tion>
Cristina Alger
Żona bankiera
Tytuł oryginału
The Banker’s Wife
ISBN 978-83-8116-637-9
Copyright © 2018 by Cristina Alger
All rights reserved including the right of reproduction in whole or in part in any form.
This edition published by arrangement with G.P. Putnam’s Sons, an imprint of Penguin Publishing Group, a division of Penguin Random House LLC.
Copyright © for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., 2019
Copyright © for this edition by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2019
All rights reserved
Redakcja
Magdalena Ciszewska
Opracowanie graficzne i techniczne
Barbara i Przemysław Kida
Ilustracja na okładce
Mariusz Banachowicz
Wydanie 1
Zysk i S-ka Wydawnictwo
ul. Wielka 10, 61-774 Poznań
tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67
faks 61 852 63 26
dział handlowy, tel./faks 61 855 06 90
www.zysk.com.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark).
Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.
Jonathanowi
PROLOG – 11.112015
Niewiele samolotów uzyskiwało tego dnia zgodę na start z lotniska Królewskich Sił Powietrznych w Northolt w zachodnim Londynie. Wiały silne i zmienne boczne wiatry, a gęsty deszcz ze śniegiem ograniczał widoczność niemal do zera. Northolt miało tylko jeden pas startowy i na możliwość skorzystania z niego czekał tabun prywatnych odrzutowców. Była szósta nad ranem. W poczekalni kłębiła się raczej skromna grupa zniecierpliwionych pasażerów. W większości byli to biznesmeni śpieszący się na poranne spotkania w Paryżu, Luksemburgu albo w Berlinie. Niektórzy mieli odlecieć samolotami, wynajętymi przez ich korporacje, inni zamierzali po prostu wsiąść do własnych odrzutowców. Tacy ludzie naprawdę nie lubią czekać.
Rosjanin o nazwisku Popow właśnie urządzał awanturę. Na zmianę wydzierał się na kobietę obsługującą stanowisko odpraw i na kogoś, z kim rozmawiał przez telefon. Żadna z tych osób nie była w stanie zareagować na jego wrzaski w taki sposób, jakiego oczekiwał, miotał się więc między nimi, a jego głos słychać było w całym terminalu. Towarzyszka Rosjanina, smukła blondynka w futrze z lisa i sportowych butach, wpatrywała się w ekran telefonu komórkowego. Sprawiała wrażenie osoby przyzwyczajonej do wybuchów mężczyzny. Wszyscy inni, zgromadzeni w poczekalni, gapili się na Popowa. Już nikt nie czytał gazety, każdy podniósł głowę znad lektury bądź znad telefonu. Ważący blisko 130 kilogramów i mierzący ponad 190 centymetrów Popow po prostu rzucał się w oczy, szczególnie kiedy był rozzłoszczony.
– Rozumiem, proszę pana – powtórzyła kobieta stojąca za kontuarem, starając się zachować profesjonalną postawę w obliczu gwałtownego ataku Popowa. – I przykro mi z powodu wszelkich niedogodności, jednak ze względów bezpieczeństwa muszę pana poinformować, że…
Popow zaklął po rosyjsku i rzucił telefonem o podłogę. Kobieta skuliła się za kontuarem, a dwaj ochroniarze natychmiast ruszyli w jej kierunku, żeby sprawdzić, o co chodzi w całym zamieszaniu. Teraz już nawet blondynka zainteresowała się awanturą. Ujęła Popowa pod rękę i szepnęła mu coś do ucha, chcąc go uspokoić.
