się do niego.
Ona po prostu wpatrywała się w niego z zagadkowym wyrazem twarzy, jak gdyby nie miała pojęcia, kim mógł być. Jego uśmiech zrzedł nieco. Ciężko było stwierdzić przy przygaszonym świetle, ale Riley podejrzewała, że się zarumienił. Odszedł, najwidoczniej zawstydzony; nie upadł jeszcze tak nisko, by musieć się przedstawiać. Riley wzięła łyk wina, rozkoszując się swoim małym zwycięstwem oraz odrobiną samotności.
Wtedy usłyszała inny męski głos.
— Jak to zrobiłaś?
Kolejny chłopak stał przy jej loży z piwem. Był ładnie ubrany, dobrze zbudowany, nieco starszy niż ona, i od razu wydał się Riley o wiele bardziej atrakcyjny niż Harry Rampling.
— Jak zrobiłam co? — spytała.
Chłopak wzruszył ramionami.
— Spławiłaś Harry’ego Ramplinga w taki sposób. Pozbyłaś się go bez słowa, nie musiałaś się nawet silić na „Odwal się, frajerze”. Nie sądziłem, że to w ogóle możliwe.
Riley poczuła się dziwnie onieśmielona.
— Przed wyjściem użyłam sprayu odstraszającego mięśniaków — powiedziała.
Gdy tylko wypowiedziała te słowa, pomyślała…
O matko, próbuję rzucać żartami. Co ja sobie wyobrażam?
On uśmiechnął się, rozśmieszony jej żartem. Bez zaproszenia dosiadł się do niej i powiedział:
— Jestem Ryan Paige, nie znamy się, i nie będę miał ci za złe, jeśli za pięć minut lub nawet szybciej zapomnisz, jak się nazywam. Zapewniam cię, że jestem wybitnie przeciętny.
Riley była zaskoczona jego tupetem.
Nie przedstawiaj się, powiedziała sobie.
Mimo to z jej ust wydobyło się…
— Jestem Riley Sweeney. Ostatni rok. Psychologia.
Czuła, że się rumieni. Koleś miał gadane. Jego sposób na podryw był tak nonszalancki, że sprawiał wrażenie, jak gdyby wcale się nie starał.
Przeciętny, ha, Riley pomyślała. Już teraz była pewna, że nie zapomni o Ryanie Paige’u w najbliższym czasie.
Uważaj na niego, powiedziała do siebie. Następnie spytała:
— Yy, też jesteś studentem Lanton?
Pokiwał głową i odpowiedział:
— Wydział Prawa. Też kończę w tym roku.
Powiedział to tak, jak gdyby nie był to powód do dumy. A Riley oczywiście była pod wrażeniem. Siedzieli tak i rozmawiali jakiś czas — nie była pewna jak długo dokładnie. Kiedy spytał ją o jej plany po ukończeniu studiów, Riley musiała przyznać, że nie była pewna.
— Poszukam jakiejś pracy — powiedziała mu. — Pewnie będę musiała pójść na studia uzupełniające, jeśli chcę pracować w zawodzie.
Pokiwał głową ze zrozumieniem i odpowiedział:
— Ja zaaplikowałem do kilku firm prawniczych. Parę z nich wygląda obiecująco, ale muszę dobrze przemyśleć swój kolejny krok.
Jak tak rozmawiali, Riley zdała sobie sprawę, że za każdym razem, gdy ich spojrzenia skrzyżowały się przez dłuższą chwilę, jej ciało przeszywał lekki dreszcz. Czy on też to czuł? Zauważyła, jak kilka razy znienacka odwrócił wzrok. Wtedy, korzystając z chwili ciszy, Ryan dokończył swoje piwo i powiedział:
— Słuchaj, przykro mi, że muszę uciekać, ale mam jutro zajęcia wcześnie rano i powinienem się jeszcze pouczyć.
Riley osłupiała. Czy nie miał zamiaru przystawiać się do niej?
Nie, pomyślała. Ma za dużą klasę na coś takiego.
Nie żeby nie wpadła mu w oko — była pewna, że tak. Ale on wiedział, że lepiej nie naciskać.
Imponujące, pomyślała.
— W porządku, mam tak samo — odpowiedziała.
Uśmiechnął się szczerze.
— Miło było mi cię poznać, Riley Sweeney.
Riley również uśmiechnęła się.
— Ciebie też, Ryanie Paige.
Ryan zaśmiał się i odpowiedział:
— O proszę, pamiętałaś.
Bez słowa wstał i wyszedł.
Riley nie do końca wiedziała, co się wydarzyło. Nie wymienili się numerami telefonów, nie powiedziała mu, w którym akademiku mieszka, sama też nie miała pojęcia, gdzie on mieszka. I nie zaprosił jej nawet na prawdziwą randkę w przyszłości. Nie dlatego, że nie spodziewał się prawdziwej randki, o tym była przekonana. On po prostu był pewny. Pewny, że ich ścieżki wkrótce znowu się skrzyżują, i liczył, że wtedy chemia między nimi zrobi swoje. A Riley chyba wierzyła, że miał rację.
W tym momencie usłyszała wołanie Trudy:
— Hej, Riley! Kim był ten przystojniak?
Riley odwróciła się i zobaczyła Trudy schodzącą ze schodów, z pełnym dzbankiem piwa w jednej ręce i z kuflem w drugiej. Trzy inne dziewczyny z akademika podążały za nią. Wszystkie wyglądały na dość pijane. Riley nie odpowiedziała na pytanie Trudy. Miała tylko nadzieję, że Ryan już tego nie słyszał. Gdy dziewczyny podeszły do stolika, Riley spytała…
— Gdzie jest Rhea?
Trudy rozejrzała się dookoła.
— A nie wiem — powiedziała niewyraźnie. — Gdzie jest Rhea?
Jedna z dziewczyn odpowiedziała:
— Rhea poszła z powrotem do akademika.
— Co?! Poszła i nic mi nie powiedziała? — zdziwiła się Trudy.
— Mówiła ci — powiedziała inna dziewczyna.
Dziewczyny miały zamiar dosiąść się do loży Riley. Nie chcąc utknąć tam z nimi, podniosła się ze swojego siedzenia.
— Wszystkie powinnyśmy iść do domu — stwierdziła.
Wśród protestów, dziewczyny usiadły, śmiejąc się i najwidoczniej szykując się na długą noc. Riley poddała się. Poszła na górę i wyszła z pubu głównymi drzwiami. Na zewnątrz odetchnęła głęboko chłodnym, świeżym powietrzem. Był marzec, a w Dolinie Shenandoah w stanie Wirginia czasem noce bywały zimne o tej porze, jednak chłód ten był przyjemny po dusznym, wypełnionym dymem barze. Droga z powrotem do akademika była krótka i dobrze oświetlona. Riley czuła, że ten wieczór potoczył się dobrze. Wypiła jedynie jeden kieliszek wina — akurat, żeby się zrelaksować — no i jeszcze ten chłopak…
Ryan Paige.
Uśmiechnęła się.
Nie, nie zapomniała, jak się nazywał.
*
Riley była pogrążona w głębokim śnie, kiedy coś gwałtownie ją obudziło.
Co to było? zastanawiała się. Najpierw myślała, że może ktoś nią potrząsnął za ramię. Ale nie, to nie było to. Wpatrywała się w ciemność pokoju, gdy znowu usłyszała ten dźwięk.
Wrzask.
Głos przepełniony przerażeniem.
Riley wiedziała, że coś okropnego musiało się stać.