takiego prawa. Państwo jest zasadniczo instytucją powołaną do ochrony pokojowych relacji międzyludzkich. W celu ich zachowania, musi jednak być gotowe do przeciwstawienia się zamachom na pokój.
Liberalna doktryna społeczna, opierająca się na zasadach utylitarnej etyki i ekonomii, podchodzi do problemu stosunków między rządem a rządzonymi inaczej niż uniwersalizm i kolektywizm. Liberałowie rozumieją, że rządzący, którzy stanowią zawsze mniejszość, nie mogą pozostawać bezterminowo na swoich stanowiskach, jeśli nie będą mieli poparcia większości rządzonych. Podstawą, na której wspiera się rząd i dzięki której trwa, niezależnie od panującego systemu władzy, jest przekonanie rządzonych, że posłuszeństwo i lojalność wobec tego rządu zawsze lepiej służą ich własnym interesom niż rewolucja i zmiana władzy. Większość ma możliwość obalenia niepopularnego rządu i korzysta z niej, kiedy jest przekonana, że należy tak zrobić dla własnego dobra. Wojna domowa i rewolucja to środki, za pomocą których niezadowolona większość usuwa rządzących i eliminuje nieakceptowane przez nią metody rządzenia. Ze względu na zachowanie pokoju wewnętrznego liberalizm dąży do utworzenia rządu demokratycznego. Demokracja nie jest więc instytucją rewolucyjną. Przeciwnie – jest środkiem zapobiegania rewolucjom i wojnom domowym, metodą pokojowego dostosowywania się rządu do woli większości. Kiedy większość społeczeństwa przestaje akceptować osoby zajmujące stanowiska rządowe i ich politykę, to – w wyniku najbliższych wyborów – zastąpi ich innymi ludźmi, którzy będą realizowali odmienną politykę.
Zasada rządów większości lub władzy sprawowanej w imieniu narodu, którą postuluje liberalizm, nie ma na celu ustanowienia rządów ludzi miernych, źle wychowanych, barbarzyńców. Liberałowie uważają, że narodem powinny rządzić osoby najlepiej przygotowane do tego zadania. Są jednak przekonani, że o czyjejś zdolności rządzenia świadczy raczej umiejętność przekonywania obywateli do swoich racji niż użycie wobec nich przemocy. Oczywiście nie ma gwarancji, że wyborcy powierzą urząd najbardziej kompetentnemu kandydatowi. Takiej gwarancji nie daje jednak żaden system. Jeśli większość społeczeństwa hołduje niezdrowym zasadom i woli widzieć na wysokich stanowiskach osoby mało wartościowe, to nie ma innego sposobu naprawy tej sytuacji, jak tylko próba zmiany sposobu myślenia owej większości za pomocą wskazywania rozsądniejszych zasad oraz godniejszych ludzi. W innym razie mniejszość nigdy nie odniesie trwałego sukcesu.
Uniwersalizm i kolektywizm nie mogą zaakceptować takiego demokratycznego rozwiązania problemu rządu. W świetle ich stanowiska jednostka, która stosuje się do zasad określonego systemu etycznego, nie dąży wprost do realizacji swoich doczesnych celów, lecz przeciwnie – rezygnuje z nich na rzecz realizacji planów bóstwa lub kolektywu. Ponadto sam rozum nie jest w stanie pojąć wyższości wartości absolutnych oraz bezwarunkowej słuszności świętego prawa ani właściwie interpretować norm i przykazań. A zatem, zgodnie z tymi doktrynami, próby przekonywania większości metodą perswazji i nakłanianie do prawości za pomocą łagodnych napomnień są skazane na niepowodzenie. Ci, których natchnął Bóg, ci, którzy doznali łaski oświecenia, mają obowiązek przekazywać dobrą nowinę posłusznym i siłą łamać opór krnąbrnych. Charyzmatyczny przywódca to namiestnik bóstwa, pełnomocnik kolektywu, narzędzie historii. Jest on nieomylny, zawsze ma rację. Jego nakazy stanowią nadrzędną normę.
Uniwersalizm i kolektywizm są z natury systemami rządów teokratycznych. Cechą wspólną wszystkich odmian tych systemów jest to, że przyjmują one istnienie bytu wyższego, któremu jednostka musi się podporządkować. Różni je tylko nazwa nadawana owemu bytowi oraz prawa stanowione w jego imieniu. Dyktatorskie rządy mniejszości nie mogą legitymizować swojej władzy inaczej niż przez powołanie się na rzekomy mandat otrzymany od wyższej władzy absolutnej. Nie ma znaczenia to, czy autokrata uzasadnia swoje roszczenia przez odwoływanie się do boskich praw namaszczonych królów, czy do historycznej misji awangardy klasy robotniczej; ani też to, czy nadprzyrodzona istota nosi nazwę Geist (Hegel), czy Humanité (Comte). Terminy „społeczeństwo” i „państwo” w znaczeniu, jakie nadają im dzisiejsi zwolennicy socjalizmu, planowania i społecznej kontroli wszystkich działań jednostek, wskazują na bóstwo. Kapłani tej nowej wiary przypisują swojemu idolowi te same cechy, które teologowie przypisują Bogu – wszechmoc, wszechwiedzę, nieskończoną dobroć itd.
