Tendencję tę obrazuje angielski termin sightseeing, oznaczający zwiedzanie, a sugerujący, że polega ono głównie na wzrokowym kontakcie z otoczeniem. Jest to drogowskaz nie tylko dla badaczy kultury – tym samym szlakiem prowadzi nas wiele popularnych przekazów kulturowych. Ażeby zrelatywizować tego rodzaju podejście, w rozdziale 6 tej części odnoszę je do przemian, jakie w ciągu kilku wieków dają się zauważyć w podróżniczych kontaktach ze światem; nawiązuję też do filozoficznych paraleli tych przemian.
W części trzeciej („Turystyczny projekt świata”) omawiam społeczne projektowanie doświadczeń turystycznych. Na przykładzie fotografii przedstawiam tworzenie standardów turystycznej widzialności. Następnie, mówiąc o filmach turystyczno-podróżniczych o charakterze infotainment, powracam do koncepcji świata wpisanego w przekaz, by następnie rozważyć przedstawieniowy charakter tego świata, budowanego w oparciu o pojęcia kluczowe dla turystycznej wyobraźni. (Termin „wyobraźnia turystyczna” ma charakter umowny; objaśniam go w zakończeniu części II.) Najwięcej uwagi poświęcam reklamom biur podróży. Ich analiza prowadzi ku charakterystyce promowanych koncepcji świata i człowieka. Istotne stają się tu pytania o przypisywany im status, o zasady przekładalności tych projektów na konkretne działania turystów, a w końcu i o to, jak wpisują się one w szerszy kulturowy projekt konstruowania tożsamości.
Część czwarta („Smakowanie świata”) początkowo pomyślana była jako polemiczne rozwinięcie rozdziałów dotyczących spojrzenia turystycznego; stała się jednak raczej ich uzupełnieniem. Tutaj także wychodzę od przekazów kultury popularnej (beletrystyki, filmów, reklam). Szukam odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób projekty turystycznych doświadczeń korespondują z projektami tworzonymi w innych obszarach kultury konsumpcyjnej. Odnajduję ten sam zestaw kluczowych toposów – pozwala to wskazać krąg wspólnych znaczeń. Następnie poszerzam perspektywę, by podróż jako doświadczenie z gruntu cielesne powiązać z problematyką zmysłowej percepcji świata. Nawiązuję do antropologicznych pomysłów dotyczących badania sensorycznych wzorców poznawczych. Istotnym wątkiem tej części są zagadnienia związane z konsumpcją sensu stricto oraz jej metaforycznymi rozwinięciami, w niezwykłej obfitości rodzącymi się w łonie kultury współczesnej. Wywód kończy metaforyczno-metodologiczna pointa, wskazująca sposób, w jaki odnieść można do siebie oglądanie świata i smakowanie świata nie tylko w obszarze turystyki.
Spytana o postawę badawczą, o metodologię, o teorię, którą stosuję, odpowiedziałabym wymijająco: nie zmierzam do systematycznego wykładu dotyczącego turystyki jako takiej – chcę przedstawić antropologiczną refleksję nad turystyką. Nie oznacza to całkowitej dowolności badawczej; wiąże się raczej z moim rozumieniem współczesnej antropologii – dziedziny, w której dokonuje się kulturowa autorefleksja. W tym obszarze można tworzyć interpretacje własnego środowiska kulturowego i konfrontować je z tym, co zauważa się u innych. Tu pojawiają się pytania o to, w jaki sposób zakorzenieni jesteśmy w naszym świecie, jakie sensy przypisujemy ludzkim działaniom i otaczającej nas rzeczywistości. Instrumentarium badawcze tworzyło się w trakcie pisania tej książki. Próbowałam znaleźć taki wzorzec interpretacji, który w sposób adekwatny wyjaśni dane zjawisko. Sięgałam do tekstów bardzo różnych – poczynając od klasycznych pozycji poświęconych turystyce, takich jak semiotyczne ujęcie Deana MacCannella, poprzez szczegółowe socjologiczne i antropologiczne analizy, jakie można znaleźć w Rocznikach Badań Turystycznych (Annals of Tourism Research), a kończąc na postmodernistycznej Baudrillardowskiej eseistyce. W trakcie lektury stopniowo odkrywałam pojęcia, które wydawały mi się kluczowe (takie jak na przykład „autentyczność”, „przedstawianie kultury”). One właśnie ukierunkowały tok wywodu. Ważna też dla mnie była sama tkanka rzeczywistości – nie pozwalała mi o sobie zapomnieć, nieustannie podrzucając pewne sugestie. Działo się to za sprawą popularnych tekstów i obrazów, posługujących się symbolami wziętymi z obszaru turystyki, współtworzącymi specyficzny, żywotny kulturowo język. Jak dotrzeć do tego języka? Jak zrozumieć potrzebę jego powstania? Czy to, że posługujemy się tym językiem, w jakiś sposób wpływa na owo przeżywanie? Nie sądzę, by można było sformułować zestaw jednoznacznych odpowiedzi. Chodzi tu raczej o propozycję rozumienia świata niż o jego wyjaśnienie. Dlatego zakończenie tej pracy ma formę, która może budzić wątpliwości: w figuratywny, umowny sposób przedstawia pewne sposoby poznawania świata.
