Einstein twierdził, że w świecie istnieje naturalny porządek; matematyków takich jak Simons można uznać za ludzi poszukujących przejawów tej struktury. W ich pracy jest prawdziwe piękno, zwłaszcza gdy idzie za nią odkrycie czegoś związanego z naturalnym porządkiem świata. Często takie teorie znajdują praktyczne zastosowania, zdarza się to nawet wiele lat później wraz z postępem wiedzy o Wszechświecie.
W końcu, po wielu rozmowach z Frederickiem Almgrenem juniorem, profesorem z pobliskiego Uniwersytetu Princeton, który rozwiązał ten problem w trzech wymiarach, Simonsowi udało się osiągnąć przełom. Stworzył własne cząstkowe równania różniczkowe, znane później jako równania Simonsa, i wykorzystał je do znalezienia jednolitego rozwiązania w sześciu wymiarach. Przedstawił również kontrprzykład w przestrzeni siedmiowymiarowej. Później trzech Włochów, w tym Enrico Bomberi, zdobywca Medalu Fieldsa, wykazało, że kontrprzykład był poprawny.
W roku 1968 Simons opublikował artykuł zatytułowany Minimal Varieties in Riemannian Manifolds (Rozmaitości minimalne na rozmaitościach riemannowskich), który stał się fundamentem geometrii. Okazał się kluczowy w powiązanych dziedzinach i wciąż jest cytowany, co podkreśla jego nieprzemijające znaczenie. Te osiągnięcia pomogły Simonsowi zdobyć sławę jednego z najwybitniejszych geometrów na świecie.
Simons, nawet wtedy, gdy odniósł już sukcesy w łamaniu kodów i w matematyce, wciąż poszukiwał nowych sposobów zarabiania pieniędzy. Ponieważ IDA zapewniała swoim badaczom dużą elastyczność w pracy, mógł poświęcić czas na analizowanie rynku akcji. We współpracy z Baumem i dwoma innymi kolegami stworzył nowomodny system handlu akcjami. W czwórkę opublikowali w IDA wewnętrzny, utajniony artykuł zatytułowany Probabilistic Models for and Prediction of Stock Market Behavior (Modele probabilistyczne do prognozowania zachowania rynku akcji), w którym przedstawili metodę handlu mogącą – jak twierdzili – zapewnić roczne zyski na poziomie co najmniej 50 procent.
Simons i koledzy zignorowali podstawowe informacje, na których skupia się większość inwestorów, takie jak zyski, dywidendy i aktualności korporacyjne, nazywając je „fundamentalnymi ekonomicznymi danymi statystycznymi rynku”. Zamiast tego proponowali poszukiwanie niewielkiej liczby „zmiennych makroskopowych”, dzięki którym można by prognozować zachowanie rynku w krótkim terminie. Zakładali, że rynek ma dokładnie osiem „stanów” – na przykład „wysoką zmienność”, gdy ruchy cen akcji są większe niż średnia, czy „dobry”, gdy akcje na ogół rosną.
Naprawdę wyjątkowe było to, że artykuł nie próbował określać ani prognozować stanów z wykorzystaniem teorii ekonomicznych lub metod konwencjonalnych, a naukowcy nie starali się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego rynek wszedł w określony stan. Simons wraz z kolegami zastosował matematykę do określenia stanów najlepiej odpowiadających obserwowanym danym o cenach, a potem ich model stawiał na odpowiednie inwestycje. Simons i koledzy zdawali się sugerować, że „dlaczego” nie miało znaczenia, chodziło tylko o strategię wykorzystywania odgadywanych stanów.
Dla większości inwestorów było to niespotykane podejście, ale doskonale rozumieli je hazardziści. Pokerzyści próbują domyślić się, w jakim nastroju są ich przeciwnicy, oceniając ich zachowanie i starają się dostosować swoja strategię. Wiedzą, że określone taktyki można zastosować, gdy mają przed sobą kogoś w kiepskim nastroju, a inne okażą się najlepsze, gdy przeciwnik sprawia wrażenie zbyt uradowanego lub jest zbyt pewny siebie. Gracze nie muszą wiedzieć, dlaczego ich przeciwnik jest ponury lub radosny, by zyskać na odgadnięciu jego nastroju. Wystarczy, że po prostu potrafią go odgadnąć. Simons i jego koledzy od łamania kodów przyjęli podobne podejście do przewidywania cen akcji, opierając się na wyszukanych narzędziach matematycznych zwanych ukrytym modelem Markowa. Tak samo jak hazardzista może odgadnąć nastrój przeciwnika, obserwując podejmowane przez niego decyzje, inwestor na podstawie ruchów cen akcji może wywnioskować, w jakim stanie jest rynek.
