Ludwig Von Mises

Ludzkie działanie


Скачать книгу

materialne czynniki produkcji byłyby wykorzystane w tak wysokim stopniu, że nie istniałaby możliwość zatrudnienia wszystkich ludzi lub wszystkich ludzi chętnych do pracy. W takim świecie siły roboczej byłoby pod dostatkiem. Wzrost podaży siły roboczej nie mógłby w żaden sposób przyczynić się do zwiększenia produkcji. Jeżeli założymy, że wszyscy ludzie mają te same zdolności i pracują z takim samym zaangażowaniem, oraz jeśli pominiemy przykrość pracy, to w takim świecie praca nie byłaby dobrem ekonomicznym. Gdyby ten świat był gospodarką socjalistyczną, to wzrost liczby mieszkańców oznaczałby powiększenie grupy bezczynnych konsumentów. Gdyby to była gospodarka rynkowa, to płace nie wystarczałyby na to, żeby uchronić się przed głodem. Ludzie poszukujący pracy byliby gotowi pracować za każde wynagrodzenie, nawet tak niskie, że niewystarczające na utrzymanie się przy życiu. Byliby szczęśliwi, że mogą choć trochę opóźnić swoją śmierć głodową.

      Nie ma potrzeby zajmować się paradoksami zawartymi w tej hipotezie i omawiać problemów takiego świata. Nasz świat jest inny. Praca jest rzadsza niż materialne czynniki produkcji. Nie zajmujemy się w tym miejscu zagadnieniem optymalnego zaludnienia, lecz jedynie tym, że istnieją materialne czynniki produkcji, które pozostają niewykorzystane, ponieważ konieczna do ich wykorzystania praca potrzebna jest do zaspokojenia pilniejszych potrzeb. W naszym świecie nie ma obfitości siły roboczej, lecz jej niedostatek. Istnieją w nim niewykorzystane materialne czynniki produkcji, to znaczy ziemia, złoża mineralne, a nawet fabryki i wyposażenie.

      Ten stan rzeczy mógłby ulec zmianie, gdyby liczba ludności tak wzrosła, że wszystkie materialne czynniki potrzebne do produkcji żywności niezbędnej – w ścisłym znaczeniu tego słowa – do przeżycia człowieka byłyby w pełni wykorzystane. Dopóki jednak tak się nie stanie, żadne udoskonalenia technologii produkcji nie mogą zmienić tej sytuacji. Zastąpienie mniej wydajnych metod produkcji bardziej wydajnymi nie sprawia, że występuje obfitość pracy, o ile nadal istnieją dostępne czynniki materialne, których wykorzystanie może zwiększyć dobrobyt ludzi. Przeciwnie, rezultatem takiego zwiększenia wydajności jest wzrost produkcji, a więc również zwiększenie ilości dóbr konsumpcyjnych. Metody pozwalające na „oszczędność pracy” zwiększają podaż. Nie wywołują „bezrobocia technologicznego”82.

      Każdy produkt jest wynikiem zastosowania pracy i czynników materialnych. Człowiek oszczędza zarówno pracę, jak i czynniki materialne.

Praca dająca gratyfikację bezpośrednią i praca dająca gratyfikację pośrednią

      Praca z zasady daje wykonawcy gratyfikację jedynie pośrednio, a mianowicie usuwa dyskomfort dzięki temu, że cel zostaje osiągnięty. Robotnik rezygnuje z wypoczynku i godzi się znosić przykrość pracy, by móc cieszyć się albo produktem, albo tym, co inni ludzie są gotowi mu za niego dać. Nakład pracy jest dla niego środkiem do osiągnięcia określonych celów, ceną, którą musi zapłacić, i kosztem, który musi ponieść.

      Zdarza się jednak, że wykonanie pracy daje robotnikowi bezpośrednią gratyfikację. Bezpośrednią satysfakcję czerpie on z wydatkowania pracy. Korzyść jest dwojakiego rodzaju. Z jednej strony polega ona na tym, że dzięki pracy otrzymuje się produkt, a z drugiej na zadowoleniu, jakie daje robotnikowi samo wykonywanie pracy.

      Na podstawie błędnej interpretacji tego faktu ludzie snuli fantastyczne plany reform społecznych. Jednym z dogmatów socjalizmu jest pogląd, że pracy towarzyszy przykrość jedynie w kapitalistycznym systemie produkcji, w socjalizmie natomiast praca będzie czystą przyjemnością. Można by zlekceważyć uniesienia nieszczęsnego szaleńca, którym był Charles Fourier. Marksistowski socjalizm „naukowy” nie różni się jednak pod tym względem od poglądów utopistów. Niektórzy jego najwybitniejsi zwolennicy, tacy jak Fryderyk Engels i Karl Kautsky, otwarcie głosili, że najważniejszym skutkiem wprowadzenia rządów socjalistycznych będzie przekształcenie pracy z cierpienia w przyjemność83.