Thomas Jensen siedział w kącie terminala, z umiarkowanym zainteresowaniem obserwując tę scenę zza najnowszego wydania „Financial Timesa”. Podobnie jak pozostali pasażerowie ubrany był w dobrze skrojony garnitur i miał przy sobie aktówkę. Ze starannie uczesanymi siwymi włosami, w drogich mokasynach, Jensen wyglądał na mężczyznę, jakim był. A był absolwentem Oksfordu, dobrze orientującym się w meandrach świata finansów i dysponującym zasobnym kontem w banku. Jednak w przeciwieństwie do pozostałych pasażerów Jensen nie był ani finansistą, ani rekinem biznesu. Chociaż na lotnisku w Northolt znalazł się w interesach, były one zupełnie innego rodzaju. Pracował dla agencji rządowej i zajmował się zagadnieniami, o których pojęcie miało naprawdę bardzo niewielu ludzi. Jedyną zewnętrzną oznaką tego, że praca Jensena nie polega na wysiadywaniu przy biurku, lecz wymaga sprawności fizycznej, a niejednokrotnie uczestniczenia w niebezpiecznych akcjach, było charakterystyczne skrzywienie nosa w miejscu, w którym został on kiedyś brutalnie złamany. Mimo że Jensen odniósł także wiele poważniejszych ran, nos bezustannie sprawiał mu kłopoty. Przede wszystkim dlatego zawsze nosił w kieszeni chusteczkę z monogramem. Teraz wyciągnął ją i wydmuchał nos, wciąż dyskretnie obserwując pasażerów zgromadzonych w poczekalni.
Ze względu na zamieszanie z Popowem tylko Jensen dostrzegł mężczyznę i kobietę, którzy szybko przeszli przez terminal i wymknęli się na zewnątrz, do strefy kołowania. Jensen wstał, wsunął chusteczkę z powrotem do kieszeni i niespiesznym krokiem podszedł do okna. Przez dłuższą chwilę obserwował, jak para wchodzi na pokład Gulfstreama G450. Patrzył na szczupłą kobietę, lekko garbiącą się dla osłony przed wiatrem. Włosy miała niczym Jackie Onassis przykryte czarnym szalem, aby chronić fryzurę przed deszczem. Mężczyzna był dobrze zbudowany i o głowę wyższy od kobiety. Kiedy się odwrócił, Jensen dostrzegł jego szylkretowe okulary i starannie zaczesane do tyłu włosy koloru mieszanki soli z pieprzem. Kiedy wchodzili po schodkach, mężczyzna opiekuńczo objął ramieniem plecy kobiety. Tego szczególnego poranka samolot, którym mieli odlecieć, był największym i najdroższym spośród czekających w Northolt. Późniejsze raporty wskazywały, że za sterami zasiadał wyjątkowy pilot. Omar Khoury spędził dekadę za sterami maszyn Królewskich Sił Powietrznych Arabii Saudyjskiej, zanim przyjął posadę u prywatnego pracodawcy. Był wytrawnym profesjonalistą i niestraszne mu były nawet najtrudniejsze warunki pogodowe. Kiedy tylko zamknęły się drzwi, samolot był gotowy do startu. Popow wciąż wrzeszczał, przeklinając opóźnienie, gdy G450 rozpoczął rozbieg na pasie startowym i wkrótce zniknął w przestworzach.
Kiedy samolot znalazł się w powietrzu, Jensen złożył gazetę i wsunął ją sobie pod ramię. Minął Popowa, stanowiska odpraw i wyszedł z terminalu. Przy krawężniku czekała na niego limuzyna.
Kiedy auto wjechało na autostradę A40 w kierunku Londynu, zadzwonił jego telefon.
– Zrobione – powiedział. – Odleciał tylko jeden samolot i oni byli na jego pokładzie.
Zakończył połączenie, rozwinął gazetę i czytał ją w milczeniu do końca podróży.
Niecałą godzinę później G450 stracił kontakt z ziemią. Gdzieś nad francuskimi Alpami zniknął z ekranów radarów, tak jakby nigdy nie istniał.
MARINA – 9.11.2015
Marina stała na balkonie apartamentu w Le Meurice i wpatrywała się w błyszczące światła Paryża. Widok był stąd nadzwyczajny, szczególnie w nocy. Po stronie zachodniej na tle ciemnego nieba skrzyły się iluminacje wieży Eiffla i Roue de Paris. Za Rue de Rivoli lśniły Ogrody Tuileries, jakby rozpalone od środka. Przez chwilę Marina zastanawiała się, czy nie obudzić Granta, swego narzeczonego, aby razem z nią mógł podziwiać piękny widok. Uznała jednak, że będą mieli na to dość czasu później. Ich wspólna podróż dopiero się przecież zaczęła. Usiadła przy stoliku. Zapaliła papierosa i wciągnęła dym w płuca. Czuła się dobrze ze świadomością, że nie czeka na nią żadna praca, nie musi nigdzie pójść