Artykuł Simonsa był dość niedojrzały, nawet jak na późne lata 60. Wraz z kolegami przyjął kilka naiwnych założeń. Na przykład, że transakcje mogą być zawierane „w idealnych warunkach”, co oznaczało, że nie występują koszty transakcji, choć model wymagał, aby codziennie na rynku panował naprawdę duży ruch. Mimo to artykuł ten można uznać za pionierski. Wcześniej inwestorzy szukali uzasadnienia ekonomicznego dla wyjaśniania i prognozowania zmienności cen akcji lub stosowali prostą analizę techniczną, używającą wykresów i innych sposobów reprezentacji zmian cen w przeszłości w celu wykrycia powtarzalnych formacji. Simons i spółka zaproponowali trzecie podejście, cechujące się pewnym podobieństwem do analizy technicznej, ale dużo bardziej wyrafinowane i oparte na naukowych narzędziach matematycznych. Sugerowali, że można znaleźć szereg „sygnałów” niosących użyteczną informację na temat spodziewanych ruchów na rynku.
Nie tylko Simons i jego koledzy sugerowali, że ceny akcji są wynikiem skomplikowanego procesu z wieloma danymi wejściowymi, również takimi, których znalezienie jest trudne lub wręcz niemożliwe i które niekoniecznie są powiązane z tradycyjnymi, fundamentalnymi czynnikami. Mniej więcej w tym samym czasie Harry Markowitz, laureat Nagrody Nobla [z ekonomii] z Uniwersytetu Chicagowskiego i ojciec nowoczesnej teorii portfela, poszukiwał anomalii w cenach akcji. Także matematyk Edward Thorp podejmował próby stworzenia pierwszych form skomputeryzowanego obrotu akcjami, zyskując w tym przewagę nad Simonsem. (Czekaj na więcej, drogi czytelniku).
Simons był częścią tej awangardy. Wraz z kolegami przekonywał, że nie jest ważne zrozumienie wszystkich podstawowych dźwigni rynkowej maszyny, ale znalezienie systemu matematycznego, opisującego ją na tyle dobrze, by konsekwentnie generować zyski. Ten pogląd stał się później integralną częścią podejścia Simonsa do handlu instrumentami finansowymi. Model skonstruowany przez tę czwórkę był zwiastunem rewolucji w finansach – między innymi inwestowania czynnikowego (ang. factor investing) wykorzystującego modele oparte na stanach nieobserwowalnych, a także innych form inwestowania ilościowego – która kilkadziesiąt lat później ogarnie świat inwestycji.
Do roku 1967 Simons świetnie prosperował w IDA. Starał się wejść w sposób myślenia Rosjan, czynił postępy w pracy naukowej w dziedzinie matematyki, uczył się, jak zarządzać nieprzeciętnie utalentowanymi ludźmi, i coraz lepiej rozumiał, na czym polega moc obliczeniowa komputerów. Szczególnie wyróżniał się umiejętnością wyłapywania najbardziej obiecujących pomysłów swoich kolegów.
– Był fantastycznym słuchaczem – mówi Neuwirth. – Mieć dobry pomysł to jedno, a czym innym jest zauważyć, że inni go mają… Gdyby trzeba było znaleźć igłę w stogu siana, on by to zrobił.
W tym czasie Leibler rozważał przejście na emeryturę. Simons był jednym z kandydatów na objęcie stanowiska zastępcy dyrektora wydziału. Wydawało się, że ogromny wzrost pensji i prestiżu jest na wyciągnięcie ręki.
Wszystko zmieniła wojna we Wietnamie. Tej jesieni kraj zalała fala protestów, które dotarły też na kampus Uniwersytetu Princeton. Niewielu jego studentów wiedziało, że w ich sąsiedztwie znajduje się jednostka wspierająca NSA. Sytuacja zmieniła się po pojawieniu się w uniwersyteckiej gazetce „Daily Princetonian” artykułu informującego społeczność o tym fakcie. Ani Simons, ani jego koledzy nie pracowali nad niczym związanym z tą wojną, a wielu z nich było jej zaciekłymi przeciwnikami. Tamtego lata Liz, córeczka Jima i Barbary, gdy jechała na biwak, dostała naszyjnik z pacyfką, a jej koleżanki i koledzy dostali od swoich rodziców paczki ze słodyczami.
Negatywne nastawienie łamaczy kodów do wojny nie powstrzymało studentów Princeton przed organizacją szeregu protestów, w tym również okupacji wejścia do biur IDA. W pewnym momencie doszło do uszkodzenia budynku, samochód Neuwirtha został obrzucony jajami, a on sam nazwany zabójcą dzieci10.
Debata