dobrze jest także osobie Oddanej. Jednostka o tym typie osobowości zniesie wszelkie trudy i niewygody, aby tylko nie musieli ich znosić jej bliscy. Mąż Harriet, Sidney, spóźnił się na przyjęcie i nie ma już nic do jedzenia. Oddana Harriet oddaje mu swój pełny talerz. Sidney ma poczucie winy przyjmując ofiarę, ale gdyby odszedł głodny, Harriet poczułaby się jeszcze gorzej.
Ludzie, w których osobowości dominuje aspekt Oddania, zawsze więcej czynią i więcej są gotowi poświęcić dla utrzymania związku niż ich partnerzy. Nie podliczają czasu pracy i nie skarżą się na nierówny podział obowiązków. Weźmy na przykład Maggie. Ona i Lyle są małżeństwem od czternastu lat. Kiedy się poznali, jej fotografie pejzaży miejskich właśnie zaczynały zdobywać sławę. Lyle był studentem kompozycji w jednym z konserwatoriów na Środkowym Wschodzie. Kiedy zrobił dyplom, pobrali się. Maggie była już na progu kariery, podczas gdy kompozycji jej męża nikt jeszcze nawet nie znał, nie mówiąc już o uznaniu. Żeby się utrzymać, Lyle zaczął dawać lekcje gry na fortepianie i skrzypcach, ale brakowało mu do tego cierpliwości. Chciał mieć więcej czasu na własne kompozycje, z dala od hałasu miasta, wydatków i zobowiązań. Maggie podsycała jego marzenia. Wkrótce Lyle dowiedział się o posadzie wykładowcy kompozycji w małej prywatnej szkole na wyspie na wybrzeżu Maine, która w zamian za minimalne obowiązki dydaktyczne dawałaby mu mnóstwo czasu na komponowanie. Kiedy przyszła wiadomość, że został przyjęty, nosił żonę na rękach i płakał z radości.
Dowiedziawszy się od Maggie, że ona i Lyle przenoszą się na małą wyspę, jej przyjaciółka, również artystka, przeraziła się. Jeśli Maggie opuści w tym momencie scenę artystyczną, to na zawsze wyjdzie z obiegu. Poza tym to przecież unikalne pejzaże miast zwróciły na nią uwagę; nie wolno jej rzucić tego wszystkiego w chwili, gdy zaczyna być doceniana.
Maggie nie oponowała. Wiedziała, że bardzo wiele poświęca i mocno to przeżywała (choć nie zdradzała się z tym przed mężem). Mimo to była gotowa pójść za Lyle’em wszędzie. Był przecież jej mężczyzną. „Czy on nie wytrzymałby tu jeszcze kilka lat, aż wyrobisz sobie nazwisko?” – spytała przyjaciółka. Maggie wzruszyła ramionami: „Nie wiem, nigdy go o to nie pytałam”.
Kontrakt Lyle’a wygasł po roku. Ponieważ Lyle czuł się na wyspie szczęśliwy i dobrze mu się tu pracowało, zdecydowali się pozostać. Lyle przyjął pracę nieetatowego nauczyciela w szkole muzycznej; jego pensja nie była zbyt wysoka. Maggie musiała więc zatrudnić się jako reporter i fotograf w lokalnym tygodniku. Na posadzie tej jest od dziesięciu lat; tylko trzy razy brała trzymiesięczny urlop z okazji narodzin kolejnych dzieci. Obowiązek opieki nad dziećmi spoczywa w całości na niej, choć Lyle pomaga jej, ilekroć go o to poprosi. Dwa razy urządziła wystawę swoich fotografii z życia wyspy w małej galerii sztuki, która otwiera się latem, licząc na turystów. Jej prace są bardzo dobre, ale przestała się liczyć w świecie artystycznym. Trudno powiedzieć, co Maggie myśli w głębi duszy o utraconych szansach. Niewiele mówi o sobie. Listy, które wysyła do starych znajomych, pełne są wiadomości o mężu i dzieciach. Lyle jest bez wątpienia środkiem jej świata. Być może nigdy nie będzie sławnym kompozytorem. Ale Maggie w niego wierzy. Bez względu na to, co starzy przyjaciele myślą o jego wpływie na Maggie, nie ma wątpliwości, że podporządkowała mu swoje życie z własnej, nieprzymuszonej woli.
