Simon Beckett

Chemia śmierci


Скачать книгу

ee2d67-0778-55d8-9251-0808bb7497e8">

      Spis treści

      Okładka

      Strona tytułowa

      Strona redakcyjna

      Rozdział 1

      Rozdział 2

      Rozdział 3

      Rozdział 4

      Rozdział 5

      Rozdział 6

      Rozdział 7

      Rozdział 8

      Rozdział 9

      Rozdział 10

      Rozdział 11

      Rozdział 12

      Rozdział 13

      Rozdział 14

      Rozdział 15

      Rozdział 16

      Rozdział 17

      Rozdział 18

      Rozdział 19

      Rozdział 20

      Rozdział 21

      Rozdział 22

      Rozdział 23

      Rozdział 24

      Rozdział 25

      Rozdział 26

      Rozdział 27

      Rozdział 28

      Rozdział 29

      Rozdział 30

      Rozdział 31

      Epilog

      Podziękowania

      Tytuł oryginału: THE CHEMISTRY OF DEATH

      Redakcja: Anna Brzezińska

      Adaptacja okładki: Magdalena Zawadzka

      Projekt okładki: Stephen Mulcahey/TW

      Zdjęcia na okładce: © Rudmer Zwerver/Shutterstock.com, © Andrei Kuzmik/Shutterstock.com, © Aedka Studio/Shutterstock.com

      Zdjęcie autora: © Willi Weber

      Korekta: Beata Wójcik

      Copyright © 2006 by Simon Beckett

      Copyright © for the Polish translation by Berenika Janczarska, 2020

      Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2020

      Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark).

      Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku.

      Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.

      Wydanie I

      ISBN 978-83-8143-599-4

      Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer.

      Dla Hilary

      Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym

      20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20

      Rozkład zaczyna się cztery minuty po śmierci. To, co dotąd było kokonem życia, teraz przechodzi ostatnią metamorfozę. Zaczyna trawić samo siebie. Komórki rozpuszczają się od środka. Tkanki zamieniają się w ciecz, potem w gaz. Martwe ciało staje się pożywką dla innych organizmów. Najpierw dla bakterii, potem dla owadów. Dla much. Z jaj złożonych przez muchy wylęgają się larwy. Wykarmione na odżywczej zupie, zaczynają migrować. Opuszczają ciało w sposób uporządkowany, jedna za drugą w monolitycznej procesji, która zawsze kieruje się na południe. Czasem na południowy wschód lub południowy zachód, jednak nigdy na północ. Nikt nie wie dlaczego.

      Do tej pory białko zawarte w mięśniach zdążyło się rozłożyć, zamieniając się w stężony roztwór chemiczny. Trujący dla roślin, niszczy trawę, po której suną larwy, tworząc pępowinę śmierci rozścielającą się aż do miejsca, skąd wyszły. W sprzyjających warunkach – gdy jest, dajmy na to, sucho i gorąco – taki kołyszący się rytmicznie sznur tłustych żółtych czerwi może ciągnąć się metrami. Jest to widok ciekawy, a ludzie ciekawscy instynktownie tropią takie zjawiska aż do źródła. W taki właśnie sposób mali Yatesowie znaleźli to, co pozostało z Sally Palmer.

      Neil i Sam natknęli się na szlak czerwi na skraju lasu Farnhama, w miejscu, gdzie zaczyna się bagno. Był dopiero drugi tydzień lipca, a zdawało się, że to dziwne lato trwa już całe wieki. Nieprzerwany upał wypłukał drzewa z kolorów i spiekł ziemię na kość. Chłopcy szli do Willow Hole, zarośniętej szuwarami sadzawki, która służyła za miejscowy basen. Mieli się spotkać z kolegami i spędzić niedzielne popołudnie na skakaniu do ciepłej zielonej wody z gałęzi rosnącego obok drzewa. Takie były plany.

      Widzę, jak idą znudzeni i apatyczni, otępiali od upału i poirytowani sobą nawzajem. Jedenastoletni Neil, trzy lata starszy od brata, na przedzie, ostentacyjnie demonstrując swoje zniecierpliwienie. W ręku trzyma patyk, którym smaga łodygi i gałęzie. Sam drepcze z tyłu, co chwila pociągając nosem. Nie od przeziębienia, tylko od kataru siennego, który podrażnia mu też oczy. Pomógłby mu łagodny lek antyhistaminowy, ale on jeszcze o tym nie wie. Zawsze latem pociąga nosem. Zawsze niczym cień starszego brata chodzi ze zwieszoną głową. Dlatego to on, a nie jego brat, zauważa wstęgę czerwi.

      Najpierw przystaje, by się jej przyjrzeć, i dopiero potem woła Neila. Neil jest niechętny, ale widzi, że Sam coś znalazł. Udaje, że nie robi to