Blanka Lipińska

Ten dzień


Скачать книгу

Widziałam, że wie, co robi, a jej działania są doskonale przemyślane. Cóż, pomyślałam, nie pierwszy raz pozwalam jej na robienie głupstw, które najpierw ją zaspokoją, a potem spowodują płacz. Olga nie cierpiała przez niespełnioną miłość, bardziej przeżywała utratę czegoś, czym jeszcze nie zdążyła się w pełni nacieszyć.

      – Deser? – odezwał się Domenico, wskazując ręką w stronę stołu.

      – Drętwa ta impreza – rzuciła Olo, idąc w jego stronę.

      – Jak to z rodzicami – powiedziałam, pokazując jej język.

      Wszyscy czworo ponownie usiedliśmy, a ja niemal rzuciłam się na puszysty deser z malinami, który podano. Po zjedzeniu trzech porcji poczułam się usatysfakcjonowana gastronomicznie i pełna.

      Młody Włoch wyciągnął małą torebeczkę ze spodni i rzucił na stół.

      – Lauro, tobie nie proponuję, ale to wieczór kawalerski, więc…?

      Popatrzyłam na plastikową torebkę z białym proszkiem i obróciłam oczy na Massima. Świetnie wiedziałam, co to, a zwłaszcza pamiętałam, co się wydarzyło ostatnim razem, gdy kokaina pojawiła się w naszym związku. Zdawałam sobie jednak sprawę, że zabranianie mu tego nic nie da, bo i tak zrobi to, na co będzie miał ochotę.

      Domenico wstał od stołu i po chwili wrócił z małym lusterkiem, na które rozsypał zawartość woreczka, po czym zacząć ją dzielić na krótkie kreski. Pochyliłam się w stronę Czarnego i przyciągnęłam jego ucho do swoich ust.

      – Pamiętaj, Massimo, że jeśli wybierzesz tę rozrywkę, nie będziesz mógł się ze mną kochać. I mówię to nie dlatego, że chcę cię zaszantażować, ale dlatego, że narkotyki razem ze spermą przenikną do mojego organizmu, a w nim dojrzewa twoje dziecko.

      Po tych słowach ponownie wyprostowałam się i upiłam łyk bezalkoholowego wina, które nawiasem mówiąc, było doskonale i smakowało identycznie jak to z procentami.

      Czarny zastanawiał się przez chwilę, jak zareagować, a gdy młody Włoch podał mu podzielony proszek, machnął tylko ręką, wzbudzając tym zdziwienie Domenica. Wymienili kilka zdań po włosku, a ja patrzyłam na beznamiętne spojrzenie Massima. Po ostatnim zdaniu obydwaj wybuchnęli śmiechem. Nie miałam pojęcia, co ich tak rozbawiło, ale najważniejsze, że Massimo odmówił. Olga natomiast nie była tak asertywna i zanim pochyliła się nad stołem, powiedziała:

      – Ognia!, krzyknął Napoleon. – Po czym zgarnęła dwie kreski.

      Oderwała się od lustra i potarłszy czubek nosa, z uznaniem pokiwała głową. Wiedziałam, że ta impreza już nie jest dla mnie i nie chcę oglądać tego, co stanie się później.

      – Jestem zmęczona – oznajmiłam, patrząc na Czarnego. – Nocujemy na łodzi, czy wracamy do domu?

      Pogładził mnie po policzku i pocałował w czoło.

      – Chodź, położę cię spać.

      Olga skrzywiła się i wychyliła rękę, kiwając na kelnera, by dolał jej szampana.

      – Jesteś nudna, Lari – powiedziała z grymasem niezadowolenia.

      Obróciłam się w jej stronę i pokazując środkowy palec, odwarknęłam:

      – Jestem w ciąży, Olo.

      Massimo zaprowadził mnie do kajuty i zamknął drzwi. Mimo że nie miałam ochoty na seks, na widok tego pokoju, a zwłaszcza dźwięku zamka, przeszywał mnie dreszcz. Odwiesił marynarkę i podszedł do mnie, rozpinając mi sukienkę. Pozwolił, by powoli się zsunęła, po czym klęknął i troskliwie zdjął mi buty. Sięgnął ręką do wieszaka w łazience i po chwili okrył mnie miękkim ciemnym szlafrokiem. Wiedziałam, że nie chce się kochać, wiedziałam też, że w ten sposób postanowił okazać mi miłość i szacunek.

