Christopher Berry-Dee

Rozmowy z psychopatami


Скачать книгу

szkolnych dla dzieci (tak właśnie było po dwóch niedawnych pożarach w Lapu-Lapu). To mój skromny sposób wyrażenia wdzięczności. Jak widzicie, część tantiem otrzymywanych przeze mnie za książki jest przeznaczana na szczytne cele.

      Zawsze pamiętam o Claire i moim synu Jacku. Dziękuję również przyjaciołom z Facebooka. Oto ich lista: Clive, Jon, mój współautor BitCoin Pete, Gary Roberts, Boris, Steve, Karl, Jay, superfantastyczna Hollie, Wayne i jego żona Sherri, Jennie, nazywana „The Admiral’s Car Crash Magnet”, Paul „Dinger” Bell, moja siostra Lizzie i jej mąż Jim, Laura-Dee i moi bratankowie, zdumiewająca była Miss World Ann Sidney, Victoria Redstall, Yang Lu, Denis Claivaz, Linda Newcombe, Immy Jj i jej mąż Steve, Wilf, Robert Pothecary, Christopher Grist Marlow i Riki Read. A także, wymienieni na końcu, ale nie mniej ważni: mój drogi przyjaciel Martin „Master Chef”, wielebny Chris Richardson oraz ksiądz John Maunder.

      Gorąco polecam Hospitality and Travel, Cathay Pacific, Oman Airlines i Philippine Airlines (nie, nie, nikt mnie nie sponsoruje!). Międzynarodowy port lotniczy w Omanie to znakomite miejsce na przesiadkę w drodze do portu lotniczego im. Ninoya Aquino w Manili.

      Jeśli odwiedzicie Filipiny, radzę pojechać taksówką do Oxford Suites Hotel przy Burgos Street w Makati. Przepiękne miejsce, świetna obsługa i bardzo przystępne ceny. W Cebu City warto się zatrzymać w hotelu Park Lane International. Jest również doskonały, tani i ma najlepszy bufet na świecie. Poza tym trzeba odwiedzić wyspę Palawan i El Nido. Świetny hotel Casa Kalaw z pięknymi piaszczystymi plażami i rozkołysanymi palmami znajduje się zaledwie kilka minut drogi od lotniska obsługiwanego przez Swift Air – kolejną pierwszorzędną linię lotniczą. Chociaż Casa Kalaw jest dość drogi, spędzicie tam wakacje marzeń.

      Przekazałem już wyrazy wdzięczności wybranym osobom i dorzuciłem kilka rad na temat urlopu. Pozostaje mi tylko podziękować Czytelnikom, że kupili moją książkę. Teraz pora się zająć odrażającymi mordercami.

      Życzę szczęścia,

      Christopher Berry-Dee

      Bramy piekieł wyglądają strasznie, prawda?

      E.A. BUCCHIANERI, AUTOR FAUST: MY SOUL BE DAMNED FOR THE WORLD

      Nie jestem głupi, nie jestem głupi, kurwa. Policja mówi, że popełniałem zbrodnie. Lekarze mówią, że coś mi się pokręciło we łbie […], więc oddajcie mi mój mózg, oddajcie mi moją inteligencję, bo odbieracie mi wiarę we wszystko.

      PETER SUTCLIFFE, ZNANY JAKO „ROZPRUWACZ Z YORKSHIRE”, W ROZMOWIE Z AUTOREM W SZPITALU BROADMOOR

      Witaj, Drogi Czytelniku! Mam nadzieję, że jesteś w świetnej formie fizycznej i psychicznej – choć ta druga może się znacznie pogorszyć, kiedy dotrzesz do ostatniej strony tej książki. Nowym rozmowom z psychopatami powinno towarzyszyć ostrzeżenie, że mogą być szkodliwe dla zdrowia. Nie czytajcie dalej, jeśli macie słabe nerwy albo zamierzacie zjeść kolację. Wyobraźcie sobie, jak byście się czuli, gdybyście nie mieli moralności i duszy, nie znali współczucia ani litości, a ludzie nie budziliby w was żadnych emocji. Zastanówcie się, jak czuje się psychopata i morderca seksualny, który nie panuje nad swoją skłonnością do przemocy i musi zadawać potworny ból, torturować niewinne ofiary: niemowlęta, dzieci, starców, ludzi słabych i bezbronnych. W głowach sadystycznych morderców seksualnych, którzy zabijają dla przyjemności, zamiast sumienia jest tylko złowroga czarna dziura. Seryjni mordercy są zupełnym przeciwieństwem uczciwych, honorowych ludzi. To tchórze, brak im silnej woli i zasad moralnych, są niszczycielscy, złośliwi. Czują niezadowolenie ze swojej sprawności seksualnej i podświadomie pragną się zemścić za rzekome niesprawiedliwości i krzywdy, jakie wyrządziło im społeczeństwo. Co gorsza, wielu z tych potworów snuje mroczne plany, by znowu zabijać.

