Isaac Asimov

Fundacja


Скачать книгу

w którym miejscu znajdzie się taka poprawka, co zainteresuje jakiegoś Mówcę czy co będzie odpowiadało jego szczególnym zamiłowaniom lub zdolnościom, a jednak już od dawna podejrzewam, że to dodawanie przez Mówców czerwonych poprawek do czarnego oryginału Seldona odbywa się zgodnie z jakimś ścisłym prawem, które jest zależne od czasu i chyba od niczego więcej.

      Gendibal patrzył, jak mijają lata i jak czarne i czerwone symbole układają się w niemal hipnotyzujący wzór. Ten wzór sam w sobie oczywiście nic nie znaczył. Liczyły się symbole, z których był utworzony.

      To tu, to tam pojawiał się jasnobłękitny sznurek równań, pęczniał, rozrastał się, wypuszczał odnogi, aby wreszcie skurczyć się, zapaść i rozpłynąć w morzu czerni i czerwieni.

      – Błękit dewiacji – powiedział Pierwszy Mówca i uczucie niesmaku, rodzące się na widok tego błękitu w każdym z nich, zaległo między nimi. – Pojawia się coraz częściej, aż w końcu dojdziemy do stulecia dewiacji.

      No i doszli. Można było dokładnie stwierdzić, w którym momencie ów zadziwiający fenomen, Muł, rozpoczął swą niszczycielską, rozsadzającą Galaktykę działalność, gdyż nagle obraz wypełniły rozrastające się i rozpadające na liczne odnogi ciągi niebieskich symboli, a było ich tyle, że nie wszystkie mogły zostać doprowadzone do końca – aż cały pokój zdawał się tonąć w błękitnej poświacie, tak gęstniejące rzędy niebieskich równań zanieczyściły (było to jedyne odpowiednie słowo) go swym blaskiem.

      W pewnym momencie zanieczyszczenie osiągnęło szczyt, a potem błękit zaczął stopniowo zanikać, niebieskie linie stawały się coraz cieńsze, aż wreszcie – po dobrym stuleciu – rozpłynęły się bez śladu. Kiedy ostatecznie zniknęły i Plan powrócił do czerni i czerwieni, było jasne, że przyłożył do tego rękę Preem Palver.

      Dalej, dalej…

      – To obecne czasy – rzekł z widocznym zadowoleniem Pierwszy Mówca.

      Dalej, dalej… i w końcu ukazał się prawdziwy węzeł ciasno splecionych czarnych rzędów znaków z czerwoną kropką pośrodku.

      – To moment ustanowienia Drugiego Imperium – powiedział Pierwszy Mówca.

      Wyłączył Pierwszy Radiant i pokój zalało normalne światło.

      – To było wielkie przeżycie – rzekł Gendibal.

      – Tak – uśmiechnął się Pierwszy Mówca – i jesteś na tyle ostrożny, żeby nie nazwać go bardziej precyzyjnie, a przynajmniej żeby starać się nie móc go określić. Ale to nieważne. Pozwól, że teraz przedstawię swoje uwagi. Otóż, po pierwsze, zauważ, że poczynając od czasów Preema Palvera, to jest przez ostatnie sto dwadzieścia lat, nie ma w Planie prawie zupełnie błękitu dewiacji. Weź pod uwagę, że nie istnieje licząca się możliwość wystąpienia dewiacji powyżej piątej klasy w najbliższych pięciuset latach. Zauważ też, że zaczęliśmy stosować najnowsze zdobycze psychohistorii do okresu po ustanowieniu Drugiego Imperium. Jak na pewno wiesz, Hari Seldon, który niewątpliwie był geniuszem, nie był jednak, bo nie mógł być, wszechwiedzący. Udoskonaliliśmy jego naukę. Wiemy dziś o psychohistorii więcej niż on. Seldon zakończył swoje obliczenia na Drugim Imperium, a my prowadzimy je dalej. Mogę tu powiedzieć, nie obrażając nikogo, że nowy plan, Hiperplan, który obejmuje okres już po ustanowieniu Drugiego Imperium, jest w dużej części moim dziełem i jemu właśnie zawdzięczam swoje stanowisko. Mówię ci o tym wszystkim po to, żebyś zaoszczędził mi zbytniego gadania. Jak w tej sytuacji możesz twierdzić, że Plan Seldona nie ma sensu? Plan jest bezbłędny. Już sam fakt, że przetrwał stulecie dewiacji, jest przy całym szacunku dla geniuszu Palvera, tego niezbitym dowodem. Gdzie jest ten błąd, młodzieńcze, za którego sprawą, twoim zdaniem, cały Plan jest bezsensowny?

