Malczewski Antoni

Maria. Powieść ukraińska


Скачать книгу

rel="nofollow" href="#n288" type="note">288 przesadza drzew cienie —

      A stary Miecznik wziął się do zwykłych pacierzy —

      O! jak ślicznie przez pole młody Wacław bieży!

      Srebrny pobłysk na włosach, na piórach, a w zbroi

      Twarz ogromna księżyca malutka się dwoi.

      O! jak ślicznie, wśrzód ciszy w naturze rozlanej,

      Lecieć z stęsknionym sercem do swojej kochanej!

      I każdy przedmiot witać z przychylną pamięcią;

      I wszystkie je wyścigać nieścignioną chęcią289.

      Wtedy to słodkie tony, brzmiące przerywanie290,

      Śpiew słowika, szmer wody i żab skrzekotanie

      W dzikiej, tęsknej, i żywej, i tkliwej muzyce,

      Mówią ocknionym czuciom swoje tajemnice;

      Wtedy to luby zapach, co z kwiatów ulata,

      Lekkim tchnieniem rozkoszy mgłę trosków odmiata

      I dusza rozjaśniona291, jakby ujście miała

      W niebiosa swego tworcy, z kajdan swego ciała.

      Wtedy matką Natura – wszystko z człekiem dzieli;

      I wszystko się uśmiecha, i wszystko weseli;

      Wtedy w schowanej szabli uraz zapomnienie,

      W pysznym spojrzeniu – dobroć, w ustach – przebaczenie.

      I tak to leciał Wacław – błogi, gdyby nagle292

      Piorun rozdarł w tej chwili jego życia żagle,

      Boby nim wicher świata miotać nie był w sile,

      Chybaby szumiał wściekły po zimnej mogile.

      I tak to mijał stepy – lecz świetne marzenie,

      Co nim ćmi dzieci ziemi szczęścia upojenie,

      Oh! zbyt krótkie! jak widmo wstaje Przypomnienie;

      I budzi martwą przeszłość, i w wonne kotary

      Szepczą droszcz293 i niepokój zgromadzone mary.

      «Tak ją mdłą, słabą widział; a wszak bez obrony

      Więdnie pieszczotny powój – a wszak bez osłony

      Nie trwa tu słodki owoc – i cóż? ledwo wrócił,

      Ujrzał swój raj stracony i zaraz porzucił!

      Dlaczego? dla czczej sławy, której blask nie waży

      Jednego uśmiechnienia ukochanej twarzy.

      Gdybyż przynajmniej w los swój wierzyć miał powody;

      Lecz ledwo burza przeszła, już pewny pogody,

      Niepomny, jak to gorszko czas zgryzotą liczyć294,

      Płochy, wydarł się szczęściu, co mógł odziedziczyć295».

      Ah! dalej, prędzej! Lekko przez chwasty i rowy

      Sunie koń wyciągnięty – a brzękiem podkowy,

      Hukiem pędu, błyszczącą postacią rycerza,

      Ocknionego wieśniaka pierwszą myśl uderza;

      «Ha! ha!» – nim otarł oczy i serca mógł dowieść296,

      Znikł rycerz i zostawił o upiorach powieść.

      I tak to leciał Wacław – szczęśliw, trwożny razem,

      Śliczny, straszny – był wiernym śmiertelnych obrazem.

      XV

      Do wrót wreszcie koń doparł swe piersi spienione;

      I zarżał – nozdrza chłodząc, to w tę, to w tę stronę:

      Lecz chociaż księżyc jasny, nie widać nikogo;

      Ni giermek do strzemienia szybką skoczył nogą.

      «Musi być bardzo późno – niech śpią – trosk nie czując».

      Tak myślał młody Wacław, konia przywiązując;

      I z tą żywą pociechą, w której serce tonie,

      Kiedy już bić ma wkrótce przy kochanym łonie,

      I z tym świetnym wejrzeniem, gdzie kona obawa297,

      Jednym radości skokiem – u drzwi domu stawa:

      Ah! ileż wdzięków, pieszczot jemu się obudzi!

      Chwila jeszcze, a będzie szczęśliwszym od ludzi,

      Od Aniołów! – zastukał – raz – drugi – i trzeci298

      Trzy razy czujne echo z odpowiedzią leci,

      I milczy – to jedyny znak ruchu lub życia,

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      Nie dziw, że mnie to bardzo podchlebia, iż mi pozwalacie ozdobić karty moje Waszym imieniem – Wynika z tych słów, że Malczewski Niemcewicza o to pozwolenie prosił. Bardzo prawdopodobne, że jako dawnego znajomego. Nie ma jednak żadnych śladów zainteresowania się Marią i jej autorem ze strony Niemcewicza. K. W. Woycicki we wstępie do swego wydania pism Malczewskiego (Warszawa 1857, str. 27) zapewnia, że Niemcewicz poznał się na wysokiej wartości Marii, ale wówczas dopiero, kiedy ta wartość została już ustaloną przez Mochnackiego. Skąd Woycicki czerpie tę wiadomość, nie podaje. [przypis redakcyjny]

      2

      Malczeski – tak podpisuje się poeta i tutaj, i na różnych dokumentach z ostatniego okresu życia. Ale jeszcze na podaniu o dymisję z wojska (12 grudnia 1815) widnieje czytelny podpis: Antoni Malczewski; tak też pisane jest jego nazwisko na wszystkich aktach krzemienieckiego liceum, i taka właśnie pisownia jest prawidłowa. Dlatego wprowadziliśmy ją u nas, mimo tego podpisu pod listem do Niemcewicza, i mimo że na karcie tytułowej I wydania z r. 1825 czytamy również: Malczeski. [przypis redakcyjny]

      3

      Ej! ty na szybkim konia, gdzie