Patrick Smith

Pilot ci tego nie powie


Скачать книгу

i000000030000.jpg"/>

      Tytuł oryginału: Cockpit confidential

      Przekład: Jolanta Sawicka

      Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

      Redaktor prowadzący: Bożena Zasieczna

      Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz

      Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

      Korekta: Bogusława Jędrasik

      Na okładce wykorzystano zdjęcie

      © Andrey Yurlov/shutterstock

      Copyright © 2013, 2018 by Patrick Smith

      © for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2019

      Wszelkie prawa zastrzeżone.

      Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana jako źródło danych i przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu bez pisemnej zgody posiadacza praw.

      ISBN 978-83-287-1164-8

      MUZA SA

      Wydanie I

      Warszawa 2019

      Uwagi autora i podziękowania

      Książka ta została wydana po raz pierwszy w 2013 roku. Obecna, druga edycja została odświeżona i uaktualniona. Oceniam, że około 20 procent materiału jest nowe. Podobnie jak w pierwszym wydaniu, starałem się tak dobierać informacje, aby możliwe było zachowanie ich aktualności w długim okresie. Proszę jednak, abyście pamiętali, że lotnictwo komercyjne jest jak krajobraz – albo jeśli wolicie pejzaż niebieski – w którym ciągle zmieniają się fakty i dane statystyczne. Powoływane są do życia nowe linie, inne przestają działać; samoloty się kupuje i sprzedaje; trasy się zmienia albo się z nich rezygnuje; czasami zdarza się tragedia. Z góry przepraszam za te fragmenty, które – za sprawą branży nieznającej pojęcia bezruchu – w jakikolwiek sposób przestały być aktualne.

      Specjalne podziękowania należą się mojej agentce, Sophii Seidner, i Shanie Drehs z Sourcebooks. Wsparcie logistyczne, korektę tekstu i niekonwencjonalne pomysły zawdzięczam Julii Petipas. Akompaniament akustyczny zapewnili: Bob Mould, Grant Hart, Greg Norton i Jazz Butcher Conspiracy.

      Wszystkie przemyślenia i opinie są autorstwa niżej podpisanego i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy jakiejkolwiek linii lotniczej, agencji literackiej czy innej jednostki organizacyjnej.

      Jeżeli chcielibyście zdobyć więcej informacji, zadać pytania i poczytać materiały uzupełniające, zapraszam na stronę www.askthepilot.com.

Patrick SmithSomerville, Massachusetts

      Wprowadzenie

Pędzel w ręku artysty malarza

      Podróże samolotem, bardziej niż kiedykolwiek dotychczas, znajdują się dziś w centrum zainteresowania, podsycają intrygi, wzbudzają obawy i złość. W kolejnych rozdziałach uczynię, co w mojej mocy, aby dostarczyć odpowiedzi ciekawskim, uspokoić zaniepokojonych i przedstawić zaskakujące fakty tym, którzy poczuli się oszukani.

      Nie będzie to łatwe i zacznę od przyjęcia prostego założenia: jeżeli ktoś myśli, że coś wie na temat latania, to się myli. Lotnictwo komercyjne jest pożywką dla fałszywych informacji, a stopień, do jakiego różne mity, błędne poglądy i teorie spiskowe zakorzeniły się w powszechnie przyjmowanych przekonaniach, jest zdumiewający. Nawet najwytrawniejsi, najbardziej obeznani z tematem tak zwani frequent flyers, czyli często podróżujący pasażerowie, mają skłonność do opacznego rozumienia dużej części tego, co się wokół nich dzieje.

      Nie jest to zaskakujące. Podróż samolotem to dla milionów pasażerów sprawa skomplikowana, kłopotliwa i często przerażająca, a ponadto spowita aurą tajemniczości. Sekrety kryją się za murem specjalistycznego żargonu, korporacyjnej powściągliwości i nieodpowiedzialnych przekazów medialnych. Linie lotnicze, o czym nawet nie trzeba wspominać, nie należą do podmiotów najbardziej przystępnych, a tymczasem dziennikarze i prezenterzy telewizyjni lubią sprawy upraszczać i gonić za sensacją. Trudno zdecydować, komu ufać i w co wierzyć.

