prawo w West Point. W początkach 1945 r. mianowano go jednym z wojskowych prokuratorów na teren Niemiec. W wieku 32 lat Denson – samotnie, żona nie chciała pojechać z nim do zrujnowanych Niemiec – przygotowywał się do oskarżania w procesach w okupowanym kraju, w którym był po raz pierwszy64.
Stacjonował wraz z innymi prokuratorami w położonej niedaleko Dachau Fryzyndze. Początkowo sceptycznie traktował przerażające relacje ocalałych więźniów. „Sądziłem, że mam do czynienia z ludźmi szukającymi zemsty za złe traktowanie w obozach koncentracyjnych; że sięgają oni raczej do wyobraźni niż rzeczywistych zdarzeń” – wspominał po wielu latach. Wkrótce jednak wzajemna zgodność relacji przekonała go. Ponieważ świadkowie „relacjonowali właściwie to samo, wiedziałem, że do wydarzeń tych rzeczywiście doszło, ponieważ nie mieli oni wcześniej możliwości spotkania się i ustalenia jednej wersji wydarzeń”65.
Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane przez relacje wyzwolicieli Dachau i innych obozów. Relacje te doprowadziły też do wznowienia debaty, czy osoby odpowiedzialne za masowe mordy i zbrodnie nie zasługują jedynie na doraźną egzekucję. Gdy generał George S. Patton zwiedził Ohrdruf, podobóz Buchenwaldu, w którym widział koszmarne sceny godne obrazów Hieronymusa Boscha, krzyknął ze swego jeepa: „Widzicie, co zrobiły te skurwiele? Widzicie, co zrobiły te gnoje? Macie ich nie brać do niewoli!”66.
Jednakże Denson i jego koledzy w prokuraturze wojskowej byli przekonani, że procesy są absolutnie konieczne – zarówno w celu ukarania winnych, jak i ujawnienia przerażających faktów, by stały się dostępne dla wszystkich także w przyszłości. Zapoznając się ze szczegółami relacji amerykańskich żołnierzy o Dachau i innymi świadectwami, Denson osiągnął „moment, w którym gotów byłem uwierzyć niemal we wszystko” – wspominał. Gdy kazano mu możliwie szybko oskarżyć sprawców, był bardziej niż gotów. Kwestia doraźnych egzekucji została zatem rozstrzygnięta na korzyść procesów67.
Głównym śledczym Densona był Paul Guth. Urodził się w żydowskiej rodzinie w Wiedniu, skąd wysłano go do angielskiej szkoły. Stamtąd trafił do Stanów Zjednoczonych, gdzie wybrano go do przeszkolenia wywiadowczego w Camp Ritchie w Pensylwanii, w którym przeszkolono znaczną liczbę żydowskich uchodźców z Niemiec i Austrii. Po ukończeniu kursu z najlepszą lokatą Guth trafił na dodatkowe przeszkolenie do Anglii, po czym znalazł się we Fryzyndze. Miał się okazać jednym z najlepszych amerykańskich śledczych wojsk lądowych.
Gdy jednak Guth miał przemawiać do więźniów przetrzymywanych w barakach obozowych, w których jeszcze niedawno mieszkały ich ofiary, nie robił imponującego wrażenia – wręcz przeciwnie. Esesmani spodziewali się, że zostaną straceni. Zamiast tego Guth wyczytał nazwiska 40 Niemców, którzy mieli stanąć przed amerykańskim trybunałem wojskowym. Powiedział im także, że mogą sobie wybrać dowolnego prawnika, że rachunek za obronę pokryją Amerykanie i że jeśli nie chcą, nie zostaną zmuszeni do składania zeznań. Jak napisał biograf Densona Joshua Greene: „Niemcy nie wierzyli własnym uszom”68.
Proces zaczął się 13 listopada 1945 r. przy pełnej sali sądowej. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze rozpoczął swoje postępowanie tydzień później, toteż na sali znajdowało się wielu oficjeli, takich jak generał Walter Bedell Smith, szef sztabu Eisenhowera, oraz senator Claude Pepper z Florydy. Licznie przybyli też dziennikarze, w tym sławy takie, jak Walter Lippmann i Marguerite Higgins. Tych dwoje jednak nie pozostało nawet do południa, a z końcem tygodnia większość pozostałych udała się za nimi do Norymbergi, na którą zwrócona była uwaga światowej opinii publicznej i łatwiej było o wielkie nagłówki. Wkrótce jedynymi reporterami, którzy obecni byli na całym procesie w Dachau, byli Heidenberger oraz korespondent gazety „Stars and Stripes”69.
