jeszcze nie skończył.
– Potem ten koleś gdzieś wyparował, a ty nadal robiłaś przede mną uniki. Faceci pojawili się i znikali. Ostatecznie uznałem, że skoro przedtem nie miałaś problemu, żeby mnie podrywać, to przyjdziesz, jeśli się zdecydujesz.
Podniosłam wzrok, teraz moje oczy ciskały gromy. Arogancki sukinsyn!
Wytrzymał to spojrzenie.
– Ale jestem trochę zmęczony czekaniem, a już na pewno defiladą kolejnych gości. – Jego głos zabrzmiał ostrzej i groźniej. – Na szczęście sprezentowałaś mi tę wspaniałą możliwość.
O, prędzej piekło zamarznie… Nie będzie tak, że całe życie trzymał mnie na dystans, a teraz nagle przyciągnie, bo tak mu się spodobało.
– Ignorowanie cię to wciąż spoko opcja – warknęłam.
Kiedy mówił, cofnął się lekko, ale teraz znów znalazł się blisko mnie.
– Nic z tego. – Pokręcił głową. – Żadnego czekania, żadnych gierek, podchodów i żadnych więcej facetów. Ty tego chcesz, ja tego chcę, i dlatego tak się stanie.
– Wcale nie chcę – palnęłam. Skłamałam w obronie własnej. Lee był aroganckim fiutem. Był niebezpieczny. Planował mnie zmusić, żebym się z nim przespała, i wykorzystywał do tego trudną sytuację mojego kumpla. Był jak złe wiadomości. Ani mi się śniło być częścią życia Lee Nightingale’a.
– Pieprzenie – zaśmiał się.
Chyba myślał, że to zabawne.
Wpadłam w szał.
– Ty zarozumiały…
A on znowu mnie pocałował i cień wspomnienia o Joe Perrym rozpłynął się w niebycie.
Oddałam pocałunek.
No kurczę, to przecież w końcu Lee.
Jego język wsunął się do moich ust, mój do jego. Rozchyliłam nogi, a on przysunął się jeszcze bliżej. Obejmował mnie mocno, moje piersi przywarły do jego torsu. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam się do niego.
A on nagle przerwał pocałunek, odwrócił głowę, całe ciało miał teraz sztywne, napięte, czujne.
Z przedpokoju do kuchni weszły Kitty Sue i Ally.
Kitty Sue złapała się za serce, a do jej szeroko otwartych oczu – przysięgam: napłynęły łzy.
Ally parsknęła śmiechem.
Spojrzałam w sufit.
Niech to szlag.
Rozdział 4
Mam cię znów pocałować?
Zareagowałam od razu.
– Zabiję cię – obiecałam Ally.
Śmiejąc się, weszła dalej i postawiła na podłodze torbę z moimi ubraniami.
Wrobiła mnie. Wiedziała, że Lee wróci. Stara wariatka.
– Co się tutaj dzieje? – spytała Kitty Sue, którą wbiło w podłogę. Patrzyła na nas oczami okrągłymi jak spodki, ale nie było w nich dezaprobaty na widok naszego obściskiwania się. Raczej błyszczała w nich nadzieja.
Lee miał kolor oczu swojej mamy, wszystkie dzieci Kitty Sue odziedziczyły po niej wzrost i szczupłą sylwetkę. Zawsze pełna energii, należała do tych matek, które pracują na pełen etat, co wieczór robią kolację, mają puszkę domowych ciasteczek i każdego roku szyją swoim dzieciom kostiumy na Halloween.
Lee odsunął się i usiadł na blacie obok mnie. Złączyłam nogi.
– Komuś kawy? – spytał kurtuazyjnie.
Zsunęłam się na podłogę. Co się tu wyprawia? Chyba utknęłam w jakiejś szczelinie między światami… Musiałam znaleźć drogę powrotną, i to jak najszybciej.
Teraz, gdy już mnie nie całował, miałam dwie opcje: zwiać stąd lub go udusić.
Lee pochylił się, złapał mnie za pasek dżinsów i przyciągnął między swoje nogi.
– Co się tu dzieje? – spytała jeszcze raz Kitty Sue, chłonąc tę sielankową poranną scenkę.
To wszystko było zbyt domowe, zbyt dziwne i toczyło się zbyt szybko.
Cholera.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale Lee mnie uprzedził.
– Indy i ja jesteśmy razem.
Całe moje ciało zastygło w bezruchu i zostałam tak z otwartymi ustami.
– O mój Boże! Mój Boże! – powtarzała Kitty Sue.
– Zajebioza! – wrzasnęła Ally.
Odwróciłam się i zmiażdżyłam Lee wzrokiem.
– Mówiłeś: jedna noc!
Patrzył mi prosto w oczy.
– Nic takiego nie powiedziałem. Czekaliśmy bardzo długo, więc jedna noc nie wystarczy. – Zastanowił się i dodał: – Ale jeśli chcesz, można spróbować.
Moje piersi nabrzmiały na samą myśl o upchnięciu całych lat seksu w jedną noc. Stanowczo musiałam zapanować nad sobą. To mogło źle wyglądać, gdybym przywaliła mu przy jego matce.
Uduszenie też nie wchodziło w rachubę.
Kitty Sue była w swoim niebie, dlatego przegapiła i moje słowa o jednej nocy, i odpowiedź Lee.
– Nie mogę się doczekać, aż powiem twojemu ojcu! – zwróciła się do mnie. – I twojemu – powiedziała do Lee.
– Na razie jeszcze tego nie róbmy, dobrze? – odparłam spanikowana.
– No tak, nie należy się ekscytować. Wszystko dzieje się szybko… Ale nie aż tak szybko, jeśli wiesz, o czym mówię – kontynuowała Kitty Sue.
Szybko? To nie „szybko”. To prędkość nadświetlna!
Kitty Sue zapatrzyła się w przestrzeń, śniąc na jawie, i chyba wszystkim udzielił się jej nastrój. Ona wybierała właśnie kolor przewodni ślubu, rozważała wzór na zastawie stołowej, robiła na drutach buciki dla dziecka i planowała wizytę na grobie mojej mamy, żeby uszczęśliwić ją nowinami.
Cholera.
Odwróciłam się do Lee.
– Dupek – rzuciłam bezgłośnie, tylko poruszając wargami.
Nie przejął się tym zupełnie, zafascynowany patrzeniem na moje usta.
– Masz, tu są ubrania na zmianę i różne takie – oznajmiła Ally, sięgając między nas po dzbanek z kawą. – Ale chyba powinnam przynieść więcej.
Posłałam jej mordercze spojrzenie, ale była równie dobra w unikaniu mojego wzroku jak Lee. A nawet lepsza, miała dłuższą praktykę.
– Też bym się napił. Indy już sobie zrobiła – stwierdził Lee.
– Normalka – odparła Ally, nalewając kawę do trzech kubków.
Zachowywali się tak, jakby robili to od zawsze, jakby to był całkiem zwyczajny dzień. Nie, to musiała być inna rzeczywistość, bo przecież wszyscy naraz nie ześwirowali.
– Słuchajcie! – krzyknęłam, żeby zwrócić ich uwagę. – To nie jest tak!
Ally spojrzała na mnie.
Kitty