Kirsty Moseley

Zdobyć Rosie. Początek gry


Скачать книгу

ależ jesteśmy wścibscy!

      Postanowiłem zmienić temat, bo wszystko wskazywało, że i tak mi nie powie. Pochyliłem się do przodu i uśmiechnąłem ironicznie.

      – Zatem, co mam zrobić, żeby zawstydzić się w restauracji? – drażniłem się z nią.

      W jednej chwili uśmiech zniknął z jej twarzy.

      – Nic.

      – A co powiesz na to, że padnę tu na kolana i oświadczę ci się, a potem będę udawał, że zgubiłem pierścionek? – zaproponowałem.

      Zaśmiała się najwyraźniej skrępowana.

      – Jeśli to zrobisz, odpowiem ci „nie” i oświadczę głośno, że sypiam z twoim bratem, który jest w łóżku dziesięć razy lepszy od ciebie.

      Słowo daję, imponowała mi.

      – W porządku, ale dwie rzeczy są nieprawdziwe w twoim oświadczeniu. Po pierwsze, nie mam brata, a po drugie, nikt nie jest lepszy w łóżku ode mnie.

      Nagle przybrała poważny wyraz twarzy.

      – Nate, nie zawstydzaj mnie. Nienawidzę być w centrum uwagi. – Popatrzyła na mnie z wdziękiem proszącego psiaka.

      Do diabła, czy dziewczyna nie musi robić seksownej miny, żeby być zachwycająca?! Uważaj, chłopie! Robi się niebezpiecznie.

      – Dobrze, dam ci spokój… jeśli przyznasz, że jestem pociągający – zaproponowałem.

      – Musisz szantażować dziewczyny, żeby to przyznały? Żal mi cię – odpowiedziała, udając współczucie.

      – Świetnie, zostawmy to na razie, ale założę się z tobą o dwadzieścia dolarów, że dziś wrócisz ze mną do domu – oświadczyłem z niezachwianą pewnością, krzyżując ramiona na piersi.

      Roześmiała się i pokręciła głową.

      – Skończmy już z tym flirtowaniem, tym bardziej że jest mężczyzna w moim życiu, który daje mi wszystko, czego potrzebuję.

      Uśmiechnęła się szczęśliwa, rysy twarzy jej złagodniały. Poczułem, jak narasta we mnie irracjonalna zazdrość. Rosie była zabawna, piękna i wymagająca. Na pewno chciałbym się z nią widywać, ale nie wyglądała na dziewczynę, która oszukiwałaby swojego faceta, zatem naprawdę nie miałem u niej żadnych szans.

      – Och – westchnąłem, starając się nie okazywać rozczarowania.

      – Przykro mi. Ale przecież powiedziałam ci przed kolacją, że nie jestem zainteresowana. – Popatrzyła na mnie przepraszająco.

      Mimo wszystko wojownik we mnie nie zamierzał jeszcze składać broni.

      – Nie ma problemu, cieszmy się jedzeniem. Może uda mi się sprawić, że zanim skończymy jeść, zapomnisz imię swojego faceta.

      Reszta wieczoru okazała się zabawna. Oboje śmialiśmy się tak bardzo, że w którymś momencie niemal zakrztusiła się drinkiem. Nie przestawałem z nią flirtować, ale ona naprawdę nie była mną zainteresowana. Za każdym razem, gdy spuszczała mnie ze schodów, czułem narastającą frustrację, a jednocześnie coraz bardziej mnie to podniecało. Rosie okazała się wspaniałą osobą. Rozumiałem, dlaczego były z Anną przyjaciółkami.

      Zapłaciłem rachunek. Rosie uśmiechnęła się jakby w podziękowaniu, gdy wychodziliśmy.

      – Dzięki za kolację. To bardzo miłe miejsce – powiedziała, kiedy szliśmy ulicą w kierunku zaparkowanego samochodu.

      – Aha i nie przejmuj się, następnym razem pozwolę ci zapłacić – zażartowałem. Rosie objęła się ramionami, bo było zimno. Zdjąłem skórzaną kurtkę i ją okryłem.

      Uśmiechnęła się z wdzięcznością i ciaśniej się nią opatuliła.

      – Dziękuję.

