z siebie jęki, on stał jak posąg, nasłuchując odgłosów dobiegających z głębi domu. Co z tego, że Úrsula może przekonać ojca, by mu pomógł – jeżeli zostaną przyłapani, don Manuel i jego żona będą dla niego bezlitośni.
Strach, że ktoś ich nakryje, brak pożądania i ból, jaki zaczynała zadawać mu dłoń Úrsuli, sprawiły, że penis mu sflaczał. Dziewczyna ścisnęła go jeszcze mocniej i zaraz puściła, jakby w ten brutalny sposób próbowała go ożywić.
– Au! – zawył Dalmau. – Zrobisz mi krzywdę.
Zaprzestała dalszych starań.
– Już koniec? – zapytała naiwnie. Wyciągnęła dłoń ze spodni Dalmaua i odsunęła się, uciekając przed jego dotykiem. – To wszystko? – dodała, wygładzając sukienkę.
Nie wiedział, jak wyjaśnić tej dziewczynie, której od dziecka wpajano skromność, bogobojność i poczucie grzechu, czym są fizyczna miłość, pieszczoty, rozkosz, a tym bardziej spełnienie. Rzuciła się na niego, by doznać zakazanej przyjemności, prawdopodobnie pierwszy raz dotykała męskiego członka. Bał się jednak, że im więcej jej wyjaśni, tym bardziej będzie go pożądała, i że wykorzysta sprawę jego siostry, by dalej go szantażować.
– Wszystko, nie, nie wszystko… – odparł w końcu.
– Co się jeszcze robi? – dopytywała Úrsula.
– Chcesz wiedzieć? W takim razie się rozbierz – rozkazał.
– Nie! Co za bezczelność. Miałabym się rozebrać przed tobą? – Lekceważąco machnęła ręką.
– Wobec tego radzę ci, żebyś zaczekała, aż spotkasz wyjątkowego człowieka, przed którym nie będziesz wahała się rozebrać. Wtedy dowiesz się więcej.
Úrsula przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
– Nie sądzę, żeby kiedykolwiek pojawił się ten wyjątkowy człowiek – wyznała. – Moi rodzice wydadzą mnie za kogoś, kogo uznają za dobrą partię. A jeżeli mój przyszły mąż będzie równie pobożny jak oni, a przypuszczam, że będzie, to raczej nie poprosi mnie, żebym się przed nim rozebrała.
– Zrób to, nawet jeśli cię nie poprosi.
– Nie…
Wystraszył ich hałas dobiegający z korytarza.
– Panienko Úrsulo?
Szukała jej pokojówka.
– Tu jestem – odpowiedziała dziewczyna, biorąc ścierkę.
Wyszła na korytarz, zostawiając uchylone drzwi do schowka.
– Ach! – wykrzyknęła młoda służąca w czepku i za dużej czarnej sukience przepasanej białym fartuszkiem. – Szuka panienki matka. Czy w czymś panience pomóc? – dodała, wskazując ścierkę.
– Nie – odparła szorstko Úrsula. – To moja sprawa. Wracaj do pracy. No już! – ponagliła dziewczynę, widząc jej wahanie. – A ty idź do kuchni – dodała, odwracając się w stronę Dalmaua.
– A moja siostra? – zapytał, wychodząc ze schowka.
– Nie martw się. Mój ojciec wyciągnie ją z więzienia, masz moje słowo. Nie wiem tylko, czego zażąda od was w zamian.
A co my mamy mu do zaoferowania? – pomyślał ze smutnym uśmiechem.
– Chociaż mogę się domyślać – rzuciła na zakończenie Úrsula. Cisnęła szmatę do schowka, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę salonu.
– NARYSOWAĆ SZEŚCIOKĄT FOREMNY, znając długość boku.
Dalmau podyktował zadanie sześciu młodym robotnikom. Był wieczór, znajdowali się w szkole pijarów, w sali przeznaczonej dla uczniów trzeciej klasy.
– Najpierw rysujemy trójkąt równoboczny o boku „b”… – wyjaśnił.