Lyle wcale nie jest potworem. Kocha żonę głęboko i to jej zadedykował wiele swoich kompozycji. Często dziękuje niebiosom za to, że zesłały mu taką kobietę. Radzi się Maggie we wszystkim i gdyby choć raz powiedziała: „Nie, to mi się nie podoba”, na pewno przemyślałby sprawę ponownie. Jednak typowe zagrożenie dla osoby Oddanej polega na tym, że zwiąże się z partnerem dominującym, spragnionym władzy. To dlatego, że automatycznie przyjmuje w związkach rolę pasywną i opiekuńczą. Przy kluczowych decyzjach woli polegać na osądzie najważniejszej osoby swego życia. Związki z jednostkami Oddanymi są szczęśliwie wolne od walk o władzę. Zaufanie jest najważniejsze, autorytet w rodzinie jasno określony, więc nierzadko podejmowanie decyzji sprowadza się do słów: „Co tylko zechcesz, kochanie”. Taki układ może nieźle funkcjonować pod warunkiem, że osoba Oddana nie poświęca swych najważniejszych celów (co przydarza się zwłaszcza tym z dużą domieszką typu Ofiarnego), a partner jest odpowiedzialny, nie ma poważnych problemów osobowościowych i nie nadużywa jej oddania.
Czymś zwykłym wydają się związki, w których rolę biernego, Oddanego partnera pełni kobieta. Tymczasem równie dobrze może funkcjonować układ, w którym słabszym partnerem jest mężczyzna. Kobiety o władczej osobowości – takie jak Karolina, którą poznaliśmy w rozdziale 1 – mogą wiele zyskać, wiążąc się z mężczyznami o silnych tendencjach Oddania.
Pomimo sporadycznych kaprysów fortuny Karolina zawsze odnosiła sukcesy w sferze zawodowej. Ale nie w życiu prywatnym. Jednym z powodów była jej osobowość, zmuszająca ją do koncentrowania się na pracy. Innym powodem było jednak to, że jako osoba umiarkowanie Pewna Siebie zawsze czuła pociąg do ludzi sukcesu i władzy. Związki z takimi mężczyznami najczęściej kończyły się bezowocnymi sporami o to, „kto tu rządzi”. Nawet jeżeli stosunki układały się bardziej pokojowo, Karolinę męczyło łączenie pracy w biznesie z tradycyjnie kobiecymi obowiązkami – gotowaniem, organizowaniem życia towarzyskiego, prowadzeniem domu. Potrzebowała kogoś, kto zatroszczyłby się o jej potrzeby. Przywykła do myśli, że to beznadziejna sprawa.
Od czasu spotkania opisanego w rozdziale 1 Karolina zaczęła pracować w firmie eksportowej. Niedawno została jej prezesem i w wieku czterdziestu czterech lat, ku wielkiemu zaskoczeniu rodziny i przyjaciół, poślubiła Oddanego Jerry’ego. Wszyscy wiedzieli, że prędzej czy później awansuje na szefa jakiejś firmy, ale nikt (a najmniej sama Karolina) nie spodziewał się, że kiedykolwiek wyjdzie za mąż.
Jerry’ego poznała w kurorcie narciarskim. Przeżyli tygodniowy romans. Okazał się najczulszym kochankiem i świetnym kompanem, gotowym zrobić dla niej wszystko. Przystojny i pełen uroku, Jerry nie był jednak w typie Karoliny. Jakoś sobie radził jako informatyk-konsultant, ale znacznie bardziej niż pieniądze i kariera zajmowało go gotowanie, majsterkowanie i sport. Kiedy skończył się krótki urlop, Karolina sądziła, że więcej się nie zobaczą.
Jerry jednak, ku jej niezadowoleniu, nie chciał dać za wygraną. W końcu zgodziła się na randkę z nadzieją, że tego wieczoru w końcu się od niego uwolni. Jerry zrobił jej fantastyczny masaż pleców, a seks sprawił jej niewiarygodną przyjemność. Umawiała się więc z nim nadal i powoli zaczęła przyzwyczajać się do jego ciepłej, uspokajającej i niekrępującej obecności, choć wstydziła się przyznać się do tego znajomym i rodzinie. Bała się zarzutów, że „wzięła Jerry’ego pod pantofel” albo że „złapała pierwszego lepszego”, ponieważ to ona dominowała w związku, podejmowała większość decyzji i sama niemal za wszystko płaciła. Jerry zajmował się konkretnymi sprawami: naprawą samochodu, gotowaniem, remontem dachu, sprzątaniem.
A jednak była szczęśliwa – jak z żadnym innym mężczyzną. Zwróciła się do psychoanalityka, u którego od lat bywała na konsultacjach, w nadziei, że wyperswaduje jej ten „niewłaściwy” układ. Myliła się. Terapeuta pomógł jej otworzyć się na odnalezione wreszcie szczęście, na które od dawna zasługiwała.
Zanim Karolina zdecydowała się w końcu wyjść za Jerry’ego, długo przeżywała rozterkę. Miała jeszcze jeden krótki romans z wysoko postawionym bankierem. Ciągle darli ze sobą koty, seks był marny i nikt nie czekał na nią z obiadem, kiedy wracała z pracy. Zatęskniła za Jerrym – którego jej niewierność głęboko dotknęła – i uświadomiła