Andreas Winter

Duchowe przyczyny chorób chronicznych


Скачать книгу

uczucie ulgi, wtedy nie narażałby się na choroby, nie traciłyby po kilkanaście złotych na każdą paczkę, nie mówiąc już o upokorzeniu związanym z zakazami palenia. Nie wie jednak, że przyczyną jest przesadna kontrola.

      Gdyby pacjentka chora na raka piersi wiedziała, że tworzenie się u niej guza jest związane z całym szeregiem uwarunkowań, fałszywymi przekonaniami odnoszącymi się do jej kobiecej roli i dotąd niewyjaśnionymi nieporozumieniami, które łatwo można skorygować, nie poszłaby do lekarza, ale do kogoś, kto pomógłby jej uwolnić się od przyczyn nowotworu.

      Jednak to nie jest takie proste, bo z pewnością również u ciebie ze względu na twoje przekonania budzi się opór. Większość ludzi wierzy, że rak jest chorobą. Większość wierzy, że w przypadku chorób człowiek potrzebuje lekarza. Większość myśli, że można umrzeć na nowotwór. To jednak nieprawda. Trzeba najpierw zdobyć gruntowną wiedzę, aby nie stać sobie (i innym) na drodze ze swoimi błędnymi przekonaniami. Człowiek potrzebuje informacji.

      Gdyby uczeń „z problemami” wiedział, że motywacja zawodowa nauczycieli nie opiera się na dręczeniu i karaniu uczniów, ale pierwotnie na zyskiwaniu uznania dzięki przekazywaniu wiedzy, że nauczyciele mają nadzieję na to uznanie ze strony uczniów, dałby im tę szansę i bez trudu zdobywałby dobre oceny. Nie wie tego jednak, dlatego siedzenie w ławce jest dla niego wysiłkiem, czuje się w szkole jak niewolnik i z trudem przechodzi z jednej klasy do drugiej. Gdyby ludzie wiedzieli, jak wszystko może być proste, nikt nie brałby już pod uwagę żadnego cierpienia. Ta psychologiczna reguła opiera się na prawie fizyki. Zgodnie z prawem Ohma więcej prądu płynie tam, gdzie opór jest niższy, a mniej, gdzie opór jest wyższy. Tak samo zachowuje się woda, która płynie w górę tylko wtedy, gdy wzrastające ciśnienie uniemożliwia płynięcie w dół (na przykład w przypadku zapór). Opór przeciw spełnieniu zamiaru prowadzi do stresu.

      Podsumowanie: Obrona własna psychiki następuje przez konsekwentne unikanie stresujących sytuacji, jak na przykład:

      → bezsilność/utrata kontroli (objawy to: lęk przed lataniem, lęk przed jazdą windą, bycie złym pasażerem, wiele rodzajów nowotworów),

      → poczucie odrzucenia/poczucie winy (prowadzi do: syndromu pomocnika, służalczego zachowania, wrzodów żołądka i obgryzania paznokci),

      → niepowodzenia/zawód (objawy to na przykład: lęk przed egzaminami, analfabetyzm, migrena).

      Objaw, który nie wynika z zewnętrznych przyczyn, jest w związku z tym zainstalowaną ochroną przeciw chronicznemu stresowi, a nie żadną chorobą. Przyczyny chorób byłyby przez to czysto somatyczne, a zatem byłyby przekroczeniem subiektywnych granic obciążenia, związanym z ostrym stresem:

      → fizycznym (na przykład przez nacisk, gorąco czy wypadek),

      → wirusowym (np. przy malarii, grypie czy żółtaczce),

      → bakteryjnym (np. przez salmonelli w lodówce),

      → pasożytniczym (np. przez obleńce, wszy i ameby),

      → chemicznym (przez zatrucia),

      → radiologicznym (przez obciążenie promieniowaniem),

      → uwarunkowanym genetycznie (jak na przykład cukrzyca typu I czy fenyloketonuria).

      Mówimy tu zatem znowu o sterowaniu, przez które ciało może być chore, ale też zdrowe. Czynniki traumatyzujące nie muszą ani trwać długo, ani powtarzać się z biegiem lat, aby wywołać objaw. Jedno pojedyncze wrażenie może wystarczyć, aby sprawić coś na poziomie cielesnym, co zawsze objawia się wyraźniej. Im głębsze emocjonalnie jest wrażenie (emocjonalny impakt, jak ja to nazywam) wywarte na człowieka, tym więcej jest wynikających z tego połączeń neuronowych i przez to większa zmiana zachowania.

      Jeśli zatem w gabinecie uda się dokonać odkrycia, które ma taki sam emocjonalny impakt co pierwotna trauma, w ten sposób powstaje prosta alternatywa dla zachowania i nagle zmienia się patologiczny wzór zachowania. W ten sposób choroba psychosomatyczna zostaje wyleczona, zaburzenia psychiczne znikają – trwale, bez skutków ubocznych i nawrotów.