      Miała piękny uśmiech. Jej dolna warga była troszkę pełniejsza od górnej, co sprawiało, że usta aż prosiły się o całowanie. Ledwie mogłem zapanować nad sobą i powstrzymać się od pochwycenia jej w ramiona, oparcia o ścianę najbliższego budynku i złączenia się z nią w pocałunku.

      – Nie ma sprawy. O której masz pociąg? Może jeszcze skoczymy na kawę? – zapytałem z nadzieją w głosie.

      – Muszę wracać. – Wyglądała na trochę rozdartą wewnętrznie – a może było to tylko moje myślenie życzeniowe.

      – W porządku, w takim razie odwiozę cię na stację – powiedziałem z ociąganiem.

      Kiedy doszliśmy do samochodu, otworzyłem drzwiczki i wsiadłem. W tej samej chwili skląłem się za to, że nie pomyślałem o otworzeniu jej drzwiczek. To było fatalne z mojej strony. Nie miałem wprawy w tego rodzaju rzeczach, bo zwykle do tego czasu laska leciałaby już na mnie i to, czy otworzę jej drzwiczki, czy nie, było bez znaczenia. Nie miałem pojęcia o byciu dżentelmenem.

      Jechaliśmy w ciszy. Przed dworcem zsunęła z ramion moją kurtkę. Zmarszczyłem czoło, bo nie podobało mi się, że zostawię ją samą i nie będę wiedział, czy bezpiecznie wsiadła do pociągu. Opatuliłem ją ponownie.

      – Odprowadzę cię do pociągu. – Nie czekając na odpowiedź, wysiadłem z samochodu i obszedłem go, żeby otworzyć jej drzwiczki. Uśmiechnęła się i wysiadła z wdziękiem. Na peronie okazało się, że jej pociąg zaraz odjeżdżał, więc nie musiała długo czekać.

      Przy drzwiach wagonu zdjęła kurtkę i podała mi ją, uśmiechając się.

      – Dziękuję za kolację, Nate. Dobrze się bawiłam.

      – Ja też. – Odchrząknąłem, bo musiałem spróbować jeszcze ten raz. – Naprawdę, nie dasz mi numeru?

      Roześmiała się i pokręciła głową.

      – Naprawdę.

      – W porządku, nie ma o czym mówić, ale sama nie wiesz, ile tracisz – kusiłem.

      – Och, potrafię to sobie wyobrazić. Jestem pewna, że przechodzi mi koło nosa niesamowity seks i złamane serce – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – W każdym razie dziękuję za ten wieczór. Pewnie się zobaczymy na chrzcinach Camerona.

      Wsiadła do wagonu, pomachała do mnie i ruszyła szukać miejsca. Poczułem żal, kiedy zniknęła mi z oczu. Jeszcze nigdy w życiu nie poniosłem takiej porażki. Rozległ się sygnał ostrzegający przed ruszeniem pociągu. Moje ciało zareagowało instynktownie. Błyskawicznie wyciągnąłem przed siebie ramię, blokując drzwi. Nawet się nad tym nie zastanawiając, wskoczyłem do wagonu. Drzwi zamknęły się za mną.

      Cholera, po co niby to zrobiłem? To tylko dziewczyna, do diabła! Pociąg ruszył z peronu. Było za późno, żeby wysiąść. Czekała mnie bezsenna noc tylko dlatego, że zachowałem się głupio i porywczo. Powiedziała mi przecież, że mieszka w odległości dwóch godzin jazdy, a to oznaczało, że łącznie z powrotem spędzę w pociągu cztery godziny. Następnym razem dobrze się zastanów, debilu, zanim wskoczysz do wagonu, żeby zwrócić na siebie uwagę dziewczyny! Westchnąłem głęboko. Teraz przynajmniej będę wiedział, że bezpiecznie dotarła do domu. I z drugiej strony miałem przed sobą dwie godziny na przekonanie jej, żeby jednak poszła ze mną do łóżka.

      Rozejrzałem się. Rosie siedziała prawie w połowie wagonu. Oparła głowę o plecy fotela, oczy miała zamknięte. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej.

      – Walnij mnie, jeśli się mylę, ale czy nie nazywasz się przypadkiem Claire? – zapytałem.

      Natychmiast otworzyła oczy i popatrzyła na mnie wyraźnie zaszokowana, gdy zajmowałem