      Gendibal stał sztywno.

      – Masz rację, Pierwszy Mówco. Plan Seldona nie ma słabych punktów.

      – A więc wycofujesz swoje oskarżenie?

      – Nie, Pierwszy Mówco. Właśnie brak błędów jest jego błędem. Ta bezbłędność jest katastrofalna!

      19

      Pierwszy Mówca patrzył na Gendibala ze spokojem. Nauczył się kontrolować swoje reakcje i bawiła go niezaradność Stora w tym względzie. Podczas każdej wymiany zdań młody człowiek starał się jak mógł ukryć swe emocje, ale za każdym razem ujawniał je w całej pełni.

      Shandess przyglądał mu się chłodnym okiem. Gendibal był chudym mężczyzną, o wzroście nieco powyżej średniego, cienkich ustach i kościstych, niespokojnych rękach. Miał ciemne, poważne oczy, w których zdawał się tlić ogień.

      Pierwszy Mówca wiedział, że ciężko będzie wyperswadować mu jego poglądy.

      – Lubisz paradoksy, Mówco.

      – To brzmi jak paradoks, Pierwszy Mówco, bo tak wiele z tego, co jest zawarte w Planie Seldona, przyjmujemy za pewnik, za coś, czego nie sposób kwestionować.

      – Co zatem kwestionujesz?

      – Samą podstawę Planu. Wszyscy wiemy, że Plan przestanie działać, jeśli o jego istocie, a nawet tylko o istnieniu, dowie się zbyt wielu z tych, których zachowania ma przewidywać.

      – Wydaje mi się, że Hari Seldon zdawał sobie z tego sprawę. Wydaje mi się nawet, że uczynił z tego jeden z dwóch podstawowych aksjomatów psychohistorii.

      – Ale nie przewidział pojawienia się Muła, Pierwszy Mówco, a zatem nie mógł też przewidzieć, do jakiego stopnia Druga Fundacja stanie się obsesją ludzi z Pierwszej Fundacji, kiedy Muł uświadomi im jej znaczenie.

      – Hari Seldon… – zaczął Pierwszy Mówca, ale w tej chwili wzdrygnął się i zamilkł.

      Wszyscy członkowie Drugiej Fundacji wiedzieli, jak wyglądał Hari Seldon. Wszędzie pełno było jego dwu- i trójwymiarowych podobizn, fotografii i hologramów, rzeźb i płaskorzeźb, przedstawiających go siedzącego i stojącego. Wszystkie te podobizny pokazywały go takim, jaki był w ostatnich latach swego życia, a więc jako starszego, dobrodusznego mężczyznę, o mądrej, pokrytej zmarszczkami twarzy, która była niejako kwintesencją ludzkiego geniuszu.

      Ale Pierwszy Mówca przypomniał sobie fotografię, która miała przedstawiać Seldona w latach młodości. Fotografia ta nie była znana ani uznawana, jako że samo zestawienie „młody Seldon” brzmiało niemal jak sprzeczność. Ale Shandess widział ją i teraz nagle błysnęła mu myśl, że Stor Gendibal przypomina do złudzenia młodego Seldona.

      Bzdura! Było to przesądne uczucie, z rodzaju tych, które od czasu do czasu nawiedzają każdego, nawet stuprocentowych racjonalistów. Po prostu uległ złudzeniu. Gdyby miał przed sobą tę fotografię, na pewno z miejsca spostrzegłby, że między Gendibalem a Seldonem nie istnieje żadne podobieństwo. Ale dlaczego ta głupia myśl przyszła mu do głowy akurat teraz?

      Otrząsnął się. Było to chwilowe zaburzenie – przelotna utrata kontroli nad myślami, zbyt krótka, aby mógł ją spostrzec ktokolwiek poza Mówcą. Gendibal może to sobie interpretować, jak mu się podoba.

      – Hari Seldon – powtórzył, tym razem stanowczo – bardzo dobrze wiedział, że istnieje nieskończona liczba możliwości, których nie jest w stanie przewidzieć, i właśnie dlatego powołał Drugą Fundację. My też nie przewidzieliśmy pojawienia się Muła, ale poznaliśmy się na nim, jak tylko uderzył na nas, i powstrzymaliśmy go. Nie przewidzieliśmy, że w następstwie działalności Muła Pierwsza Fundacja dostanie obsesji na naszym punkcie, ale zorientowaliśmy się w czym rzecz, kiedy się to zaczęło, i położyliśmy temu kres. Czy możesz nam tu coś zarzucić?

      – Po pierwsze – rzekł Gendibal