Fredro Aleksander

Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca


Скачать книгу

jest Radost, jest Albin, jest Gustaw…

      Trzech mężczyzn! to sąd podług męskich ustaw;

      Trzech! razem! ogrom! i czegóż im trzeba?

      Cóż rozum kobiet, ten słaby twór nieba,

      Co się im zbliżyć nawet praw nie rości,

      Dałby za korzyść tym sędziom honoru,

      Wszechwładcom świata, skarbonom mądrości?

      Nasze uczucia, nie sięgając wzoru,

      Na męskiej duszy twór zawsze wyniosły

      Pęta by tylko albo skazę niosły.

      PANI DOBRÓJSKA

      Nie wszystko straszne, co czasem zastrasza.

      Mają wady mężczyźni, ma także płeć nasza;

      Zatem szalę rozsądku ta strona przeważa

      Co swoje błędy karci, a cudzym pobłaża.

      SCENA IX

      P. Dobrójska, Aniela, Klara, Albin, Gustaw.

      Albin stoi przy prawej stronie sceny, przy nim siedzi przy stole pierwsza Klara, druga Aniela, trzecia Dobrójska, robótkami zajęte. – Gustaw wchodzi i, skłoniwszy się, stawia krzesło na środku – siada obrócony do parteru trochę na przodzie sceny – Gustaw w tej scenie mówi z roztargnieniem, aby tylko co mówić, z początku swoim ubiorem zajęty.

      GUSTAW

      Przecie deszcz ustał – pogodniej na niebie.

      KLARA

      Arcyprzyjemna aura, w samej rzeczy.

      Do Anieli

      Że grzecznie bawię, nikt już nie zaprzeczy.

      A teraz kolej, Anielo, na ciebie.

      PANI DOBRÓJSKA

      do Klary z nieukontentowaniem

      Klaro, czy znowu?

      do Gustawa

      Albin mówił właśnie,

      Że z nowej chmury nowa grozi słota.

      ALBIN

      Dla mnie pochmurno, ach, nawet ciemnota.

      Bo i nadzieja powoli już gaśnie,

      Kiedy mym smutkiem Klara ucieszona.

      KLARA

      zniecierpliwiona

      Ach nie, wcale nie, smuci się, i bardzo.

      GUSTAW

      zawsze z roztargnieniem, byle co mówić

      Panie pracują.

      KLARA

      Mężczyźni tem gardzą

      Lubo w tej pracy najprędsza obrona

      Przeciw tym nudom, w które wieś obfita.

      PANI DOBRÓJSKA

      do Klary z nieukontentowaniem

      Czy ty się nudzisz?

      KLARA

      Mnie się ciocia pyta?

      GUSTAW

      jak wprzódy

      Słabym się czuje, kto szuka obrony.

      KLARA

      O sobież tylko myśleć nam wypada?

      GUSTAW

      pozierając 16 na Albina

      Tak, i o bliskich – to pięknie i hojnie.

      KLARA

      ze wzrastającym zapałem

      Bliski, niebliski może być znudzony.

      ANIELA

      do Klary na stronie

      Klaro, daj pokój.

      GUSTAW

      zawsze obojętnie

      Ogólna więc rada…

      KLARA

      Rady dość nigdy....

      GUSTAW

      sens kończąc

      Dla popsutych dzieci.

      KLARA

      Wiem zatem, gdzie się zwracać.

      GUSTAW

      obojętnie

      Do zwierciadła.

      PANI DOBRÓJSKA

      Klara nie może rozmawiać spokojnie.

      Lada dmuchnięcie tę iskrę roznieci.

      GUSTAW

      wyciągając się na krześle

      O, proszę pani, mnie to dosyć bawi.

      KLARA

      urażona, ironicznie

      Czy tak? Doprawdy? Nie byłabym zgadła,

      Że moja mowa takie cuda sprawi./ Do Albina

      Ach, proszęż mnie tak nie ścigać oczyma.

      ALBIN

      z westchnieniem

      I tego wzbraniasz?

      KLARA

      Ach, bo miary nié ma.

      do Anieli

      Żeby choć mrugnął, mogłabym się skrzywić.

      PANI DOBRÓJSKA

      po krótkiem milczeniu

      Pan Gustaw mógłby i słusznie się dziwić,

      Że wiejska cisza, a zwłaszcza w tej porze,

      Dla kogokolwiek przyjemną być może.

      GUSTAW

      mówi coraz wolniej

      I owszem, owszem… wcale się nie dziwię…

      Wieś jest przyjemna,/ Ziewa skrycie.

      przyjemna prawdziwie.

      KLARA

      do Anieli na stronie:

      Widzisz?

      ANIELA

      Co?

      KLARA

      Ziewa.

      ANIELA

      Grzeczny…!

      KLARA

      (sens