— Będę musiała uciec się do użycia siły — powiedziała.
Rhea zaśmiała się i powiedziała:
— Cóż, przynajmniej byłaby to jakaś odmiana. Jak będziesz tu tak siedziała zgarbiona, zostanie ci tak na zawsze.
Trudy dodała:
— I nie próbuj nam wmówić, że musisz się uczyć. Chodzimy na te same zajęcia z psychologii, pamiętasz? I wiem, że czytasz grubo na zapas, pewnie i nawet tygodnie do przodu.
Rhea drwiąco przeraziła się:
— Czytasz na zapas? Czy to nie jest przypadkiem nielegalne? Bo powinno być.
Trudy szturchnęła Rheę i powiedziała:
— Riley lubi imponować Profesorowi Haymanowi. Podoba jej się.
— Nie podoba mi się! — odburknęła Riley.
— Mój błąd — powiedziała Trudy. — Dlaczego miałby ci się podobać?
Riley od razu nasunęło się na myśl…
Bo jest młody, przystojny i inteligentny?
Bo podoba się każdej dziewczynie z grupy?
… jednak zatrzymała te myśli dla siebie.
Rhea wyciągnęła przed siebie swoją dłoń i wpatrywała się w swoje paznokcie.
Powiedziała do Riley:
— Kiedy ostatnio sobie pofolgowałaś? Mam na myśli, kiedy ostatnio się z kimś przespałaś?
Trudy pokręciła głową i zażartowała:
— Nie pytaj. Riley złożyła przysięgę czystości.
Riley przewróciła oczyma i pomyślała…
Nie ma co silić się na ripostę.
— Riley nie bierze nawet pigułek — powiedziała Trudy do Rhei.
Riley z niedowierzaniem wytrzeszczyła oczy na brak dyskrecji Trudy.
— Trudy! — zwróciła jej uwagę.
Trudy wzruszyła ramionami i powiedziała:
— Przecież nie prosiłaś mnie o trzymanie tego w tajemnicy czy coś.
Rhei aż opadła szczęka. Tym razem jej przerażenie wydawało się prawdziwe.
— Riley. Powiedz, że to nieprawda. Powiedz, że ona kłamie.
Riley mruknęła pod nosem i nic nie odpowiedziała.
Gdyby tylko wiedziały, pomyślała.
Nie lubiła wspominać swoich buntowniczych nastoletnich lat, a co dopiero mówić o nich. Miała szczęście, że nie zaszła wtedy w ciążę ani nie złapała żadnej okropnej choroby. Na uczelni przystopowała mocno — w tym także i kwestiach seksu, chociaż zawsze miała przy sobie opakowanie prezerwatyw, tak na wszelki wypadek.
Trudy ostentacyjnie ponownie podgłośniła muzykę.
Riley westchnęła i powiedziała:
— Ok, poddaję się. Dokąd chcecie iść?
— Do Nory Centaura — odpowiedziała Rhea. — Potrzebne nam porządne picie.
— Gdzie indziej można by pójść, jak nie tam? — dodała Trudy.
Riley zsunęła nogi z łóżka i wstała.
— Mogę tak iść?
— Żartujesz? — spytała Trudy.
Rhea powiedziała:
— Nora Centaura jest grunge’owa, ale nie aż tak grunge’owa.
Trudy podeszła do szafy i zaczęła przebierać w ubraniach Riley.
— Czy muszę być jak twoja matka czy coś? Masz, włóż to. — powiedziała.
Trudy wyciągnęła krótki top na ramiączkach oraz parę ładnych dżinsów, i podała je Riley. Potem wyszła wraz z Rheą na korytarz, żeby zebrać inne dziewczyny z piętra. Riley przebrała się, a potem stała i przyglądała się sobie w długim lustrze na drzwiach szafy. Musiała przyznać, że Trudy wybrała dobry strój dla niej. Krótki top pasował do jej szczupłej, sportowej sylwetki. Z jej długimi ciemnymi włosami i orzechowymi oczami spokojnie mogła ujść za imprezowiczkę. Mimo to, czuła się bardziej jak w przebraniu, a nie jak ona sama. Jednak jej przyjaciółki miały rację; spędzała za dużo czasu na nauce. I w tym wypadku z pewnością istniało coś takiego jak przesada.
Nie samą pracą żyje człowiek…
Włożyła dżinsową kurtkę i szepnęła do siebie w lustrze:
— Dalej, Riley. Wyjdź i skorzystaj nieco z życia.
*
Kiedy ona i jej przyjaciółki otworzyły drzwi do Nory Centaura, Riley uderzył znajomy, ale duszący zapach dymu papierosowego i równie duszący hałas heavy metalowej muzyki. Wahała się. Może to wyjście to nie był najlepszy pomysł. Czy zgrzytanie Metalliki było lepsze od monotonnej Glorii Estefan? Ale Rhea i Trudy były tuż za nią i wepchnęły ją do środka. Trzy inne dziewczyny z akademika podążyły ich śladem, po czym udały się prosto do baru. Wpatrując się przez zadymione powietrze, Riley dostrzegła kilka znajomych twarzy. Zdziwiła ją tak dużo ludzi tutaj w środku tygodnia. Większość miejsca zajmował parkiet do tańca, gdzie promienie światła i błyski rozświetlały postacie, które radośnie wywijały się w rytm refrenu „Whiskey in the Jar”.
Trudy złapała Riley i Rheę za ręce.
— Chodźmy razem potańczyć!
Była to znana taktyka: dziewczyny tańczyły razem dopóki nie przykuły uwagi jakichś chłopaków. Niedługo potem wszystkie tańczyły z facetami zamiast ze sobą nawzajem, a alkohol lał się litrami. Ale Riley nie miała zbytnio ochoty — ani na taniec, ani na siedzenie w hałasie. Uśmiechając się, pokręciła głową i zabrała rękę od Trudy. Trudy przez chwilę wyglądała na zranioną, ale panował tam zbyt duży hałas, żeby się spierać. Pokazała Riley język i pociągnęła Rheę za sobą na parkiet.
Nie ma to jak dojrzałość, pomyślała Riley.
Przecisnęła się przez tłum aż do baru i zamówiła sobie kieliszek czerwonego wina. Potem zeszła na dół, do piwnicy wypełnionej stolikami i lożami do siedzenia. Udało jej się znaleźć pustą lożę, gdzie mogła usiąść. Tu na dole czuła się o wiele lepiej niż na górze. Co prawda, dym papierosowy był tu na tyle gęsty, że aż piekły ją oczy; było tu jednak ciszej i spokojniej, chociaż przytłumiona muzyka z góry wciąż łomotała przez podłogę. Powoli sączyła swoje wino, wspominając swoje lekkomyślne nastoletnie pijaństwo. Zawsze udawało jej się wykombinować jakiś alkohol dzięki szemranym kontaktom w małym miasteczku, jakim było Larned. W tamtym okresie głównie padało na whiskey.
Biedny Wuj Deke i Ciotka Ruth, pomyślała. Z nudy i gniewu przysporzyła im o wiele więcej problemów, niż na to zasłużyli.
Powtarzała wciąż sobie…
Może kiedyś im to wynagrodzę.
Jej rozmyślania zostały przerwane przez męski głos.
— Cześć.
Riley spojrzała w górę i w dół, i zobaczyła postawnego, umięśnionego i całkiem przystojnego chłopaka trzymającego kufel piwa, który mierzył ją wzrokiem, uśmiechając się zawadiacko.
Riley zmrużyła oczy — jak gdyby chciała spytać…
„Czy my się znamy?”
Oczywiście