poszukiwania prawidłowego rozwiązania. Według niego teoria użyteczności krańcowej „nie jest osadzona w psychologii, lecz – by użyć terminu zapożyczonego z epistemologii – ma uzasadnienie pragmatyczne, to znaczy wynika z zastosowania kategorii celów i środków”78.
Chorobę można wyleczyć określoną dozą leku. Jej zwielokrotnienie nie przyniesie lepszych efektów. Dodatkowe dawki albo nie wywołają innego skutku niż ta właściwa, optymalna doza, albo będą miały niekorzystny wpływ na stan chorego. Ta sama zasada odnosi się do wszystkich rodzajów satysfakcji, chociaż często optimum osiąga się dopiero po zaaplikowaniu dużej dawki, a punkt, w którym przyjęcie kolejnej wywołuje niekorzystne skutki, jest w wielu przypadkach odległy. Dzieje się tak dlatego, że świat, w którym żyjemy, to świat przyczynowości i ilościowych relacji między przyczyną a skutkiem. Jeśli ktoś chce usunąć dyskomfort związany z tym, że w pokoju, w którym przebywa, panuje temperatura 2°C, to będzie się starał ogrzać pomieszczenie do temperatury 18 lub 21 stopni. To, że nie dążyłby do uzyskania temperatury 80 lub 150 stopni, nie ma nic wspólnego z prawem Webera-Fechnera ani z psychologią. Rola psychologii w wyjaśnieniu tego faktu sprowadza się do uznania za coś ostatecznie danego, że człowiek z reguły woli życie od śmierci i zdrowie od choroby. Dla prakseologii istotne jest jedynie to, że działający człowiek wybiera spośród różnych możliwości. To, że człowiek znajduje się na rozstaju dróg, że musi wybierać i wybiera, wynika z tego, iż – pomijając inne jeszcze okoliczności – żyje w świecie relacji ilościowych, a nie w świecie pozbawionym tych relacji, a więc takim, jakiego nawet nie można sobie wyobrazić.
Pomieszanie prawa użyteczności krańcowej z prawem Webera-Fechnera było wynikiem błędu polegającego na tym, że koncentrowano się wyłącznie na środkach prowadzących do osiągnięcia satysfakcji, a nie na samej satysfakcji. Gdyby wzięto pod uwagę satysfakcję, nie pojawiłby się absurdalny pomysł, żeby dążenie do uzyskania odpowiedniej temperatury w pomieszczeniu wyjaśniać za pomocą malejącej intensywności doznań towarzyszącej zwiększaniu intensywności bodźców. To, że normalny człowiek nie chce zwiększać temperatury w sypialni do 35 stopni, nie ma nic wspólnego z intensywnością odczuwania bodźców cieplnych. Za pomocą metod stosowanych przez nauki przyrodnicze nie da się wyjaśnić, dlaczego ktoś nie ogrzewa swojego pokoju do takiej temperatury jak inni i do jakiej prawdopodobnie sam by go ogrzał, gdyby nie to, że bardziej mu zależy na kupnie nowego garnituru albo biletu na koncert, zawierający w programie symfonię Beethovena. Jedynie problem obiektywnej wartości użytkowej ma charakter obiektywny i może być badany metodami nauk przyrodniczych. Ocena obiektywnej wartości użytkowej przez działającego człowieka to inne zagadnienie.
2. Prawo przychodów
Ilościowy charakter skutków wywołanych przez dobro ekonomiczne oznacza w wypadku dóbr pierwszego rzędu (dóbr konsumpcyjnych), że przyczyna, która występuje w ilości a, wywołuje – albo jednorazowo, albo stopniowo przez pewien okres – skutek w ilości a. W odniesieniu do dóbr wyższego rzędu (dóbr produkcyjnych) oznacza to, że przyczyna występująca w ilości b wywołuje skutek w ilości b, o ile komplementarna przyczyna c powoduje pojawienie się skutku w ilości g. Tylko połączone skutki b i g zapewniają wytworzenie dobra pierwszego rzędu D w ilości p. W tym wypadku mamy do czynienia z trzema ilościami: b i c dóbr komplementarnych B i C oraz ilością p produktu D.