      Zrobię, co w mojej mocy, aby to ułatwić. A przy okazji powiem wam, jak to się dzieje, że samolot utrzymuje się w powietrzu. Tak, tak, opowiem i o tym. Zajmę się też sprawami, które wywołują wasze najistotniejsze obawy i rozprawię się z nieznośnymi mitami. Jednak nie jest to książka o lataniu jako takim. Nie będę przytłaczał czytelników imponującymi szczegółami technicznymi samolotów. Nie piszę dla maniaków mechaniki ani dla osób zafascynowanych samolotami; wyobrażam sobie, że moi czytelnicy nie chcą oglądać schematu silnika odrzutowca, jaki przedstawiłby inżynier lotnictwa, a techniczna dyskusja o instrumentach pokładowych czy o hydraulice samolotu będzie z pewnością nużąca i mało zajmująca – zwłaszcza dla mnie. Wszyscy jesteśmy oczywiście ciekawi, jak szybko lata samolot, jak wysoko może się wznieść, ilu punktorów można by użyć, opisując jego okablowanie i hydraulikę. Ale, jako że jestem jednocześnie pisarzem i pilotem, moja fascynacja lataniem wychodzi poza sam samolot, obejmuje również całą dramaturgię przemieszczania się z miejsca na miejsce, co daje obraz pełniejszy i bogatszy – „teatr” podróży powietrznych, jak lubię to nazywać.

      Dla większości z nas, ludzi, którzy zostają pilotami samolotów, latanie nie jest czymś, w czym zakochujemy się po studiach. Wystarczy zapytać jakiegokolwiek pilota, skąd wzięła się jego miłość do lotnictwa, a odpowiedź prawie zawsze będzie sięgała wczesnego dzieciństwa – wiązała się z jakimiś niewypowiedzianymi, zakodowanymi głęboko w nas sympatiami. Z pewnością tak było ze mną. Moje najwcześniejsze kredkowe rysunki przedstawiały samoloty, a lekcje latania pobierałem, zanim jeszcze nauczyłem się prowadzić samochód.

      Mimo wszystko jednak nigdy nie spotkałem pilota, którego młodzieńcze obsesje byłyby dokładnie takie same jak moje. Moja fascynacja niebem, jak również emocjami, jakich dostarcza poleganie na własnej intuicji podczas samego lotu, jest ograniczona. Kiedy byłem młodym chłopakiem, widok samolotu Piper Cub nie robił na mnie żadnego wrażenia. Po pięciu minutach przyglądania się beczkom wykonywanym przez akrobatów z Blue Angels podczas pokazów lotniczych ziewałem z nudów. Fascynowało mnie natomiast funkcjonowanie linii lotniczych: samoloty, jakimi latają i miejsca, do których docierają.

      W piątej klasie potrafiłem odróżnić Boeinga 727–100 od 727–200 po kształcie wlotu powietrza do centralnego silnika (owalny, nie okrągły). Znałem logo i barwy wszystkich ważnych linii lotniczych (i większości nieważnych) i umiałem je odtworzyć odręcznie, mając do dyspozycji komplet kredek. Siedziałem godzinami odizolowany od świata w swoim pokoju albo przy stole w jadalni, ślęcząc nad rozkładami lotów największych światowych przewoźników – Pan Amu, Aerofłotu, Lufthasy i British Airways – zapamiętując nieznane mi nazwy stolic, do których latali. Nie chodziło tylko o samoloty; interesowały mnie także cel podróży oraz port przeznaczenia. Kiedy następnym razem będziecie siedzieli wciśnięci w fotel w klasie ekonomicznej, rzućcie okiem na mapki połączeń umieszczone na końcu magazynu pokładowego. Te trzyczęściowe rozkładówki z szaleńczą plątaniną miast łączących się w pary były dla mnie czymś w rodzaju porno dla początkujących pilotów.

      Tak więc uczyłem się geografii równie gruntownie jak lotnictwa. Dla wielu pilotów radość z latania ogranicza się do tego, co dzieje się wewnątrz kokpitu, w pomieszczeniu zamkniętym jego ścianami i oknami. Świat zewnętrzny pozostaje dla nich abstrakcją, kraje i kultury poza ogrodzeniem lotniska czy hotelu, w którym trzeba zatrzymać się na nocleg podczas przerwy w podróży, budzą znikome zainteresowanie. Dla innych – tak się złożyło, że również dla mnie – radosne podniecenie nie wynika tylko z samego poruszania się w przestworzach, ale i z faktu udawania się dokądś. Z pełnego, cudownego zespolenia lotu z podróżą i podróży z lotem. Czyż to nie to samo? Moim zdaniem to samo. Jedno może być inspiracją dla drugiego, to z pewnością prawda, ale jednak nie włóczyłbym się w wolnym czasie po tak wielu krajach – od Kambodży po Botswanę, od Sri Lanki po Brunei – gdybym najpierw nie zakochał się w lotnictwie.

      Uderzyło mnie to ze szczególną mocą w chwili przebłysku,