      To, że psychicznie motywowany objaw nie jest żadną chorobą czy też głupotą, ale inteligentną, samoczynnie tworzącą się ochroną przed bezsilnością, staje się bardzo wyraźne, gdy zajmiemy się nieco bliżej naszą zdolnością przetwarzania i magazynowania danych.

      Nasz mózg – komputer centralny z wody

      Często pytałem siebie: dlaczego powstawanie objawu i jego przeciwieństwo, zdrowienie, jest w ogóle możliwe przez czyste przetwarzanie informacji? Co kryje się za reiki, hipnozą, szamanizmem, uzdrawianiem duchowym, efektem placebo, homeopatią i radioniką? Jak niby miałyby działać: uzdrawianie poprzez sugestie, informacje czy rytualne działania? I dlaczego bóle, skurcze, jąkanie się, niedosłyszenie, lęki znikają nawet w ciągu kilku sekund – a nie jest tak w przypadku leczenia złamań kości, oparzeń, infekcji czy wrodzonej ślepoty?

      Odpowiedź: ponieważ nasz mózg wysyła odpowiednie informacje do ciała. Jest on najbardziej niedocenianym organem. Składa się wprawdzie w około 75 procentach z wody, ale ma niewyobrażalne zdolności do nauki, magazynowania danych i obliczeń. Jest wyposażony w ponad bilion komórek nerwowych, a każda ma około 1000 połączeń z innymi neuronami. Te połączenia mogą przeprowadzać symultanicznie 200 operacji na sekundę, co odpowiada maksymalnej mocy obliczeniowej sięgającej do dziesięciu teraflopów (milion gigabajtów na sekundę). To ilość danych odpowiadająca nagrywaniu na DVD ponad 2100 filmów na sekundę! W jednym z artykułów w czasopiśmie „Süddeutschen Zeitung. Wissen” (Zeszyt 15/2007) można przeczytać: „Około miliona spostrzeżeń zmysłowych na sekundę bombarduje człowieka nawet wtedy, gdy po prostu wieczorem leniuchuje na sofie: blednące światło słoneczne, skwierczenie patelni i zapach kolacji napływający z kuchni, nacisk poduszek sofy na plecy i wiele więcej – są przetwarzane przez mózg, mimo że nie dostrzega się tego świadomie”.

      Najwyżej trzy procent tej ilości danych może w ogóle zostać spostrzeżona przez świadomość i przetworzona – reszta to podświadomość i nieświadomość. Podświadome są na przykład mimika i gesty, nieświadome są procesy takie jak rozwój i odnawianie komórek. Nieświadomie postrzegamy jednak też nacisk powietrza, zagrożenie, feromony (określone substancje zapachowe), alergeny czy informacje ze środków homeopatycznych.

      Świadomy rozum może w uproszczeniu zredukować ilość danych i w ten sposób zapewnić natychmiastowy dostęp. Określenia tego procesu to rozmyślanie, abstrahowanieracjonalizowanie. Oto kilka moich ulubionych przykładów. Jeśli zapytałbym kogoś, jak dokładnie w jego samochodzie wrzuca się wsteczny bieg, 75 procent zapytanych poruszałoby ręką czy dłonią w taki sposób, aby nakreślić przełączanie biegu. Pozostałe 25 procent tylko pokiwałaby głową i przewróciła oczami, żeby w ten sposób spróbować przypomnieć sobie jak przerzuca się bieg. Przeżywa przy tym coś podświadomego i najważniejsze dane mogą zostać przekazane rozumowi. Załóżmy, że odpowiedź brzmi: „Do tyłu i w lewo”, wtedy niektóre, nieistotne dla odpowiedzi na moje pytanie, dane pozostaną podświadome. Należałaby do nich na przykład informacja, jak długi jest ruch przełączania, jaka w dotyku jest gałka, jakich mięśni musisz użyć do przerzucenia biegu. Jednak jeśli zapamiętasz zracjonalizowaną odpowiedź „do tyłu i w lewo”, jeśli za parę miesięcy ktoś znowu zapyta cię o wrzucanie wstecznego biegu, wystrzelisz jak z pistoletu i bez mrugnięcia okiem będziesz mógł odpowiedzieć „do tyłu i w lewo”, nie musząc na nowo wczuwać się w sytuację. To dokładnie opisuje metodyczne tło mojej teorii. Frankfurcka psycholog Manuela Pietza w 2014 roku w swojej pracy doktorskiej na temat skuteczności uzdrawiania kwantowego pisała, że pacjenci byli zachęcani, by przypomnieli sobie jakąś problematyczną sytuację – traumę, uczucie, które nastręcza