Jeśli b pozostanie niezmienione, to wartość c, przy której wartość p/c jest najwyższa, nazywamy optimum. Jeżeli p/c osiąga najwyższą wartość dla kilku różnych wartości c, to optimum nazywamy taką wartość c, przy której najwyższa jest również wartość p. Jeżeli dwa dobra komplementarne zostaną użyte w optymalnym stosunku, to wywołają razem największy skutek. Ich możliwości produkcyjne, obiektywna wartość użytkowa, zostają w całości wykorzystane. Żadna ich część, nawet najmniejsza, nie zmarnuje się. Jeśli odejdziemy od tej optymalnej kombinacji i zwiększymy ilość C, nie zwiększając ilości B, to przychód nadal będzie z reguły rósł, ale w innym stosunku niż wzrost ilości C. Jeśli w ogóle możliwe jest zwiększenie przychodu z p do p1 dzięki zwiększeniu ilości tylko jednego czynnika komplementarnego, a mianowicie przez zastąpienie c przez cx, gdzie x jest większe od 1, to i tak mamy: p1 > p i p1c < pcx. Gdyby każde zmniejszenie wartości b można było skompensować zwiększeniem wartości c w taki sposób, że p pozostawałoby niezmienione, to fizyczne możliwości produkcyjne właściwe dla B byłyby nieograniczone i B nie byłoby traktowane jako dobro rzadkie, czyli ekonomiczne. Dla działającego człowieka nie miałoby znaczenia to, czy dostępny zasób B byłby większy, czy mniejszy. Nawet nieskończenie mała ilość B wystarczałaby do wyprodukowania dowolnej ilości D, o ile zasób C byłby wystarczająco duży. Jednocześnie jednak zwiększenie ilości dostępnego B nie mogłoby spowodować zwiększenia produkcji D, o ile nie wzrosłaby ilość zasobu C. Przychód związany z procesem zależałby wyłącznie od C; B nie byłoby dobrem ekonomicznym. Takie nieograniczone zastosowanie ma na przykład wiedza o istnieniu związku przyczynowego. Przepis parzenia kawy, przy założeniu, że go znamy, daje nieograniczone możliwości stosowania. Bez względu na to, jak często go stosujemy, nie traci nic ze swoich zdolności produkcyjnych. Jego moce produkcyjne są niewyczerpane. Nie jest więc dobrem ekonomicznym. Działający człowiek nigdy nie ma do czynienia z sytuacją, w której musiałby wybierać między wartością użytkową znanej receptury a jakąś inną użyteczną rzeczą.
Prawo malejących przychodów głosi, że istnieje pewne optimum dla danej kombinacji dóbr ekonomicznych wyższego rzędu (czynników produkcji). Jeśli się odejdzie od tego optimum, zwiększając ilość tylko jednego czynnika, fizyczny produkt albo nie zwiększy się wcale, albo nie zwiększy się proporcjonalnie do wzrostu nakładów. Prawo to wynika z faktu, że ilościowy charakter skutków zastosowania dowolnego dobra ekonomicznego jest warunkiem koniecznym tego, żeby było ono dobrem ekonomicznym.
Prawo przychodów, powszechnie nazywane prawem malejących przychodów, mówi jedynie, że takie optimum istnieje. Jest wiele innych zagadnień, których prawo to nie rozstrzyga, a które muszą być rozstrzygnięte a posteriori na podstawie doświadczenia.
Jeżeli skutek wywołany przez jeden z czynników komplementarnych jest niepodzielny, to jedyną kombinacją, która spowoduje wytworzenie pożądanego produktu, jest optimum. W celu ufarbowania pewnej ilości wełny na określony kolor trzeba użyć ściśle odmierzonej ilości barwnika. Zwiększenie lub zmniejszenie tej ilości uniemożliwiłoby osiągnięcie oczekiwanego skutku. Jeśli ktoś ma więcej barwnika, niż to konieczne, musi odłożyć jego nadmiar. Jeśli ktoś ma za mało barwnika, może go użyć do ufarbowania mniejszej tkaniny. W tym wypadku malejący przychód oznacza zupełną nieprzydatność nadwyżki, której nie można nawet użyć, ponieważ uniemożliwiłoby to uzyskanie pożądanej barwy.
W innych sytuacjach do wywołania minimalnego skutku konieczne jest pewne minimum środków. Między tym minimalnym a optymalnym skutkiem istnieje pewien przedział, a zwiększenie dawek w jego zakresie spowoduje proporcjonalny przyrost skutku albo nawet większy niż proporcjonalny. Żeby maszyna prawidłowo działała, konieczna jest pewna minimalna ilość smaru. Tylko na podstawie praktyki można stwierdzić, czy zwiększenie ilości smaru ponad niezbędne minimum usprawni działanie maszyny w stosunku proporcjonalnym do ilości użytego smaru, czy jeszcze bardziej.
Prawo przychodów nie odpowiada na następujące pytania: 1. Czy optymalna porcja jest jedyną ilością, która umożliwia wytworzenie pożądanego skutku? 2. Czy istnieje ustalona granica, po której przekroczeniu każdy wzrost ilości czynnika zmiennego nie daje żadnych efektów? 3. Czy zmniejszenie produktu