Jeśli ktoś zakłada, że ponad działaniami jednostki i poza nimi istnieje niezniszczalny byt kierujący się własnymi celami, odmiennymi od celów zwykłych śmiertelników, to tym samym stworzył pojęcie istoty nadludzkiej. A wtedy nie da się uniknąć pytania o to, czyje cele są nadrzędne, jeśli występuje między nimi konflikt: cele państwa, społeczeństwa czy jednostki. Odpowiedź na to pytanie jest już zawarta w definicjach pojęć państwa i społeczeństwa, jakie sformułował kolektywizm i uniwersalizm. Jeśli ktoś postuluje istnienie bytu, który jest ex definitione wyższy, szlachetniejszy i lepszy niż pojedynczy ludzie, to nie ulega wątpliwości, że cele tego bytu muszą przewyższać cele nędznych jednostek. (Należy dodać, że miłośnicy paradoksów – tacy jak na przykład Max Stirner92 – z zadowoleniem odwracali tę sytuację i wychodząc z tych samych założeń, wykazywali wyższość jednostki). Jeśli społeczeństwo lub państwo są bytami cechującymi się wolą, chęcią działania i innymi właściwościami przypisywanymi im przez doktrynę kolektywistyczną, to nie ma sensu porównywać celów nędznej jednostki z ich wzniosłymi planami.
Quasi-teologiczny charakter wszystkich doktryn kolektywistycznych widoczny jest w sprzecznościach, które między nimi występują. Doktryna kolektywistyczna nie głosi wyższości abstrakcyjnego kolektywu, lecz zawsze przekonuje o niezwykłych zaletach konkretnego bożka kolektywistycznego i albo otwarcie zaprzecza istnieniu innych takich bożków, albo umieszcza je na podrzędnym miejscu, niższym w stosunku do własnego idola. Wyznawcy państwa przekonują o niezwykłości konkretnego kraju, to znaczy własnego, a nacjonaliści zachwalają zalety swojego narodu. Jeśli znajdą się odszczepieńcy, którzy kwestionują określony program, głosząc wyższość innego kolektywistycznego bożka, to nie kierują przeciw nim żadnych zarzutów, tylko wielokrotnie ponawiają deklarację, że słuszność jest po ich stronie, ponieważ wewnętrzny głos mówi im, że mają rację, a ich przeciwnicy się mylą. Konfliktów między zwalczającymi się kolektywistycznymi ideologiami i sektami nie da się rozstrzygnąć racjonalnie, lecz jedynie zbrojnie. Przeciwieństwem liberalnej i demokratycznej zasady rządów większości są militarystyczne reguły zbrojnego konfliktu i dyktatorskiego ucisku.
Wszystkie rodzaje ideologii kolektywistycznych łączy nieubłagana nienawiść do podstawowych instytucji politycznych systemu liberalnego: rządów większości, tolerancji dla odmiennych poglądów, wolności myśli, słowa i prasy oraz równości wobec prawa. To wspólne wszystkim ideologiom kolektywistycznym dążenie do zniszczenia wolności doprowadziło do błędnego przekonania, że w dzisiejszych sporach politycznych chodzi o walkę między indywidualizmem a kolektywizmem. Tymczasem jest to wojna między indywidualizmem a wieloma sektami kolektywistycznymi. Wzajemna wrogość między tymi sektami jest równie silna, jak ich odraza do systemu liberalnego. Kapitalizm nie jest obiektem ataku jednej sekty marksistowskiej, lecz licznych odłamów marksistów. Odłamy te – na przykład staliniści, trockiści, mienszewicy, zwolennicy II Międzynarodówki itd. – zwalczają się nawzajem z niezwykłą brutalnością i okrucieństwem. Istnieją ponadto sekty niemarksistowskie, które w walkach między sobą stosują tak samo straszliwe metody. Zastąpienie liberalizmu kolektywizmem doprowadziłoby do niekończących się krwawych walk.
Używana zwykle terminologia przedstawia te problemy w zupełnie niewłaściwy sposób. Filozofia, którą powszechnie nazywa się indywidualizmem, jest filozofią społecznej współpracy i stopniowego zacieśniania społecznych więzi. Tymczasem wprowadzenie w życie podstawowych idei kolektywizmu musiałoby się skończyć rozkładem społeczeństwa i nawrotami zbrojnych konfliktów. Każda odmiana ideologii kolektywistycznej obiecuje wprawdzie, że gdy tylko