się i tak, że konie poniosły jakąś parę w boczną drogę i plotkom potem nie było końca.
W każdym razie nikt dobrowolnie nie zrezygnowałby z udziału w tym wydarzeniu.
– Dziewczęta, pora się szykować. – Matka zajrzała do ich pokoju. – Tylko nie zapomnijcie się ciepło ubrać, bo jak przemarzniecie na saniach, to zapalenie płuc gotowe.
– A z kim ja pojadę? – zapytała Zuzanna.
– Ze mną i z ojcem, a z kim innym? Za mała jeszcze jesteś na szukanie kawalera.
Dziewczyna westchnęła i ze smutkiem spuściła głowę.
– Nie martw się, siostrzyczko. – Julia pogłaskała ją po ramieniu. – Poczekaj, może już w przyszłym roku znajdziesz takiego, z którym pojedziesz w kuligu. Albo za dwa lata.
– Mam tak długo czekać? – Dziewczynie zaszkliły się oczy. – Przecież nie jestem już małą dziewczynką.
– A myślisz, że by ci się podobało tak z byle kim jechać? Lepiej później, ale z tym, dla którego mocniej zabije serce – pouczyła ją Julia.
– Sanie gotowe! – Usłyszały krzyk dobiegający sprzed dworku.
Ciężkie drzwi otworzyły się i na ganek zaczęli wylegać uczestnicy kuligu. Służba oświetlała sanie pochodniami, panie śmiały się radośnie, a panowie pomagali im wsiadać.
– Szybko! Bo nie zdążymy! – Zuzanna już zapomniała o smutkach. – Jeszcze bez nas odjadą! A Antoni już pewnie ognisko w lesie rozpalił i zające piecze!
Ubrały się błyskawicznie i dołączyły do wesołego tłumu. Zuzanna usiadła między matką a ojcem i patrzyła na siostrę, która właśnie podawała rękę swojemu narzeczonemu. W blasku pochodni widziała iskrzące radością oczy Julii oraz pełen miłości wzrok mężczyzny. Oboje byli piękni, młodzi i bardzo zakochani. Takimi ich zapamiętała.
– Ja już nie miałam okazji poznać nikogo na kuligu. – Róża wróciła ze świata wspomnień do białego domku. – Wybuchła wojna i zaczęła się nasza tułaczka. Wiele się zdarzyło, ale los w końcu doprowadził nas tutaj z powrotem.
– Ale wspomnienia zostały – pocieszała ją Zofia.
– Tak, one nigdy nie znikną. Wracam często pamięcią do świąt w dworku, do czasów dzieciństwa. To był zupełnie inny świat…
– Tak, to musiały być piękne święta – przyznała Zofia.
– Owszem, były. Ale potem przeżyłam wiele równie dobrych, choć innych. I jestem pewna, że i te będą niezapomniane.
– Ja też tak myślę – zgodziła się z nią Zofia. – Dolać ci jeszcze herbaty?
– Chętnie. I zobacz, czy zostały konfitury z fiołków. Wzięłabym do dworku, w końcu to pierwsza wigilia Różyczki i warto ją jakoś uczcić.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.