Kreślił okręgi, świadom uwagi, z jaką słuchają go młodzi ludzie, w ciszy zakłócanej jedynie skrzypieniem kredy o tablicę. Przyszli tu, by nauczyć się rysować; wcześniej poznali podstawy arytmetyki i geometrii. Dalmau naszkicował sześciokąt i przyjrzał się swoim uczniom. Dwóch z nich zajmowało się ceramiką, trzeci był stolarzem, a pozostali pracowali w przemyśle włókienniczym, jak większość robotników, którzy przychodzili na wieczorne zajęcia prowadzone przez duchownych. Trafiali się także witrażyści, rysownicy, tkacze dywanów i gobelinów oraz przedstawiciele innych zawodów opierających się na rysowaniu. Piętnasto-, szesnastoletni uczniowie Dalmaua przykładali się do nauki tak samo jak starsi robotnicy, by jak najwięcej skorzystać z darmowych lekcji u pijarów.
Umiejętność rysowania dawała im szansę na awans. Pozwalała na zastosowanie sztuki w przemyśle. W większości krajów europejskich rzemiosło artystyczne i wzornictwo przemysłowe rozwinęły się dopiero w połowie XIX wieku, podczas gdy w Katalonii drukowane tkaniny pojawiły się pod koniec XVIII. Już wtedy przemysłowcy zaczęli zakładać szkoły, w których zapewniali bezpłatną naukę rysunku swoim pracownikom. Zanikało tradycyjne rzemieślnictwo, a przemysł, który je zastąpił, musiał produkować przedmioty nie tylko użyteczne, ale też piękne.
– Jakieś wątpliwości? – zapytał Dalmau uczniów. Żaden nie podniósł ręki. – Dobrze, w takim razie spróbujcie zrobić to samo w zeszytach.
Przeszedł się po sali, żeby sprawdzić, jak sobie radzą. Prowadzenie zajęć było jednym z warunków, od których mistrz uzależnił pomoc w uwolnieniu Montserrat. „Don Manuel zrobi, co się da, żeby wyciągnąć z więzienia twoją siostrę”, zakomunikował mu wielebny Jacint, dwie godziny po tym, jak Úrsula odsłoniła przed Dalmauem swoje zmysłowe oblicze. Po obiedzie duchowny przyszedł do kuchni, gdzie chłopak pałaszował kurczaka z pisto. Słowa księdza sprawiły, że smak pomidora, papryki i bakłażana eksplodował w ustach Dalmaua z jeszcze większą siłą. Westchnął, jakby pozbył się dręczącego go lęku, i pociągnął długi łyk wina.
– Dziękuję – powiedział.
– Trudno mi było go przekonać – wyjaśnił duchowny, siadając przy kuchennym stole. Wskazał kucharce, żeby zostawiła ich samych. – Don Manuel nigdy nie wstawiłby się za zdeklarowaną anarchistką. Jesteś tego świadom, prawda?
Dalmau skinął głową. Odsunął talerz z jedzeniem, koncentrując całą uwagę na ustach księdza, pomny na ostrzeżenie Úrsuli: zaraz się dowie, jaką cenę przyjdzie mu zapłacić. Był gotów na wszystko.
– Ale w końcu się udało – ciągnął duchowny. – Úrsula rozpłakała się, wyobrażając sobie, jak wygląda życie młodej dziewczyny w tym ohydnym, okrutnym miejscu. Informacja, że twoja siostra została zgwałcona, poruszyła nawet doñę Celię. Krótko mówiąc, don Manuel ustąpił i zrobi wszystko, co w jego mocy, a ma wielką moc – próbował dodać Dalmauowi otuchy – by wyszła na wolność, została oczyszczona z zarzutów, a w najgorszym razie skazana na najniższą karę. I żeby nie musiała wracać do więzienia.
Spacerując między ławkami, Dalmau obciągnął poły marynarki. Czuł się w niej niezręcznie. W zamian za pomoc musiał zrezygnować ze swojej pocerowanej beżowej tuniki i dwa razy w tygodniu, wieczorem – od ósmej do dziewiątej – uczyć rysowania młodych robotników. Ksiądz Jacint postanowił odseparować ich od starszych kolegów i stworzyć z nich osobną grupę. Dzięki temu przełamał opory młodzieńca. „Nie umiem zabierać głosu publicznie – przyznał Dalmau, kiedy padła propozycja prowadzenia zajęć – strasznie się denerwuję, głos mi drży i ściska mnie w dołku…” Ale czym innym jest przemawianie do trzydziestu dorosłych mężczyzn, a czym innym uczenie sześciu wyrostków, których