Fredro Aleksander

Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca


Скачать книгу

pewnie, pewnie, lepiej by tak było,

      Niż wciąż powtarzać w obliczu biednego,

      Że jego miłość, równie jak osoba,

      Ani cię bawi, ani się podoba.

      KLARA

      Wierz mi, Anielo, wszystko to za mało.

      Nie wiesz, jak twarde jest serce mężczyzny,

      Jak prędko rany umie ściągnąć w blizny,

      Blizny, co potem stają mu się chwałą.

      Nic ich próżności nie zbije, nie skarci,

      Im więcej przeszkód, tem więcej uparci.

      Łaj, gardź, nienawidź – oni w nienawiści,

      Gniewie i wzgardzie mają swe korzyści,

      Tak, że nareszcie czasem z nas niejedna,

      Tracąc cierpliwość, tracąc głowę, biedna,

      Znudzona walką, ze wszech stron ściśnięta,

      Musi pokochać, by pozbyć natręta.

      ANIELA

      Na cóż mi mówisz, co ja wiem dokładnie?

      Znam dobrze mężczyzn, ten ród krokodyli,

      Co się tak czai, tak układa snadnie,

      By zyskać ufność i zdradzić po chwili.

      Lecz że źli oni, mamyż być takiemi?

      KLARA

      O, były, były kobiety dobremi,

      I jakiż tego zwyczajny był skutek?

      Radość dla mężczyzn, dla nas gorżki13 smutek,

      Wspomnij tę książkę.

      ANIELA

      Nigdy nie zapomnę:

      Męża Kloryndy życie wiarołomne.

      KLARA

      ze wzrastającym zapałem

      I żal jednego twą zemstę zwycięża?

      Żal, że chciał dopiąć i celu nie dopnie?

      I my nasz zamiar: «nigdy nie mieć męża»

      Mamy oznajmiać, głosić nieroztropnie?

      Wszystkim do razu odebrać nadzieję?

      I miłość własną każdego ocalić?

      O nic, nic z tego, moi dobrodzieje!

      Wy, co ze zwycięstw lubicie się chwalić,

      U nóg, tu, każdy, niech kark zgina hardy,

      Każdy z osobna dozna naszej wzgardy.

      ANIELA

      z zapałem

      Wzdychaj więc każdy!

      KLARA

      z zapałem

      I kochaj się we mnie.

      ANIELA

      Dlaczegóż w tobie?

      KLARA

      By jęczał daremnie.

      ANIELA

      I moje serce nie więcej im sprzyja.

      KLARA

      Anielo! ręka! Powtórzmy tu śluby

      Nam wiecznej chwały, a im wiecznej zguby.

      Razem podając sobie ręce, mówią razem i powoli.

      Przyrzekam na kobiety stałość niewzruszoną,

      Nienawidzieć ród męski, nigdy nie być żoną.

      ANIELA

      Nienawidzieć, tak, oprócz mego stryja.

      KLARA

      I mego ojca.

      ANIELA

      I stryjecznych braci.

      KLARA

      I pana Jana…

      ANIELA

      I pana Karola.

      KLARA

      I Józia…

      ANIELA

      Kazia, Stasia…

      KLARA

      Hola! hola!

      ANIELA

      Na ostrożności nikt nigdy nie straci.

      po krótkiem milczeniu

      Zatem już kochać nie wolno nam będzie?

      KLARA

      Jedna dla drugiej kochankiem się stanie.

      ANIELA

      zamyślona

      Jedna dla drugiej – a tak – to przykładnie…

      Lecz powiedz, Klaro, oświeć mnie w tym względzie:

      Czy oni nigdy nie kochają szczerze?

      KLARA

      po krótkiem milczeniu

      Nigdy? – hm? – Pewnie.

      ANIELA

      Na cóż to udanie?

      KLARA

      Na co i po co, nic nie wiem w tej mierze.

      Lecz com czytała, pamiętam dokładnie:

      «Że miłość gorsza nad wszelką przygodę,

      Że masz się kochać, wolisz skoczyć w wodę».

      ANIELA

      Klaro! zmiłuj się, w wodę! – to za wiele!

      KLARA

      Tak, nie inaczej! tak było w tem dziele.

      ANIELA

      Taką więc sprawą rzecz wcale nieładna,

      Że każda kocha, nie topi się żadna.

      KLARA

      Bo do przyszłości duch każdy przykuty,

      Żyje dla nieba, kocha dla pokuty.

      ANIELA

      O, wy mężczyźni!

      KLARA

      Piekło was zrodziło!

      ANIELA

      Że nie ma kraju, gdzie by was nie było!

      KLARA

      prędka