Andrew Nagorski

Łowcy nazistów


Скачать книгу

prokurator zakończył mowę wstępną zdaniem, które miało zostać zapamiętane przez osoby szukające w następnych dziesięcioleciach sprawiedliwości dla sprawców tak potwornych zbrodni. Pięćdziesiąt lat później zacytuje je przełożony specjalnych trybunałów ONZ dla zbrodni w Jugosławii i Rwandzie. „Jeśli ci ludzie odejdą bezpieczni, to prawo utraci znaczenie, a ludzie będą musieli żyć w strachu”107. Drugiego dnia Ferencz zakończył przedstawianie oskarżenia; pozostałe miesiące procesu zajęły zeznania oskarżonych.

      Michael Musmanno, pochodzący z Pensylwanii sędzia przewodniczący, wkrótce nabrał przekonania, że Ferencz „nie posługiwał się przenośniami, lecz liczbami opartymi na twardej rzeczywistości”108. Opisał niziutkiego prokuratora jako „Dawida stającego przed Goliatem”109, gdy obalał kolejne wysiłki oskarżonych, którzy próbowali zrzucać winę na kogoś innego albo twierdzili, że wykonując swoje mordercze zadania, starali się być możliwie „humanitarni”.

      Musmanno orzekał wraz z dwoma innymi sędziami, jednakże, jak zauważył Ferencz, zupełnie zdominował postępowanie. Musmanno był synem włoskich imigrantów; w latach dwudziestych bronił słynnych anarchistów Ferdinanda „Nicolę” Sacca i Bartolomea Vanzettiego i dał się poznać z zamiłowania do dramatyzmu. W połowie lat trzydziestych jako sędzia sądu kryminalnego rozpoczął kampanię przeciwko pijanym kierowcom; nakazał wówczas 25 mężczyznom odbywającym karę za przestępstwa związane z alkoholem wzięcie udziału w pogrzebie górnika zabitego przez pijanego kierowcę110. Ostrzegał też, że każdy, kto zaprzecza istnieniu Świętego Mikołaja – czyli łamie serca dzieciom – będzie uznany za winnego obrazy sądu. „Jeśli prawo uznaje, że istnieje Jan Kowalski, może też na pewno uznać, że istnieje Święty Mikołaj” – oświadczył111.

      Ferencz początkowo nie był pewien, co myśleć o tej barwnej postaci. Gniewał go fakt, że Musmanno wciąż odrzucał jego sprzeciwy wobec przedstawiania przez obronę dowodów jako „niedokładnych pogłosek, oczywistych fałszerstw dokumentów lub stronniczych zeznań, które powinny zostać wyłączone”. Sędzia powiedział wówczas Ferenczowi i jego prokuratorom to, co podejrzewali: że zamierza dopuszczać wszystko, co przedstawia obrona, „nawet kwestię życia seksualnego pingwinów”112. Stało się to znane jako „zasada pingwina”.

      Ferencz zauważył też, że Musmanna fascynują zeznania oskarżonych, na przykład Ottona Ohlendorfa, ojca piątki dzieci, który studiował prawo i ekonomię, miał doktorat z prawoznawstwa i dowodził Einsatzgruppe D, być może najbardziej osławionym szwadronem śmierci. Młody oskarżyciel włączył Ohlendorfa właśnie dlatego, że był on jednym z najlepiej wykształconych masowych morderców w dziejach.

      Zwracając się wprost do Ohlendorfa, Musmanno ostrożnie dobierał słowa: „Żołnierz idący do walki wie, że musi zabijać, rozumie jednak, że chodzi tu o walkę z uzbrojonym przeciwnikiem. Pan jednakże szedł zabijać bezbronnych ludzi. Czy nie przyszło panu do głowy zastanowić się nad tym, czy taki rozkaz jest moralny? Załóżmy, że – i nie mam tu na myśli nic obraźliwego – otrzymałby pan rozkaz zabicia własnej siostry. Czy nie zastanawiałby się pan nad jego słusznością – moralną, nie polityczną czy wojskową – z punktu widzenia sumienia, sprawiedliwości, humanitaryzmu?”113.

      Ohlendorf wyglądał na wstrząśniętego. Otwierał i zaciskał pięść, wzrok biegał mu po całej sali sądowej. Jak wspominał później Musmanno, „był świadom, że człowiek, który zabiłby własną siostrę, czynił z samego siebie istotę stojącą niżej od człowieka”. Jedyne, co mógł uczynić, to próbować uniknąć udzielania odpowiedzi. „Wysoki Sądzie, nie jestem władny oddzielić tego wydarzenia od innych” – odparł.

