całym świecie. Pewnie wynikało to z tego, że dużo podróżował z rodzicami. Czasami posuwał się może za daleko, jednak pracy nigdy nie zaniedbywał. Był świetny w negocjacjach i fenomenalny w kontaktach z klientami, a to się bardzo liczy.
– Czy wiadomo wam coś o tym, że Oscar sięgał po coś więcej niż tylko po alkohol?
Na chwilę zaległa cisza.
– Głównie pił, ale bywało, że próbował też czegoś inngeo – przyznał van Hek.
– Oscar Rieder przyjechał do rezydencji ojca we wtorek wieczorem i przebywał w niej aż do swojej śmierci w nocy z piątku na sobotę, kiedy go znaleźliśmy. Miał urlop czy pracował?
– Pracował. My byliśmy na urlopie – odpowiedziała Blumenthal.
– Rozumiem. Kiedy widzieliście go ostatni raz?
– We wtorek. Poszliśmy we trójkę na kolację – poinformował van Hek. – Gdybyśmy wiedzieli, że zaszyje się w rezydencji i zabaluje na śmierć, oczywiście byśmy interweniowali.
Skurow popatrzył uważnie na kolegę Oscara i jego szefową.
– Jedliście z nim kolację, chociaż byliście na urlopie?
– Musieliśmy przedyskutować kilka pilnych spraw. To nic nadzwyczajnego. Prezes Oleg Sładko stawia nam wysokie wymagania – wyjaśniła Blumenthal.
– Domyślam się, że to ten mężczyzna na zdjęciu – rzekł Skurow, wskazując fotografię na ścianie wiszącą obok portretu przedstawiającego rosyjskiego prezydenta, który zajął miejsce swojego mentora nie tak dawno, bo w maju.
Blumenthal pokiwała powoli głową, po czym odgarnęła z twarzy długie ciemne włosy.
– Czyli musiał pojechać do rezydencji po spotkaniu z wami – kontynuował Skurow.
– Tak, to dosyć dziwne – powiedziała Blumenthal z zatroskaną miną. – Zjedliśmy kolację, omówiliśmy bieżące projekty. A potem… Boże drogi. Gdybyśmy przypuszczali…
– Nie zastanowiło was, dlaczego Oscar nie przyszedł do biura przez resztę tygodnia?
Skurow spojrzał w ciemne oczy Blumenthal i odniósł wrażenie, że dostrzegł w nich prawdziwy smutek.
– Już mówiłam: byliśmy na urlopie. Gdybyśmy tylko wiedzieli…
– Gdzie jedliście tę kolację we wtorek wieczór?
– W Café Puszkin. Siedzieliśmy tam tak między siódmą a dziewiątą.
Skurow nie był zaskoczony. Café Puszkin to klasyczne miejsce spotkań w Moskwie, popularne zarówno wśród biznesmenów, jak i polityków.
– Czy domyślacie się, co mogło być powodem tej orgii, która doprowadziła do jego śmierci? Czy w czasie kolacji rozmawialiście o jakichś problemach albo skandalach? Czy Oscar nie wydawał się przygnębiony?
Oboje pokręcili głowami.
– Próbuję zrozumieć, dlaczego Oscar postanowił odciąć się od świata bezpośrednio po kolacji z wami – ciągnął Skurow.
Zaległa cisza. Zanim zaczęła im wszystkim ciążyć, Wiera Blumenthal, pokiwawszy głową, powiedziała powoli:
– Nie wiem, czy pan się orientuje, ale Oscar i jego narzeczona mieli, mówiąc łagodnie, dosyć pokręconą relację.
Nie było to całkowitym zaskoczeniem dla Skurowa.
– Waszym zdaniem to może stanowić wytłumaczenie jego zachowania?
– Możliwe – odpowiedział wymijająco van Hek.
– Czy znacie niejaką Ludmiłę Smirnową? Kobietę, z którą Oscar spędził swój ostatni wieczór?
Kolejny raz przeczące kręcenie głowami.
– Czy nie próbowaliście skontaktować się z nim