Ian Douglas

Star Carrier. Tom 8. Światłość


Скачать книгу

zobaczył tuż przed sobą cel – nieostrą smugę bladego światła.

      – BCI – odezwał się Leystrom – wychodzimy spod KL. Headhunters poza lotniskowcem i w formacji.

      – Przyjęłam, Headhunters. Przyspieszyć i zbliżyć się do celu.

      – Przyjąłem, BCI. Przyspieszamy za trzy… dwa… jeden… teraz!

      Myśliwce ruszyły. Obraz przestrzeni przed nimi zniekształcił się, w miarę jak prędkość zbliżała się do prędkości światła. Meier czuł się, jakby w jakiś sposób zastygł w czasie. Wszystkie widoczne gwiazdy stały się kręgiem blasku, otoczonym przez czarną pustkę, bez żadnego poczucia ruchu.

      Chwilę później AI myśliwców połączyły się i wydały szybkie polecenia, w wyniku których wszystkie obróciły się o sto osiemdziesiąt stopni i zaczęły decelerację.

      – Headhunters! – krzyknął Leystrom. – Uzbroić kraity i boom­slangi!

      Meier kliknął w myślach ikonę, która uzbroiła arsenał rakiet jego myśliwca – trzydzieści dwa pociski kosmos–kosmos VG-92 Krait i sześć dużo mocniejszych VG-120 Boom­slang.

      Wokół niego wybuchło świat­ło.

      Świadomość

      Obrzeża Układu Słonecznego

      Godzina 19.32 TFT

      Podobnie jak ludzki umysł wyłonił się z sieci łączącej pojedyncze neurony, Świadomość stanowiła emergentne zjawisko, wynikające z połączenia setek miliardów mniejszych jednostek. Jej część, która właśnie wkroczyła do Układu Słonecznego, była jedynie niewielkim fragmentem całości. Inne iteracje Świadomości pozostawały głęboko w gromadzie Omega Centauri, przy Gwieździe Kapteyna i trwały rozproszone po Galaktyce. Niektóre komunikowały się ze sobą przez mikroskopijne tunele czasoprzestrzenne, podczas gdy inne działały całkowicie niezależnie.

      Ta Świadomość wykonała skok ze znajdującej się jakieś dwanaście lat świetlnych dalej Gwiazdy Kapteyna, z wykorzystaniem danych pobranych z AI ludzkich okrętów, i znalazła ojczysty układ ludzkości. Zbliżając się do Ziemi, wyczuła nadchodzące obiekty, ale tylko jako materialne abstrakcje, zawierające umysły o wątpliwym poziomie świadomości. Dla Świadomości Rozety, świadomej poszczególnych atomów wodoru śpiewających w Głębi, postrzegającej eteryczne piękno splątanych pól magnetycznych i morze promieniowania elektromagnetycznego, zjawiska materialne nie były szczególnie istotne. Rozeta, wrażliwa na zakrzywienie samej czasoprzestrzeni i drgania grawitacyjne przeszywające niezliczone wymiary, nie interesowała się zbytnio stałymi obiektami, ­jeśli nie pędziły szybko poprzez Pustkę.

      Umysły, które wyczuwała dalej, były jednak znacznie bardziej obiecujące. Sięgając zmysłami, Świadomość rozpoznała ośrodki masy jako planety, orbitujące wokół jednej gwiazdy. Zwłaszcza jeden skalisty glob stanowił skupisko wyjątkowo złożonej koncentracji częstotliwości elektromagnetycznych, anomalii grawitacyjnych i zaszyfrowanych transmisji, które nie mog­ły być naturalne. Jeśli w tym układzie gwiezdnym istniały jakieś umysły wyższego rzędu, musiały znajdować się właśnie tu, na świecie, który ludzkie systemy nazywały „Ziemią”.

      Zniszczenie Ziemi – szacowała Świadomość – i asymilacja wszystkich dostatecznie wartościowych umysłów wymagały jedynie kilku minut…

      Trzy ze składowych istoty, lecące przed jej główną chmurą, uderzyły w obiekty materialne, poruszające się z prędkością zbliżającą się do prędkości światła. Energia kinetyczna zmieniła je w miniaturowe słońca o niszczycielskiej mocy.

      VFA-211 „Headhunters”

      Obrzeża Układu Słonecznego

      Godzina 19.21 TFT

      Meier i pozostali Headhunters nie widzieli nadlatujących pocisków. Nie mogli ich widzieć, lecąc z prędkością zbliżoną do prędkości światła. Nawet AI myśliwców nie mog­ły zareagować na czas.