      Mimo to, odpowiadając oskarżeniu, Ohlendorf nie tylko wciąż utrzymywał, że nie miał prawa kwestionować rozkazów, lecz także starał się przedstawić egzekucje, których wykonanie nadzorował, jako obronę własną, jako że, jak ujął to później Ferencz, „Niemcy były zagrożone komunizmem, Żydzi byli znani ze sprzyjania bolszewizmowi, a Cyganom nie można było ufać”114.

      Takie rozumowanie nie pomogło sprawie Ohlendorfa ani innych oskarżonych. Tym bardziej że ich pozycja pozwalała lepiej oceniać sytuację, co nie uszło uwagi sędziego Musmanna. „Należy wątpić, czy w bibliotece publicznej przy stole czytelniczym można znaleźć tak wielu wykształconych ludzi, jak zebrano tu na ławie oskarżonych” – pisał później115.

      Generał Taylor, który przybył celem wygłoszenia mowy końcowej oskarżenia, podkreślił, że podsądni byli dowódcami „bezpośrednich wykonawców tego gigantycznego programu mordów” i że dokumenty jasno dowodzą „zbrodni ludobójstwa oraz innych przestępstw i zbrodni przeciwko ludzkości, które wymieniono w akcie oskarżenia”. Co znaczące, teraz już nie tylko Ferencz, lecz także Taylor, który nadzorował wszystkie kolejne procesy norymberskie, stosował nowe, stworzone przez Lemkina określenie „ludobójstwo”116.

      W dotychczasowej karierze pensylwańskiego sędziego Musmanno nigdy jeszcze nie skazał nikogo na śmierć. Był pobożnym katolikiem i perspektywa wydania takiego wyroku budziła w nim rozterki na tyle duże, że zamknął się na kilka dni w pobliskim klasztorze. Ferencz nie domagał się wprost wyroków śmierci; jak wyjaśniał później, nie był przeciwnikiem kary śmierci. Mówił jednak: „Nie potrafiłem wyobrazić sobie wyroku odpowiedniego dla tych przestępstw”117.

      Dlatego podczas wygłaszania werdyktu Ferencz był pełen zdziwienia. „Musmanno był o wiele bardziej surowy, niż się spodziewałem – wspominał prokurator. – Za każdym razem, gdy mówił «śmierć przez powieszenie», mój mózg odbierał to niczym uderzenie młota”118. Sędzia wydał 13 takich wyroków, pozostałych zaś skazał na wyroki więzienia od 10 lat do dożywocia.

      Ferencz wówczas nareszcie pojął, dlaczego Musmanno stosował „zasadę pingwina”. Pragnął, jak to ujął Ferencz, by oskarżeni „mieli wszelkie możliwe prawa”. „Był przekonany, że nie da się zwieść mylącym zeznaniom i że ostatnie słowo i tak należeć będzie do sądu”. Tak też się stało. „Nagle nabrałem znacznie więcej szacunku i uznania dla sędziego Michaela Musmanna” – konkludował Ferencz.

      Znacznie później, tak jak w przypadku werdyktów sądu w Dachau, wyroki zostały poddane apelacji i w kilku przypadkach złagodzone. Nawet jako dziewięćdziesięciotrzylatek Ferencz miał w pamięci najważniejsze liczby: „Miałem do czynienia z 3 tysiącami członków Einsatzgruppen, którzy każdego dnia zabijali tylu Żydów i Cyganów, ilu tylko mogli. Sądziłem 22, skazałem 22, 13 zostało skazanych na śmierć, 4 z nich zostało faktycznie straconych, pozostali wyszli po kilku latach”. Następnie dodał smutno: „Trzem tysiącom pozostałych nic się nigdy nie stało. Każdego dnia popełniali masowe mordy”119.

      Choć Ferencz był dumny ze swego osiągnięcia, niektóre doświadczenia z Norymbergi były dla niego źródłem frustracji – zwłaszcza postawa oskarżonych i ich wspólników. Unikał rozmawiania z którymkolwiek z oskarżonych poza salą sądową, z jednym wyjątkiem – Ohlendorfa. Ferencz zamienił z nim kilka słów po wydaniu na niego wyroku śmierci. „Amerykańscy Żydzi odpowiedzą za to” – powiedział skazaniec, który miał być jednym z czwórki powieszonych.