Kristen Ashley

Córka gliniarza


Скачать книгу

kłóciłam się dłużej. To, że Lee jest spoko gościem, można było powiedzieć tylko w tym okresie, gdy służył w wojsku, a że wtedy go ignorowałam, zaś większość jego misji była utajniona, nie miałam już żadnych innych przykładów.

      Zanim się poddałam, znowu napiłam się kawy.

      – Dobra, to co muszę zrobić, żeby spłacić Rosiego? Uprzedzam, nie zamierzam sprzątać twojej łazienki.

      – Jesteś pewna, że to jedyne zastrzeżenie?

      Przez chwilę zastanawiałam się, co jeszcze mogłabym dodać. Potem oznajmił:

      – Czas minął.

      Pogrywał sobie ze mną i zaczęło mnie to już wkurzać.

      – Na litość boską, mów! – warknęłam.

      Ledwie zdążyłam skończyć, zareagował. Bardzo szybko, szybciej niż jakikolwiek inny człowiek, zwłaszcza rano.

      Wyjął mi kubek z garści, położył ręce na moim tyłku, posadził mnie na blacie i przysunął się, obejmując teraz moje plecy. Nie miałam wyjścia, mogłam albo rozsunąć nogi, albo wbić mu kolana w żebra. Jeszcze mocniej przyciągnął mnie do siebie, moje dolne partie znalazły się tuż przy jego kroczu. Nachylił się i mnie pocałował.

      Pocałował. Po raz pierwszy w życiu.

      O cholera.

      O jasna, ciężka cholera.

      Całował wspaniale.

      Jeden pocałunek zmiótł wspomnienie o dotknięciu Joe Perry’ego, a to coś znaczy.

      Gdy podniósł głowę, powiedziałam (bardzo głośno, zapominając o Rosiem):

      – Co to ma być?!

      Próbowałam ochłonąć i dojść do siebie, na razie mogłam jedynie poruszać ustami, reszta mojego ciała była jak z waty.

      – Zaliczka na poczet przyszłych świadczeń – odpowiedział.

      Zmarszczyłam czoło, a on przyglądał mi się, jakby oceniał reakcję.

      – To mój podkoszulek? – Wyjął rękę zza moich pleców i chciał dotknąć materiału niebezpiecznie blisko mojej piersi.

      Dostał po łapie. Czułam, jak twardnieją mi sutki, i dziękowałam Bogu za usztywniony stanik.

      – Tak, twój. To o co chodzi z tą zaliczką?

      Przesunął dłonią obok mojej piersi, co przyniosło ulgę, ale tylko chwilową, bo zaraz wsunął rękę za moje plecy i znów przyciągnął mnie do siebie.

      Nie zachowywał się jak starszy brat.

      W co on gra?

      I wtedy się dowiedziałam.

      – Jeśli ja załatwię sprawę Rosiego, ty pójdziesz ze mną do łóżka.

      Gapiłam się na niego osłupiała, z otwartymi ustami.

      Zrozumiałam, w czym rzecz, mimo to uściślił:

      – Ale inaczej niż tej nocy. Oboje położymy się nago i będziemy uprawiać seks.

      Chyba nie zmieniłam wyrazu twarzy, może tylko szczęka opadła mi jeszcze bardziej.

      – I spodziewam się po tobie współdziałania – mówił dalej.

      O ja pierdzielę.

      – Aktywnego współdziałania.

      Dobry Boże, który jesteś w niebie…

      W końcu udało mi się wykrztusić:

      – To żart?

      Pokręcił głową, nadal mnie przeszywając wzrokiem.

      Spuściłam oczy, nie wytrzymałam tego spojrzenia.

      – Chyba potrzebuję więcej kawy – rzuciłam w przestrzeń.

      Wsunął dłoń w moje włosy, pociągnął delikatnie, odchylając mi głowę do tyłu.

      A ja wpadłam na pomysł, który mógł mnie z tego wyciągnąć.

      – Przecież i tak jesteś w to zamieszany, mówiłeś wczoraj w nocy, że podzwonisz…

      Pewnie machnąłby ręką, gdyby nie trzymał jej w moich włosach.

      – Znam zasady. Mogę się wycofać jeszcze teraz i Rosie zostanie z tym wszystkim sam.

      W sumie chyba nie byłoby to takie złe, biorąc pod uwagę, czego chciał w zmian…

      – No i w porzo, Rosie sobie poradzi, ja mu pomogę.

      – Och, musiałby poradzić sobie sam, bo ty się nawet nie zbliżysz do tych gości. Nie istniejesz dla nich i nie chcę, żeby to się zmieniło.

      – W twoim planie jest pewna luka, Lee. Widzieli mnie zeszłej nocy – przypomniałam.

      – Detal. Wyjaśniłem przez telefon, że jesteś moja i dlatego w tym siedzę. Teraz się już nie zbliżą.

      Jasny gwint! Powiedział o tym obcym ludziom, choć nawet się jeszcze nie zgodziłam!

      – Nie jestem twoja! – warknęłam.

      – Dziś w nocy będziesz.

      Kurwa, kurwa, kurwa mać.

      Co w niego wstąpiło?

      Czy znalazłam się w świecie równoległym?

      – Nie możesz tego zrobić! Nie możemy! – rzuciłam zapalczywie.

      – Czemu?

      Był spokojny i wyluzowany, jedną rękę nadal trzymał w moich włosach, drugą mnie obejmował, trzymając dłoń na talii z taką swobodą, jakbyśmy tak robili każdego ranka przez całe życie.

      A ja wciskałam dłonie w blat, gotowa wystrzelić przez sufit.

      Lee nie był po prostu rozrabiaką, hardcorem czy supertwardzielem. Był totalnym świrem.

      Myślałam gorączkowo i w końcu coś przyszło mi do głowy. Mało oryginalny ruch, ale zawsze jakiś.

      – Jesteś dla mnie jak starszy brat – ogłuszyłam go.

      – I dlatego próbowałaś wsadzić mi język do gardła, jak miałaś piętnaście lat?

      Szlag.

      – I szesnaście?

      Niech go.

      – I siedemnaście? – nie ustępował.

      – Dobra, dobra, już. Jezu! – przerwałam tę paradę wspomnień. – Mówiłeś, że traktujesz mnie jak młodszą siostrę!

      – Kłamałem.

      Otworzyłam szeroko oczy. A to nowina.

      – Że co?

      – Siedziałem wtedy w jednej sprawie – wyjaśnił. – Nie wiedziałem, jak się to skończy i czy wrócę do domu w jednym kawałku. A ty miałaś dwadzieścia lat i wieszałaś się na mnie.

      Ożesz ty w mordę jeża.

      – Wcale się nie wieszałam.

      Uśmiechnął się bezczelne.

      – Wieszałaś.

      Dobra, w porządku, ale nie zamierzałam się do tego przyznawać.

      Patrzyłam na niego zmrużonymi oczami, a on mówił dalej:

      – Nie chciałem zobowiązań. Nie chciałem myśleć o niczym prócz tego, co miałem zrobić. Nie chciałem się martwić o dziewczynę, którą zostawiam w domu,