Olga Tokarczuk

Czuły narrator


Скачать книгу

wykazuje, że zasadniczo nasz stosunek do tych istot jest irracjonalny i nielogiczny. Jego metoda to metoda filozofa – ustanowić porządek rozumu tam, gdzie rządzą nami uprzedzenia i niekonsekwencje.

      Singer wychodzi z założenia, że fundamentalną zasadą, na której opiera się równość wszystkich istot ludzkich, jest zasada równego rozważenia interesów. Zgodzi się z nią każdy, kto uważa dyskryminację rasową czy dyskryminację kobiet za jedną z najważniejszych kwestii moralnych i politycznych. Można powiedzieć, że dziś nikt nie ma już wątpliwości, iż taka dyskryminacja to zło moralne. Singer idzie jednak dalej i domaga się rozszerzenia zasady równości jako moralnej podstawy w relacjach z innymi ludźmi na relacje ze zwierzętami. Dlaczego? Dlatego, że troska o innych nie powinna zależeć od tego, jacy oni są, czy i jakie zdolności posiadają (choć oczywiście to, co możemy zrobić dla innych, będzie się różnić w zależności od ich różnych cech i właściwości). Przecież to, że niektórzy ludzie nie należą do naszej rasy, nie upoważnia nas do ich wykorzystywania. To samo dotyczy więc zwierząt – fakt, że nie należą one do naszego gatunku, nie upoważnia nas do zadawania im cierpień.

      Singer jest utylitarystą, co znaczy, że za etyczne uważa sposoby postępowania mające możliwie najlepsze konsekwencje dla tych, których dotkną. Przez „najlepsze konsekwencje” rozumie to, co ogólnie sprzyja realizacji ich interesów, a nie – jak utrzymywał klasyczny utylitaryzm Benthama – co jedynie zwiększa przyjemność, a zmniejsza ból. Za Benthamem Singer wskazuje na zdolność cierpienia jako istotną cechę, która niejako nadaje każdej istocie prawo, by mogła być w refleksji stawiana na równi z innymi cierpiącymi istotami, także człowiekiem.

      W filozofii buddyjskiej istnieje pojęcie „istoty czującej”. Używa się go potocznie także na określenie zarówno człowieka, jak i bytów innych niż ludzkie. To specjalna, wyjątkowa kategoria, która nie ma nic wspólnego z posiadaniem rozumu, a określa zdolność do przeżywania cierpienia i przyjemności, do uczestniczenia w świecie w sposób fizyczny i psychiczny. Takie podejście nasza zachodnia filozofia odkryła zaledwie dwieście lat temu. Singer tak właśnie rozumie zdolność cierpienia i wiele zawdzięcza myśli buddyjskiej. Jednocześnie wierzy w rozwiązanie sprzeczności i nieporozumień w myśleniu na temat praw zwierząt za pomocą rozumu. W Wyzwoleniu zwierząt podaje swoim czytelnikom sposoby l o g i c z n e g o, racjonalnego dyskutowania swoich racji, proponując konkretne strategie obrony. Wierzy, że gdy udowodni się przeciwnikowi nielogiczność czy brak konsekwencji, jego poglądy się zmienią.

      Podsumowując, możemy powiedzieć, że Singer w gruncie rzeczy dowodzi, iż nasz pełen okrucieństwa stosunek do zwierząt jest w swej istocie bezrefleksyjny. Opiera się na uprzedzeniach i nie ma nic wspólnego z logiką. To błąd w logicznym myśleniu, który podtrzymuje samolubne i prymitywne pragnienie zachowania przywilejów bezwzględnych wyzyskiwaczy. I gdybyśmy tylko wykorzystali nasz rozum w pełni – tak jak na to zasługuje – ujrzelibyśmy, jak bardzo prymitywna i niespójna jest logika Kartezjusza.

Wgląd i empatia. Czy mogą być narzędziami poznawczymi?

      Przejdźmy teraz do jednej z książek Johna Maxwella Coetzeego. Dla mnie jest to ten rodzaj literatury, która prostymi (lub sprawiającymi wrażenie prostych) środkami konsekwentnie i na chłodno testuje wszystko, co wydaje się oczywiste i pewne. Rezultat tej plutonicznej buchalterii okazuje się zwykle szokujący.

      Żywoty zwierząt są książką szczególną pod wieloma względami. Przede wszystkim szczególna jest historia jej powstania. Oto znany pisarz J.M. Coetzee, poproszony o przygotowanie wykładu na dowolny temat dla szacownej uczelni w Princeton, pisze nie wykład, lecz nowelę o fikcyjnej pisarce, która przyjeżdża do innej szacownej uczelni, żeby wygłosić minicykl wykładów. Ten gest powołuje do życia Elizabeth Costello, uznaną siedemdziesięcioletnią autorkę. Costello staje się odtąd co najmniej tak samo realna jak Coetzee – autor. A właściwie staje się nawet b a r d z i e j realna, ponieważ fikcja jest w pewien sposób mocniejsza niż rzeczywistość, a jej postaci prawdziwsze niż te żyjące. Oto wielka tajemnica literatury. Coetzee – mistrz dystansu – wie o tym dobrze i wycofuje się z własnego wykładu w cień, w kulisy sceny, którą stwarza na naszych oczach.

