Juliusz Słowacki

Żmija


Скачать книгу

piękna – z polnych głogów

      Róże, złote włosy wieńczą —

      I kradzioną znad porogów,

      Mgliste szaty złoci tęczą.

*

      Gdzie zarastał gaj odludny,

      Jednym słowem – jednym rankiem,

      Wzniosła z wyspy zamek cudny,

      I obwiodła złotym gankiem —

*

      Z koralowej zamek cegły.

      Wieża druga, trzecia, czwarta,

      Na skinienie w niebo biegły:

      Lud go nazwał zamkiem czarta15.

*

      W zamku, jak kładzione kosą

      Powiązała róż szkarłaty;

      Brylantami jakby rosą,

      Poiskrzyła jasne kwiaty.

*

      Hetman patrzał na kobierce,

      Okiem blask brylantów ścigał:

      Ciągle patrzał – stygło serce;

      Dla Rusałki już ostygał —

*

      Ta choć zimna pod obłokiem,

      Zimne serce wnet odgadła;

      Szybko, szybko czarnym okiem,

      Brylantowe blaski kradła.

*

      Kwiaty brała do warkoczy.

      Hetman spojrzał, wzrokiem tonął —

      Nad brylanty skrzą jej oczy!

      I znów kochał – i znów płonął. —

*

      – „Luba! ty masz blask anioła —”

      – „Więc mi nagródź, jeślim warta?

      Daj sokoła – daj mi charta,

      Zabij charta i sokoła”. —

*

      – „Czarna duszo – precz ode mnie!

      Sercem się z szatanem kłócę”. —

      – „Znów zawołasz, lecz daremnie!

      Przyjdziesz do mnie – ja nie wrócę —”

*

      4

      Odpłynęła – Hetman kroczy

      Zamyślony po komnatach —

      „Co! – nie wróci? – a jej oczy

      Takie cudne, włosy w kwiatach —”

*

      Myślał – Z oczu łzy ogromne,

      Po niemęskiej płyną twarzy.

      Rzekł do siebie: „Już nie wspomnę!” —

      Nie wspomina, ale marzy —

*

      „Nad zamglone chmur błękity,

      Oto miesiąc już się płoni;

      Już mój sokół, chart, zabity,

      A jej nie ma? – Pójdę do niéj16 —”

*

      Jakże miłe tchnienie wiosny!

      I woń fali świeża, chłodna!

      Nad porogiem czarne sosny

      Szronem bieli mgła nadwodna.

*

      Pod skałami ciągłe burze,

      Łamią w falach blask księżyca;

      Nad falami w mglistej chmurze,

      W blasku srebrnych tęcz dziewica.

*

      Przy jej stopach chart bladawy,

      Niespokojny i ponury:

      Na ramieniu sokół mgławy,

      Nastrzępiony patrzy w chmury.

*

      „Jakżeś piękna!” – hetman woła,

      „Któż ci może ujść bezkarny?

      Chodź tu, luba – spłosz sokoła,

      Chart niech leci gonić sarny.

*

      „Tu pod moich ust płomieniem,

      Twe się blade mgły rozpłonią.

      Jak tu miło pod sosn17 cieniem!”

      Prosi – błaga – okiem, dłonią.

*

      Lecz dłoń jego – ciężka wina!

      Czy przypadkiem, czy po myśli,

      Na krzyż srebrną mgłę rozcina.

      Znak zbawienia święty kreśli:

*

      Przed krzyżem się mgły rozpierzchły

      Jak złamane wód błękity;

      I Rusałki rysy zmierżchły,

      Obraz zniknął w mgłach rozbity – —

*

      5

      Znikła – słychać tylko burze

      W głębi Dniepru – i szum piasków;

      Lecz mgła spływa – spływa w chmurze

      Zabłąkanych kilka blasków

*

      I rozbite mgły zwierciadła,

      Wiatr przybliża, zmniejsza, zmniejsza —

      Lśni Rusałka, lecz pobladła,

      I pobladła – i smutniejsza —

*

      Potem rzekła: „O mój miły,

      Żegnam ciebie, ginę – ginę,

      Jak mnie z wiatrem mgły rozbiły,

      Tak w uściskach się rozpłynę.

*

      „Prosisz, błagasz nadaremno,

      Próżno czekasz na tej skale:

      Lecz chodź ze mną! lecz chodź ze mną!

      Droga do mnie przez te fale.

*

      „Mgły tu zimne ale jasne;

      Gdy i ciebie mgła okryje,

      Patrz, mój luby – teraz gasnę,

      W twych uściskach znów ożyję.

*

      „Sokół żywy, chart twój żywy.

      Z tobą razem jak z sokołem,

      Pójdę błądzić nad te niwy,

      Nad dymiących chat padołem:

*

      „Pójdę z tobą – tak w mgłę ciemną

      Osłoniona, jak w krysztale.

      O chodź ze mną! o chodź ze mną!

      Droga do mnie przez te fale”.

*

      Hetman