Tak samo jak czterdziestka oskarżonych była zaskoczona sposobem, w jaki potraktowano ich przed rozprawą, publiczność była zaskoczona zachowaniem Densona jako głównego oskarżyciela. „Niemieccy widzowie, niezaznajomieni z amerykańskimi praktykami sądowymi, byli pod wielkim wrażeniem teatralności wystąpień sądowych” – wspominał Heidenberger. Denson podszedł do ławy i rozpoczął swoją mowę, wygłaszaną z południowym akcentem, od: „Wysoki Sąd zechce łaskawie przyjąć do wiadomości…”. Nie tylko akcent fascynował publiczność. „Miał bardzo przyjemny sposób wyrażania się, który był niezwykle przekonujący” – wspominał Heidenberger70.
Młody niemiecki reporter był pod jeszcze większym wrażeniem, gdy po raz pierwszy znalazł się w biurze Densona; był poza tym wdzięczny, że Amerykanin natychmiast zaakceptował go jako pełnoprawnego członka korpusu dziennikarskiego. „Znacie ten amerykański zwyczaj trzymania nóg na biurku – wspominał po kilkudziesięciu latach. – On trzymał nogi na biurku i traktował mnie jak faceta z gazety”.
Jednakże łagodne zachowanie Densona skrywało żelazną determinację uzyskania wyroków skazujących dla wszystkich oskarżonych. W odróżnieniu od oskarżonych w Norymberdze osoby sądzone w Dachau nie były twórcami niemieckiej polityki; nie można było ich oskarżyć o planowanie zbrodni przeciwko ludzkości. Zamiast tego Denson postanowił udowodnić, że personel obozów koncentracyjnych doskonale wiedział, do czego one służą, a to wystarczało do udowodnienia, że działali oni „wspólnie i w porozumieniu”, że byli członkami „wspólnoty celu”, jakim było popełnianie tych przestępstw. Nie było zatem konieczne udowadnianie, które dokładnie przestępstwo popełnił każdy z oskarżonych71.
W mowie wstępnej Denson nakreślił ramy swojego oskarżenia:
Wysoki Sąd zechce łaskawie przyjąć do wiadomości, że pragniemy zaprezentować dowody świadczące, że w określonym czasie tu w Dachau działał spisek celem dokonania eksterminacji. Przedstawimy dowody świadczące, że ofiarami tej planowej eksterminacji byli cywile i jeńcy wojenni, osoby, które nie chciały się podporządkować jarzmu nazizmu. Pragniemy wykazać, że osoby te były poddawane eksperymentom jak króliki doświadczalne, morzone głodem, i jednocześnie poddawane pracy ponad siły; że warunki, w których ludzi tych przetrzymywano, były takie, że choroby i śmierć były nieuniknione […] i że każdy z oskarżonych stanowił trybik tej machiny eksterminacji72.
Obrońcy starali się ze wszystkich sił obalić oskarżenie o bycie „trybikiem w machinie eksterminacji”, lecz bezskutecznie. Później tak ogólne podejście zostałoby odrzucone, a procesy miały skupiać się na pojedynczych czynach popełnionych rzekomo przez poszczególnych oskarżonych.
W odróżnieniu od Norymbergi, gdzie niemal wszystkie dowody zaprezentowane przez oskarżenie miały postać obciążających dokumentów wytworzonych przez samych Niemców, proces w Dachau opierał się na wielu świadkach, którzy dostarczyli Densonowi mrożących krew w żyłach świadectw o działalności tej machiny eksterminacji, w tym ostatniego transportu Żydów z Dachau. Jak zeznał albański więzień Ali Kuci, 21 kwietnia załadowano do wagonów 2400 Żydów; 29 kwietnia, gdy Amerykanie wyzwolili obóz, wagony te były pełne zwłok. Kuci i inni więźniowie nazwali ten pociąg, który nigdy nie odjechał, „pospiesznym do kostnicy”. Z tego transportu przeżyło jedynie sześciuset więźniów. Esesmani nie pozwalali nikomu zbliżać się do składu, w którym więźniowie marli z głodu73.
Denson opierał się także na przyznaniach się do winy, uzyskanych od oskarżonych przez Gutha i innych śledczych; zrodziło to oskarżenia, że podczas przesłuchań uciekli się do