      Obydwoje wzięliśmy prysznic i pół godziny później leżeliśmy przytuleni w łóżku.

      – Nie nudzisz się ze mną? – zapytałam, gładząc jego klatkę. – Pewnie zanim się pojawiłam, twoje życie było o wiele ciekawsze.

      Massimo milczał. Uniosłam głowę, by popatrzeć na niego. Mimo że w pokoju było już zupełnie ciemno, czułam, że się uśmiecha.

      – Cóż… Nie nazwałbym tego znudzeniem, poza tym pamiętaj, że zrobiłem to absolutnie świadomie, Lauro. Zapomniałaś już, że jesteś porwana? – Pocałował mnie w czubek głowy i wplótł palce we włosy, mocno tuląc mnie do siebie. – Jeśli pytasz, czy chciałbym wrócić do życia, które miałem przed tobą, to odpowiedź brzmi: nie.

      – Jedna kobieta na całe życie… Jesteś tego pewien?

      Czarny przekręcił się na bok i jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie.

      – Myślisz, że lepsze jest posuwanie kilku różnych lasek w nocy i budzenie się rano samemu w łóżku? Zarabianie pieniędzy już dawno przestało mnie bawić, zostało więc już tylko umacnianie rodziny. – Westchnął. – Tylko widzisz, robiłem to wszystko i żyłem tak, jakbym co dnia zaczynał od nowa, nie miałem dla kogo tego ciągnąć. Co noc inne dupy, czasem imprezy, narkotyki, później kac. To może się wydawać fajne, ale jak długo? A kiedy cię dopadają myśli, czy skończyć z tym, nasuwa się pytanie: po co to zmieniać, skoro nie wiesz, czy warto, albo nie masz dla kogo? – Ponownie westchnął. – Po postrzale zmieniłem się. Jakbym dostał cel inny niż sama egzystencja.

      – Nie do końca rozumiem twój świat – wyszeptałam, całując go w ucho.

      – Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej, Mała – odparł. – Niestety, czy tego chcesz, czy nie, wszystko się z czasem zmieni. Będziesz coraz więcej wiedzieć o tym, co robię i jak działamy, ale na tyle mało, by ta wiedza ci nie zagrażała. – Jego palce gładziły moje plecy. – Poza tym nie będziesz mogła z nikim rozmawiać o niektórych sytuacjach, ale dla pewności powiem ci, o których. Istnieje coś takiego jak omerta, nieformalne prawo sycylijskiej mafii zabraniające informowania o działalności i ludziach, którzy wykonują zlecenia. Póki będziemy się tego trzymać, rodzina będzie silna i nie do ruszenia.

      – A kim jest Domenico?

      Massimo zaśmiał się i przekręcił na plecy.

      – Serio chcesz rozmawiać o tym w noc przed ślubem?

      – A widzisz lepszy czas niż teraz? – burknęłam lekko zirytowana.

      – No dobrze, kochanie. – Zadowolony wepchnął mnie sobie pod pachę. – Młody jest capo, czyli… Jak by to ująć…? – Urwał, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Dowodzi grupą ludzi, którzy mają, powiedzmy, różne zadania…

      – Na przykład ratowanie mnie…!?

      – Na przykład. Mają także mniej rycerskie obowiązki, ale o tym nie będziesz wiedziała, jeśli nie będzie takiej potrzeby. Najogólniej można powiedzieć, że zarabia pieniądze i pilnuje klubów czy restauracji.

      Leżałam, myśląc nad tym, jak bardzo Domenico odbiega od opisu, który nakreślił mi Czarny. Dla mnie był kumplem, nieomal przyjacielem, który wspierał mnie i wybierał mi ubrania. Prędzej sądziłabym, że jest gejem niż niebezpiecznym przywódcą grupy.

      – Czyli zasadniczo Domenico jest niedobry?

      Massimo parsknął śmiechem i przez dłuższą chwilę nie mógł się uspokoić.

      – Co jest? Niedobry? – wykrztusił wreszcie. – Kochanie, my jesteśmy sycylijską mafią i wszyscy jesteśmy niedobrzy. – Zaśmiał się. – Jeśli chodzi ci o to, czy jest niebezpieczny, to owszem, mój brat jest bardzo niebezpiecznym i nieobliczalnym człowiekiem. Potrafi być bezwzględny