pesymistą, a ja czuję się zbyt szczęśliwa, aby wracać z siódmego nieba na ziemię. Odpuść mi. Jest dobrze. Mieliśmy dobry dzień.
– Lainie…
Patrzę, jak Racer wychodzi z przyczepy. Zbiega ze schodów, przeskakując co drugi stopień i przeciągając dłonią po spoconej głowie. Podrywam się z miejsca i czuję się bliska utraty równowagi, bo razem ze mną lekko podrywa się moje serce.
– Chce ci się pić?
Tate tylko kiwa głową i bierze butelkę, którą wyjmuję z lodówki turystycznej. Opróżnienie jej zajmuje mu minutę. Kiedy kończy, wciąga duży haust powietrza do płuc, robi wydech i obrzuca mnie wzrokiem. Drżą mu nozdrza.
– Dobrze się jechało.
Kiwam głową, nie mogąc złapać tchu.
– Dobrze się zaprezentowałeś.
– Tak?
Szybko potakuję skinieniem głowy.
– Tak.
I wtedy zdaję sobie sprawę, że moi bracia patrzą na mnie spod zmarszczonych brwi. Odwracam wzrok i kieruję się w stronę przyczepy świadoma, że Racer idzie za mną. W środku jest mniej wietrznie i można znaleźć wytchnienie od słońca.
– Twoi bracia oczekiwali ode mnie lepszego wyniku? – pyta Tate, po czym pada na jedną z kanap i marszczy brwi ewidentnie zdezorientowany.
– Nie, są zachwyceni jazdą testową – odpowiadam.
Unosi brwi, jakby nie rozumiał sposobu, w jaki moi bracia okazują swój entuzjazm.
– Naprawdę. Szalenie im się podobało. Tylko wątpią, abyś tu został – tłumaczę mu.
Zdejmuje górę kombinezonu i pozwala jej opaść luźno wokół bioder. Biały podkoszulek pod spodem jest tak bardzo przyklejony do klatki piersiowej, że widzę jego małe ciemne sutki. Unoszę wzrok i przełykam ślinę, bo zdaję sobie sprawę, że przed chwilą zadał mi pytanie.
– A gdzie ich zdaniem się wybieram?
– Nie chcą, żebym spędzała z tobą czas – wyjaśniam.
Parska śmiechem, a potem patrzy na mnie bez słowa roziskrzonymi oczami.
– Uważają, że będziesz miał na mnie niedobry wpływ, i chcą, abyśmy utrzymywali kontakty wyłącznie na stopie zawodowej – dodaję.
Racer wyciąga rękę i jednym palcem dotyka pasma moich włosów.
– A co jest złego w odrobinie zabawy? – pyta gardłowym głosem, wpatrując się we mnie intensywnie.
– Moich braci martwi nie tyle perspektywa zabawy, ile pomysł, że ty i ja będziemy się bawić razem.
Uśmiecha się szeroko, a ja chichoczę. Wprost nie mogę uwierzyć, że to powiedziałam.
Kiedy jego spojrzenie przenosi się na mój biust, całe moje ciało zalewa fala gorąca. Podnosi wzrok i jego usta wyginają się drwiąco, formując na wpół przepraszający, na wpół nieprzepraszający uśmiech, w policzku zaś pojawia się dołeczek. Wciągam duży haust powietrza, wdychając jego zapach i zastanawiając się, dlaczego ten facet działa na mnie tak uzależniająco i dlaczego wszystko we mnie skręca się z pragnienia. Pragnienia, aby zaciągnąć się nim z bliska, posmakować go, poczuć, dotykać jego męsko pachnącego ciała.
Rozlega się pukanie, a potem drzwi się otwierają.
– Tate, mamy szybkie tempo pracy i zdołamy wcisnąć jeszcze jedną sesję.
Nim zrywa się na równe nogi, widzę płomienie w jego oczach. Wychodzę za nim na zewnątrz i znów je dostrzegam, bo nasze spojrzenia się spotykają. Potem on wkłada kask, opuszcza szybkę i chwilę później znów jest na torze.