CZĘŚĆ I
PRAGNIENIE AUTENTYCZNOŚCI
Rozdział 1
Europejczyk w nowym świecie
„Święto smakoszy”
Punktem wyjścia do rozważań będzie pewien serial telewizyjny o dość błahym temacie. Spytajmy: Jak ujęty jest w nim sens wychodzenia poza codzienność i podróżowania przez świat? Co można powiedzieć o kulturowym przygotowywaniu świata na tego typu przedsięwzięcia? Jak ukazuje się podróżnicze oczekiwania? Potraktujmy zatem ów serial jako materiał, pozwalający zbliżyć się ku kwestiom zarysowanym we Wstępie.
Kilkanaście odcinków brytyjskiego cyklu filmowego „Święto smakoszy” (Cookabout with Greg & Max) poświęcono amerykańskiej drodze numer 661. Diagonalną trasę długości niemal czterech tysięcy kilometrów wytyczono w latach 20. XX wieku, by połączyła Chicago i Los Angeles. Stała się ona drogą w świat dla mieszkańców setek miasteczek i farmerskich osad leżących na jej szlaku. Za Steinbeckiem nazywano ją drogą-matką, drogą ucieczki i drogą nadziei – w nazwie tej zastygła pamięć o tysiącach emigrantów, którzy w latach kryzysu i wielkiej suszy wędrowali do Kalifornii, mając nadzieję na poprawę swojego losu. W swoim czasie arteria ta była kultowym szlakiem, przemierzanym przez hippisów i harleyowców. Droga 66 zachowała status żywego symbolu, a o kultywowanie (i tworzenie) związanej z nią tradycji troszczy się powołane do tego celu towarzystwo historyczne (National Historic Route 66 Federation).
Nic dziwnego, że ten właśnie szlak wybierają dwaj Brytyjczycy Greg i Max, którzy chcą „dotrzeć do serca Ameryki”. Zamierzają przejechać ponad tysiąc kilometrów dzielące Chicago od miasta Tulsa w stanie Oklahoma. Zabierają ze sobą dwie książki – publikację poświęconą historii i współczesnemu obliczu drogi oraz przewodnik po restauracjach znajdujących się na jej szlaku. Ta druga pozycja ma dla nich szczególne znaczenie. Motyw jedzenia kształtuje bowiem formułę tej podróży. Greg i Max chcą poznać smak Ameryki w sensie nie tylko metaforycznym.
Sielski kraj, który przemierzają, zamieszkują serdeczni, otwar-ci ludzie, zaabsorbowani hodowlą pszczół, smażeniem cebuli, zbieraniem modeli samochodowych, przebudowywaniem domów. Zachowują oni pamięć o przodkach, po których przejęli rodzinne interesy i troszczą się o dzieci, którym je przekażą. Podróżni wdają się w pogawędki z kierowcami ciężarówek, z harleyowcami, z turystami, z właścicielami barów i stacji benzynowych. Fascynuje ich różnorodność sposobów, w jakie ludzie organizują swoje życie. W zakładzie wytwarzającym beczki do wina słuchają obszernych wyjaśnień na temat procesu produkcyjnego; w sklepie z wyrobami konopnymi dowiadują się, jakie gatunki konopii istnieją i co można z nich wyprodukować; hodowca orzeszków opowiada im o tym, jak wygląda zbiór plonów, a właściciel klonowego sadu o tym, jak powstaje syrop. Przede wszystkim jednak jedzą – w barach i restauracjach, na piknikach i spotkaniach rodzinnych – częstowani przez hodowców bydła, rolników, Amiszów i Indian. W sklepikach i supermarketach wyszukują amerykańskie przysmaki. Biesiadują, dyskutują o jedzeniu, porównują przepisy („Kiedyś to już jedliśmy, czy wy robicie to w ten sam sposób?”), rozważają subtelne różnice („Czy wiecie, na czym polega różnica między szarlotką amerykańską a niemiecką?”). Odczucie smaku potrawy zmieniają w narrację – raz po raz powraca fraza: „Opowiedz nam o tej potrawie”. Potem dziękują za gościnę i jadą dalej w poszukiwaniu prawdziwych smaków Ameryki. („Dziękujemy, że pozwoliliście nam wtargnąć w wasze życie i skosztować, jak smakowało życie na Dzikim Zachodzie”).
Wątek