      Starblade Porter zmienił się w kulę rozgrzanej plazmy na chwilę przed tym, jak jednostki pilotowane przez Malone’a i Judith Kelly także przepadły pośród rozbłysków światła i promieniowania.

      – Jezu! – krzyknął Lakeland. Jego myśliwiec otarł się o chmurę po eksplozji tego, co wcześniej było myśliwcem Porter, i zaczął koziołkować.

      Przez chwilę Meier wpatrywał się w trójkę gasnących gwiazd przed sobą.

      Nie…

      – BCI, tu Headhunter Jeden! – krzyknął Leystrom. – Jesteśmy atakowani. Powtarzam, Headhunters są atakowani! Proszę o pozwolenie na otwarcie ognia!

      – Udzielam pozwolenia, Headhunter Jeden.

      – Headhunters, walnijmy w nich wszystkim, co mamy! Szeroki rozstrzał, detonacja przy zbliżeniu! Ma tu być mur pocisków!

      Meier kliknął w myślach pulsującą ikonę i wystrzelił dwie zabójcze dla okrętów rakiety klasy Krait-92.

      – Fox Jeden w drodze! – krzyknął Meier na kanale taktycznym. Stanowiło to kod dla inteligentnych rakiet.

      – Fox Jeden! – zawołała porucznik Pamela Schaef­fer. Inni piloci wkrótce oznajmili to samo. Niebo wypełniło się szybkimi pociskami.

      Ciemność rozjaśniły białe rozbłyski. Nawet stumegatonowe detonacje nie robiły wielkiego wrażenia w kosmosie. Błysk był jasny, ale o ile głowica nie zmieniła fragmentu okrętu czy innego celu w parę, plazmy było zbyt mało, aby powstała kula ognia, a bez atmosfery nie było fali uderzeniowej. Jednak dzięki zapalnikom zbliżeniowym głowice zmieniały tysiące nadlatujących „świetlików” w rozszerzające się chmury gorącego gazu, w które wpadały kolejne mikrostatki. Przy relatywistycznych prędkościach, nawet kilka atomów gazu potrafiło rozpalić je do postaci gorącej plazmy. Wkrótce rozszerzających się gazowych chmur było dość, aby stanowiły ścianę, z którą zderzały się kolejne świetliki.

      Ziemskie myśliwce wciąż wytracały przyspieszenie, unikając niszczycielskiej, rozgrzanej chmury. Obce świetliki nadal nadlatywały, pozornie nieświadome niebezpieczeństwa. W kilku ciągu chwil połowę nieba wypełniły rozbłyski ciepła i promieniowania, gdy zderzały się z gorącym gazem.

      Meier walczył jak w transie, klikając w myślach kolejne ikony i wysyłając pocisk za pociskiem w rosnący mur białego płomienia. Był ledwie świadomy pozostałych myśliwców swojej formacji i trzech pozostałych eskadr „Ameryki”. Nie mógł myśleć, nie chciał myśleć – nie o trzech śmierciach, których przed chwilą był świadkiem.

      Wtedy zaczęły napływać skojarzenia, których nie potrafił się pozbyć. Malone był jego kumplem od kielicha na przepustce i ciekawym partnerem w nocnych dyskusjach. Co do Kelly i Porter… były jego skrzydłowymi, co stanowiło ważną więź, niezależnie od tego, czy znał je od lat, czy poznał dopiero niedawno.

      Każdy pilot wojskowy wie, że to niebezpieczny zawód, jeden z najbardziej ryzykownych na okrętach kosmicznych. Zna ryzyko i szanse przetrwania. Nagła śmierć w kuli ognia albo, co gorsza, przez uduszenie była widmem, które nawiedzało kokpit za każdym razem, gdy pilot startował.

      Ale za każdym razem takie wydarzenie stanowiło szok.

      – Meier! – usłyszał głos Leystroma. – Uważaj na wektor! Odbij w prawo!

      Rozproszył się tylko na chwilę i zaczął spadać w gasnącą kulę plazmy.

      – Przyjąłem – odpowiedział. Zauważył, że AI myśliwca próbowała zwrócić jego uwagę. Pozwolił elektronicznemu umysłowi odwrócić osobliwość napędu i ostro zmienić kurs.

      Myśliwce nadal wystrzeliwały rakiety typu Krait, rzucając kolejne nuklearne