Skupił wzrok na moich ustach, a ja zastanawiałam się, czyby mnie pocałował.
Albo nawet marzyłam o tym, żeby mnie pocałował.
Ale to nie pocałunków potrzebowałam.
– Potrzebuję odpowiedzi. Tak wielu rzeczy nie rozumiem.
– Obiecuję, że powiem ci o wszystkim, co chcesz wiedzieć.
Spojrzałam mu głęboko w oczy.
– Chyba rzeczywiście mówisz prawdę.
– Jeśli zamierzasz mnie sprawdzać, Sabrino, po prostu to zrób. – Brzmiał niemal na wkurzonego, a ja musiałam powstrzymać się od śmiechu. On sprawdzał mnie tak wiele razy, ale jeśli odwrócić sytuację, to okazywało się, że z trudem to znosił.
– Nie teraz. W tej chwili muszę wrócić do domu. – Wyjrzałam przez okno. Podczas rozmowy krążyliśmy po mieście bez celu, ale cały czas znajdowaliśmy się zaledwie kilka przecznic od mojego mieszkania. – Powinieneś mnie już wysadzić.
Donovan czekał na odpowiedni moment, jakby liczył na to, że zmienię zdanie. Ale potem pochylił się i powiedział do kierowcy:
– Skręć za chwilę, John.
– Przez te zaspy śnieżne nie będę w stanie wysiąść, żeby otworzyć drzwi – ostrzegł kierowca.
– Nic nie szkodzi – odparłam, zanim Donovan powiedziałby coś innego.
Milczeliśmy przez kilka minut, ale oboje byliśmy świadomi każdego swojego ruchu. Każdego oddechu. Zastanawiałam się, o czym myślał, ale nie mogłam o to zapytać, bo w głowie już nie miałam miejsca na nowe informacje poza tymi, których właśnie się dowiedziałam.
A kiedy już niemal podjechaliśmy pod moje mieszkanie, znowu za nim zatęskniłam.
– Możemy porozmawiać, gdy Audrey wyjedzie – oznajmiłam. Bolało mnie to, że ten czas nadejdzie dopiero za tydzień.
– A kiedy ona wyjeżdża?
Usłyszawszy jego głos, wydało mi się, że nie może się już doczekać. A może tylko to sobie wyobraziłam?
– W niedzielę rano. O dziesiątej trzydzieści.
– Będę pod twoimi drzwiami o dziesiątej trzydzieści jeden.
Zachichotałam. Miło było znowu się śmiać. Nie, miło było mieć zaplanowane spotkanie, mieć na co czekać, wiedzieć, że między nami jeszcze nie wszystko skończone.
Zerknęłam na niego i zauważyłam, że na mnie patrzy. Przyglądał mi się.
– No co? – zapytałam, nagle skrępowana.
– Myślę o tym, by zapytać cię, czy mogę cię pocałować.
Moje serce fiknęło koziołka. Ostatni raz zrobiło tak chyba wtedy, kiedy byłam nastolatką.
Boże, pragnęłam tego pocałunku.
Ale nie byłam gotowa się do tego przyznać.
– Twierdzisz, że mnie znasz, ale nagle wydaje ci się, że chcę być o to pytana?
Wykrzywił usta w tym drwiącym, demonicznym uśmieszku, który nawiedzał mnie i drwił ze mnie od tygodni.
Samochód zatrzymał się na poboczu, tuż obok zaspy śnieżnej.
Odpięłam pas bezpieczeństwa.
A potem Donovan odpiął swój pas. Nachylił się w moją stronę i złapał jak w pułapkę, nawet mnie nie dotykając. Nagle zrobiło mi się zbyt gorąco. Moje serce biło zbyt mocno. Mój oddech przyspieszył, a ja czekałam, aż on pochyli głowę i przyciśnie swoje usta do moich.
Jednak on tylko nacisnął klamkę i popchnął drzwi.