Czuję piekące gorąco na policzkach i mam świadomość, że moi bracia wciąż gapią się na mnie jak jakieś pieprzone sroki.
Zaczynam cicho nucić, jakby zupełnie nic się nie działo, i siadam obok ojca, który trzyma w ręku stoper.
Okej, Racer ewidentnie wzbudza w moich braciach niepokój, a ja może trochę za bardzo się w niego wpatruję. Muszę nad tym popracować.
I może zlecenie mi zadania chronienia tego kolesia przed kłopotami nie było dobrym pomysłem, bo ewidentnie nie mam nad nim żadnej kontroli. Facet jest skrajnie dziki, ale moje serce podskakuje za każdym razem, gdy widzę go w pobliżu toru.
Wbrew mojej woli cała się pocę, słysząc jego głos w okolicach namiotu, i wbrew mojej woli mam gęsią skórkę na rękach, kiedy czuję jego obecność w pobliżu. Wbrew mojej woli żołądek związuje mi się w supeł, gdy patrzę, jak wsiada do samochodu, i wbrew mojej woli bardzo się denerwuję, widząc go na torze i obserwując, jak pruje przed naszymi nosami autem, którego przed dwoma dniami jeszcze zupełnie nie znał.
Najszybszym pojazdem na świecie.
Wieczorem po zaliczonym teście moi bracia zostają, by pracować nad bolidem, tata udaje się do swojego pokoju, aby odpocząć, a ja wałęsam się z Racerem na dole, prezentując mu atrakcje hotelu.
Gdy wychodzę na zewnątrz, żeby pokazać mu basen – zbliża się północ, więc nikogo już tam nie ma – widzę, że cała jego twarz rozjaśnia się w wyrazie bezecnego zainteresowania.
– Chętnie zanurzyłbym się w tej zajebiście błękitnej wodzie – mruczy.
W kombinezonie rajdowym wygląda jak prawdziwy facet, ale w dżinsach i granatowej koszulce, z włosami w typowym dla niego kontrolowanym nieładzie również prezentuje się bardzo surowo i męsko. A kiedy jego spojrzenie spotyka się z moim, żołądek zaciska mi się w supeł.
– Chętnie zanurzyłbym się w tej zajebiście błękitnej wodzie z tobą, Lano.
Jego wzrok skupia się na mojej twarzy, a potem powoli wędruje po moim ciele, aż w końcu zatrzymuje się na kremowej skórze odsłoniętego przez kusy top brzucha. Muszę zaczerpnąć głęboko powietrza.
Muszę walczyć z wszechogarniającą potrzebą przysunięcia się do niego.
Uśmiecha się i w jego policzku pojawia się dołeczek, a ja odrobinę nerwowo obciągam top.
Podchodzi do mnie, podnosi swoją koszulkę i zanim zdążę się zorientować, stoi przede mną nagi od pasa w górę, z torsem jak pieprzony bóg. Z torsem jak pieprzony bóg i ręką na suwaku spodni.
– Co robisz?
Podnosi głowę.
– A jak myślisz?
– Rozbierasz się.
– Tak robi człowiek, który chce się ochłodzić. – Zaczyna rozpinać suwak.
– Ja idę do środka – oznajmiam i odwracam się pospiesznie, żeby odejść.
Jego silna ręka łapie mnie za łokieć i zawraca.
– Ochłódź się ze mną – proponuje.
Potem ujmuje mnie za brodę i patrzy na mnie tymi niebieskimi oczami, które zaglądają prosto w moją duszę. Nie potrafię nad sobą zapanować i w środku cała drżę.
– Aż tak bardzo się nie zgrzałam – stwierdzam.
– Daj spokój, przecież jesteś naprawdę gorącą dziewczyną – mruczy szatańsko zmysłowym głosem, a w jego oczach pojawia się szelmowski błysk. – Ale jesteś też bardzo spięta, Lano. – Cmoka cicho, patrząc roziskrzonym wzrokiem.
Ściągam z siebie dżinsy, po czym łapię za koszulkę i słowa „odwróć się” jakoś utykają