      W swoich dwóch wykładach Elizabeth Costello mówi o zwierzętach, choć słuchacze spodziewaliby się raczej tematu bardziej literackiego. Jej wystąpienia przyjmujemy jak wydarzenia realne, śledząc tok rozumowania pisarki, ale także – dzięki czytelniczemu przywilejowi – mając możliwość poznania psychologicznego i biograficznego kontekstu samych wykładów. Tym samym Coetzee zdaje się mówić: nie można oddzielić poglądów człowieka od niego samego; sądy, przekonania mogą być rozpatrywane tylko w kontekście, w pełni, jaką jest osoba – z jej związkami ze światem, jej emocjami, jej czynami. Każde wyrażenie poglądów musi więc pozostać subiektywne, wbrew temu, czego uczy się na uniwersytetach, wbrew całej ogromnej instytucji nauki jako wiedzy dążącej do maksymalnego zobiektywizowania. Nasza komunikacja jest o tyle istotna i głęboka, o ile pozostaje wzajemną wymianą tego, co subiektywne, a więc nie do końca komunikowalne. I mówi jeszcze: tylko fikcja literacka jest w stanie opowiedzieć taki stan subiektywności człowieka (a zarazem jego pełni), tylko fikcja z jej możliwościami zbudowania całej osoby ma przewagę nad argumentami rozumu (a więc nad tradycyjną formą intelektualnego wykładu).

      Bohaterką książki jest starsza kobieta, pisarka, która osiągnęła już sławę i znajduje się na tym etapie egzystencji, kiedy raczej zamyka się ważne życiowo sprawy i raczej je podsumowuje, niż rozpoczyna nowe. Jej zgoda na wykłady wynika prawdopodobnie z potrzeby wypowiedzenia tego, co uznaje za osobiście istotne, co czuje i myśli, bez dbałości o wrażenie, jakie wywrze na innych, czy o prestiż. Dlatego pozwala sobie na radykalizm i nie cofa się ani przed patosem, ani przed dramatycznymi porównaniami. Tematy obu wykładów – „Filozofowie i zwierzęta” oraz „Poeci i zwierzęta” – są w istocie pretekstem do wyrażenia bardzo osobistego, pełnego emocji, a nawet oburzenia stosunku do tego, jak ludzie od wieków traktują te żywe istoty. Jak to możliwe, że nie widzimy okrucieństwa, które wciąż im wyrządzamy, i nie reagujemy na nie? Jak funkcjonuje racjonalne rozróżnienie człowieka i zwierzęcia, na jakich założeniach filozoficznych się ono opiera i czy są one godne zaufania, skoro zobojętniają nas na oczywiste fakty?

      Wojna człowieka ze zwierzętami została wygrana, mówi Costello. Dziś są one naszymi jeńcami i niewolnikami, którym – żeby uzasadnić ten odrażający stan – odebraliśmy prawa podmiotów. Posługujemy się przy tym rozumem, którego konsekwentnie odmawiamy zwierzętom. „To oczywiste, że rozum przyzna rozumowi miejsce pierwszej zasady rządzącej wszechświatem, bo cóż innego miałby zrobić?” – pyta. „Rozum i siedemdziesiąt lat życiowych doświadczeń podpowiadają mi, że zdolność myślenia nie jest ani istotą wszechświata, ani Boga. Wręcz przeciwnie, moim zdaniem rozum w podejrzany sposób przypomina istotę myśli ludzkiej, gorzej nawet – istotę jednej z tendencji myśli ludzkiej”2.

      To, jak ludzki rozum wydeptał i oznaczył swoje terytorium, pokazuje Costello na przykładzie słynnych pionierskich badań nad szympansami przeprowadzonych w 1917 roku przez Köhlera. Pisarka próbuje je zreinterpretować, przyglądając im się z punktu widzenia nie człowieka, lecz badanej małpy. Ujawnia to ukryte, pewnie nieświadome, antropocentryczne założenia, które zupełnie podważają znaczenie tych badań. Nie wiemy, czy małpy mają rozum, czy nie i czy jest on taki sam jak nasz, czy zupełnie inny. A jeżeli miałby być inny, to czy jego odmienność usprawiedliwia nasze czyny?

      Oba wykłady to nie tylko dyskusja z filozoficznymi argumentami, które legły u podstaw zachodniego stosunku do zwierząt, i nie tylko reinterpretacja badań etologów. Coetzee ustami Costello domaga się – jak sądzę – dowartościowania dwóch zapomnianych, niedocenionych i zepchniętych na margines sposobów doświadczania świata: wglądu i empatii. Podnosi je do rangi równoprawnych,