Natychmiast zapiekły mnie oczy. Stwierdziłam, że to pewnie przez powiew zimnego powietrza. To nie miało znaczenia. To dopiero początek. Będziemy musieli zacząć od początku. Postawiłam stopę na chodniku i pochyliłam się, by wysiąść. Nagle Donovan złapał mnie za twarz i przyciągnął do siebie, a kiedy się odwróciłam, zmiażdżył moje usta w pocałunku.
Westchnęłam, pozwalając, by jego usta powiedziały mi te wszystkie rzeczy, do których on nie chciał się przyznać. Pozwoliłam, by jego usta przypomniały mi, że wyznał mi uczucia, które ja jeszcze musiałam przetrawić. Pozwoliłam, by jego język składał mi grzeszne obietnice nadchodzących nocy.
A kiedy Donovan przerwał pocałunek – zdecydowanie zbyt wcześnie – popatrzyłam na niego rozmazanym wzrokiem.
– Teraz ty rozdajesz karty, Sabrino – powiedział, a jego nos niemal dotykał mojego. – Tylko nie myśl, że zapomniałem, kto tu rządzi.
Jeszcze raz musnął moje usta swoimi, a potem całkowicie się ode mnie odsunął.
– Lepiej już idź, nim twoja siostra zacznie się martwić.
Odjechał, zanim przypomniałam sobie, jak się oddycha, a potem weszłam do budynku.
Pięć
Pocałował cię?
Nie sądziłam, że tego wieczora to ja będę o to pytać.
Okazało się, że nie byłam jedyną siostrą Lind, którą w drodze do domu pocałował dyrektor Reach.
– Tak jakby to ja go pocałowałam – przyznała rozmarzona Audrey.
– Pocałowałaś mojego szefa?
Jezu, po przyjściu nawet nie zdążyłam odwiesić płaszcza, a siostra już mnie zaatakowała tą informacją. Nawet nie zdążyłam jej opowiedzieć o mojej przejażdżce z Donovanem.
Audrey podkuliła nogi pod siebie, siedząc na kanapie.
– Tak naprawdę Dylan nie jest twoim szefem. Raczej jest na równi z twoim szefem, jeśli już.
Rzuciłam płaszcz i torebkę na oparcie sofy obok siostry. Nie zamierzałam nawet iść do szafy, żeby je odwiesić. Nie ma mowy. Mając wolne ręce, oparłam jedną pięść na biodrze.
– Jeśli już, to on jest w takim wieku, że mógłby być twoim ojcem.
Audrey przewróciła oczami.
– Ale nie jest. Po prostu jest doświadczony i mądry.
– Jest od ciebie o dwadzieścia lat starszy.
– Może lecę na tatuśków. Nie krytykuj mojego zboczenia. Ja twojego nie krytykuję.
Ten komentarz sprawił, że na chwilę się zamknęłam. Tak naprawdę nie powiedziałam jej o moim fetyszu, ale Audrey nie była głupia. Pewnie potrafiła domyślić się chociaż tego, że lubię mocne klapsy.
– Dobra. – Opuściłam rękę. – Nie będę krytykować różnicy wieku. – Obeszłam kanapę i usiadłam obok siostry. – Tak naprawdę nie obchodzi mnie, co cię kręci, póki jest to odwzajemnione. – Taka była prawda. Nie zamierzałam wciskać jej ściemy. – Nie chcę tylko, żeby stała ci się krzywda. Nie wspominając już o tym, że mieszkacie na dwóch różnych kontynentach.
– To był tylko pocałunek! Boże – prychnęła i wyprostowała nogi. – Nie planuję za niego wychodzić.
– Tylko pocałunek. – Brzmiałam sceptycznie, bo z Audrey to nigdy nie był „tylko pocałunek”. Zaraz zacznie bazgrać ich inicjały na serwetce i zmieni status na Facebooku na „w związku”. Wraz ze śliną oddała mu całe swoje serce. Ona nie była dziewczyną na jedną noc. Nie kręcił jej przygodny seks. To nie był „tylko pocałunek”.
Audrey