      Leży obok mnie zaczytany egzemplarz książki When I Was at Scotland Yard nadkomisarza Jamesa Berretta, opublikowanej w 1932 roku. Berrett zaczyna przedmowę od następującej uwagi: „Przestępstwa budzą powszechne zainteresowanie. Zawsze tak było i będzie. Dla milionów zwykłych ludzi stanowią symbol tego, co niezwykłe, pogardzane, ale fascynujące. Lubimy czytać i słuchać o zbrodniach”. Słowa te napisał wybitny, wielokrotnie odznaczony oficer policji o długoletnim stażu służbowym i jego opinia jest prawdziwa również dzisiaj. James Berrett kończy przedmowę następująco: „A teraz spróbuję dostarczyć Czytelnikom rozrywki”. Mówiąc żartobliwie, ja również spróbuję dostarczyć Czytelnikom rozrywki. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.

      Seryjnym mordercom i ich zbrodniom poświęcono tysiące książek, artykułów w czasopismach i prasie, rozpraw naukowych, kompendiów, haseł w Wikipedii, stron internetowych, filmów dokumentalnych i fabularnych. Takich materiałów jest mnóstwo; dość często istnieje co najmniej dwadzieścia lub trzydzieści publikacji dotyczących jednego przestępcy. Nie ma w tym nic złego. Seryjni mordercy to zjawisko stosunkowo rzadkie i pisarze zajmujący się nimi są często oskarżani o to, że odgrzewają stare tematy. Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania, a my, pisarze, musimy szanować opinie krytyków, ale warto, by była to krytyka rzeczowa, nie zaś histeryczne zarzuty laików, przede wszystkim ludzi, którzy nigdy nie spotkali seryjnego mordercy, a cóż dopiero mówić o napisaniu trzydziestu siedmiu książek na temat ich zbrodni, tak jak ja w ciągu kilku dekad.

      Pozytywną cechą ponownych opisów dawnych przypadków jest to, że pisarze spoglądają na historię przestępczości z różnych punktów widzenia, co powiększa naszą wiedzę kryminologiczną, zwłaszcza gdy na światło dzienne wychodzą nowe materiały.

      W tej książce zajmuję się na przykład Peterem Kürtenem, jednym z najbardziej znanych seryjnych morderców. Cóż, zanim sięgniecie po pióro, by napisać list zatytułowany „Znowu to samo!”, pozwólcie mi wyjaśnić, że nie chodzi o ponowne relacjonowanie tych samych wydarzeń, tylko o zrozumienie psychiki zabójców – a nie są to sympatyczni ludzie.

      Aby rozumieć seryjnych morderców, studiować ich, rozmawiać z nimi albo prowadzić przesłuchania, należy umieć myśleć tak jak oni. Nie wystarczy stać na krawędzi otchłani i spoglądać w dół – trzeba skoczyć w mrok i wczuć się w pokręcone umysły. Wtedy się z nami identyfikują, a my ich rozumiemy. Nie jest to przyjemne, bo żyją w cuchnącym, piekielnym świecie śmierci.

      Kiedy rozmawiamy z tymi potwornymi zbrodniarzami, czasem spoglądają na nas nieruchomym wzrokiem. Czują nasz zapach, poznają lęki i słabości. Niekiedy miałem wrażenie, że zapuszczają w głąb mojej głowy lepkie macki. Przypominają nieruchome jaszczurki obserwujące zdobycz, a jeśli wytrącimy ich z równowagi, emanuje z nich piekielna nienawiść.

      Jeśli popełnimy błąd, powiemy coś niewłaściwego, mogą wpaść we wściekłość i urwać nam głowę. Kiedy mamy do czynienia z tymi niebezpiecznymi ludźmi, w każdej chwili grozi nam śmierć.

      Często tak się czułem, przebywając w niewielkiej zamkniętej celi sam na sam z przestępcami, którzy nie byli zakuci w kajdany. Gdyby wpadli w szał, mogliby mnie zabić, nim strażnicy zdążyliby otworzyć drzwi. A zabójstwo w więzieniu w niczym by im nie zaszkodziło – nie wpłynęłoby na długość kary ani status w celi śmierci, prawda? Z tego powodu wszystko sprowadzało się do wyczucia psychologicznego. Oni oceniali mnie, ja ich, a ponieważ mordercy różnią się od siebie pod względem psychologicznym, gra wzajemnych interakcji była za każdym razem inna.

      Wielu zabójców, z którymi rozmawiałem, przechwalało się, śmiało i chichotało, gdy opisywali szczegóły swoich potwornych zbrodni. Byli zachwyceni, że zdobyli sławę. Rozkoszowali się nią. Inni seryjni mordercy patrzyli wściekłym wzrokiem, warczeli i zachowywali się tak, jakby chcieli powiedzieć: „Nie próbuj żadnych gierek!”. Usiłowali zdobyć nade mną władzę, straszyć, grozić i terroryzować.

      Nigdy