      Często lekceważy się fakt, że te działania, które dają natychmiastową gratyfikację i są z tego względu bezpośrednim źródłem przyjemności oraz zadowolenia, różnią się zasadniczo od pracy i wysiłku. Gdy się zbyt powierzchownie potraktuje te zagadnienia, można nie zauważyć występujących tu różnic. Wiosłowanie w trakcie niedzielnej przejażdżki kajakiem po stawie w parku można porównać do wiosłowania przewoźników lub galerników tylko z punktu widzenia hydromechaniki. Jeśli jednak porównamy te dwa rodzaje wiosłowania jako środki do osiągnięcia celu, to zobaczymy, że różnią się one tak jak nucenie arii przez turystę różni się od jej wykonania przez śpiewaka w operze. Beztroski niedzielny wioślarz i podśpiewujący turysta czerpią ze swoich działań gratyfikację bezpośrednią, a  nie pośrednią. To, co robią, nie jest więc pracą, nie jest wykorzystaniem fizjologicznych funkcji do osiągnięcia innych celów niż trening tychże funkcji. Jest to wyłącznie przyjemność, cel sam w sobie. Czynności te są wykonywane dla nich samych i niczemu innemu nie służą. Skoro nie są pracą, to nie wolno ich nazywać pracą dającą bezpośrednią gratyfikację84.

      Czasami powierzchownemu obserwatorowi może się wydawać, że praca wykonywana przez innych ludzi daje im bezpośrednią gratyfikację, ponieważ on sam chciałby wziąć udział w zabawie, która przypominałaby ten rodzaj pracy. Podobnie jak dzieci bawią się w szkołę, wojsko lub pociąg, tak dorośli mają ochotę pobawić się w taki czy inny sposób. Sądzą, że motorniczy pociągu musi czerpać taką samą przyjemność z obsługiwania i kierowania lokomotywą, jaką oni odczuwaliby, gdyby mogli się tą lokomotywą pobawić. Księgowy, który spieszy się rano do pracy, zazdrości patrolującemu policjantowi, bo myśli, że ów stróż prawa otrzymuje pieniądze za przyjemną przechadzkę po swoim rewirze. Z kolei policjant zazdrości księgowemu spędzającemu cały dzień w wygodnym fotelu w dobrze ogrzanym pokoju i wykonującemu za pieniądze jakąś papierkową robotę, której nie można nazwać poważną pracą. Tyle że opinii ludzi, którzy nie rozumieją, na czym polega praca innych, i uważają ją po prostu za rodzaj wypoczynku, nie można traktować poważnie.

      Zdarza się jednak, że praca rzeczywiście daje bezpośrednią gratyfikację. Niektóre rodzaje pracy spełniającej szczególne warunki i wykonywanej w ograniczonych ilościach przynoszą bezpośrednią gratyfikację. Ilości te są jednak tak niewielkie, że nie odgrywają żadnej roli w strukturze ludzkiego działania i produkcji służącej zaspokojeniu potrzeb. Zjawiskiem charakterystycznym dla naszego świata jest przykrość pracy. Ludzie wymieniają przykrość pracy na produkty pracy. Praca jest dla nich źródłem pośredniej gratyfikacji.

      W tym zakresie, w którym szczególny rodzaj pracy przynosi pewną przyjemność, a nie cierpienie, bezpośrednią gratyfikację, a nie przykrość pracy, nie jest ona wynagradzana. Przeciwnie, wykonawca takiej pracy, „robotnik”, musi kupić tę przyjemność i zapłacić za nią. Dla wielu ludzi polowanie było i nadal jest zwykłą pracą, której towarzyszy przykrość. Dla innych jednak jest ono czystą przyjemnością. W Europie amatorzy myślistwa kupują od właściciela terenu łowieckiego prawo do odstrzału uzgodnionej liczby zwierząt określonych gatunków. Opłata za przyznanie tego prawa jest pobierana niezależnie od ceny, którą trzeba zapłacić za sam łup. Jeśli zakup prawa do odstrzału i zakup zwierzęcia są połączone, cena jest znacznie wyższa od tej, którą można uzyskać za łup na rynku. Kozioł, który skacze po skalnych urwiskach, ma więc wyższą wartość pieniężną niż ten sam kozioł później, kiedy zostanie zabity, przetransportowany do doliny, a jego mięso, skóra i rogi zostaną przygotowane do przetworzenia, chociaż by go zabić, trzeba było podjąć wyczerpującą wspinaczkę i ponieść pewne koszty. Można powiedzieć, że jednym z pożytków, które można mieć z kozła, jest przyjemność, jaką myśliwemu daje jego zabicie.

Twórczy geniusz

      Ponad poziom milionów ludzi, którzy rodzą się i umierają, wyrastają pionierzy,