E L James

Mroczniej. "Ciemniejsza strona" Greya oczami Christiana


Скачать книгу

Anastasia Steele

      Temat: Doskonale się wpasujesz

      Data: 10 czerwca 2011, 17:36

      Adresat: Christian Grey

      Wybieramy się do baru o nazwie Pięćdziesiątka.

      Gruba nić humoru, której mogłabym teraz użyć, nie ma końca.

      Czekam na Pana z niecierpliwością, Panie Grey.

      A. x

      Czy to odniesienie do pięćdziesięciu odcieni?

      Dziwne. Czy ona się ze mnie śmieje?

      W porządku. Zabawmy się.

      Nadawca: Christian Grey

      Temat: Ryzyko

      Data: 10 czerwca 2011, 17:38

      Adresat: Anastasia Steele

      Szycie jest bardzo niebezpieczne.

      Christian Grey,

      prezes Grey Enterprises Holdings, Inc.

      Zobaczymy, co powie na to.

      Nadawca: Anastasia Steele

      Temat: Ryzyko?

      Data: 10 czerwca 2011, 17:40

      Adresat: Christian Grey

      To znaczy?

      Jesteś taka tępa, Anastasio? To do ciebie niepodobne. Ale nie chcę się kłócić.

      Nadawca: Christian Grey

      Temat: Ja jedynie…

      Data: 10 czerwca 2011, 17:42

      Adresat: Anastasia Steele

      Ja jedynie stwierdzam fakt, Panno Steele.

      Do zobaczenia.

      Raczej prędzej niż później, mała.

      Christian Grey,

      prezes Grey Enterprises Holdings, Inc.

      Ponieważ się odezwała, rozluźniam się i skupiam na propozycji Kavanagh. Jest dobra. Wysyłam ją do Freda i proszę, żeby przesłał do Kavanagh. Może Kavanagh Media dojrzały już, żeby je przejąć? To jest myśl. Ciekawe, co na to powiedzą Ros i Marco. Ale na razie nie będę się tym zajmował. Kieruję się do wyjścia, pisząc do Taylora, gdzie spotykam się z Aną.

      Pięćdziesiątka to bar sportowy. Wydaje mi się znajomy i przypominam sobie, że już tu byłem z Elliotem, ale w końcu Elliot to zapalony sportowiec, towarzyski facet, dusza każdej imprezy. Uwielbia takie miejsca, świątynie sportów grupowych. Ja zawsze byłem zbyt zapalczywy, żeby grać w drużynie w czasie szkoły czy studiów. Wolałem raczej samotne zmagania, jak wioślarstwo czy sporty kontaktowe, na przykład kick boxing, gdzie mogłem komuś porządnie dokopać… albo pozwolić, żeby to mnie dokopano.

      W środku kłębi się tłum młodych pracowników biurowych, którzy zaczynają weekend od jednego szybkiego drinka albo pięciu, ale już po dwóch sekundach dostrzegam ją przy barze.

      Ana.

      On też tu jest. Hyde. Napiera na nią.

      Dupek.

      Jest spięta. Najwyraźniej nie czuje się swobodnie.

      Pieprzyć go.

      Ze wszystkich sił staram się iść nonszalancko, próbując nie stracić panowania nad sobą. Kiedy do niej podchodzę, obejmuję ją ramieniem i przyciągam do siebie, uwalniając ją od jego niechcianych awansów.

      Całuję ją, tuż za uchem.

      – Cześć, mała – szepczę w jej włosy.

      Wtula się we mnie, a dupek prostuje się na całą wysokość, mierząc mnie wzrokiem. Chętnie starłbym mu z tej jego gburowatej, zadowolonej z siebie gęby tę minę „odpieprz się”, ale celowo go ignoruję, całą uwagę skupiając na mojej dziewczynie.

      Cześć, maleńka. Ten gość cię nagabuje?

      Uśmiecha się do mnie promiennie. Jej oczy lśnią, wargi ma wilgotne, włosy kaskadą opadają jej na ramiona. Założyła bluzkę, którą kupił jej Taylor i która pięknie podkreśla jej oczy i skórę. Pochylam się i ją całuję. Na policzki wypływa jej rumieniec, ale obraca się do dupka, który załapał, w czym rzecz i nieco się odsunął.

      – Jacku, to Christian. Christianie, przedstawiam ci Jacka – mówi Ana.

      – Jestem jej chłopakiem – oświadczam i wyciągam rękę do Hyde’a.

      Widzisz. Potrafię być miły.

      – A ja szefem – odpowiada i ściska moją dłoń. Uchwyt ma mocny, więc odpowiadam tym samym.

      Trzymaj łapy z daleka od mojej dziewczyny.

      – Ana wspominała o swoim byłym chłopaku – mówi Hyde z irytującą wyższością.

      – Cóż, już nie były. – Posyłam mu lekki uśmieszek „odpieprz się”. – Chodź, mała, na nas już pora.

      – Zostań, proszę, napij się z nami – odpowiada Hyde z naciskiem na „nami”.

      – Mamy już plany. Może innym razem.

      Raczej nigdy.

      Nie ufam mu i chcę, żeby Ana trzymała się od niego z daleka.

      – Chodź – mówię, biorąc ją za rękę.

      – Widzimy się w poniedziałek – rzuca na odchodnym, a ja czuję, jak mocniej splata swoje palce z moimi. Zwraca się do Hyde’a i atrakcyjnej kobiety, zapewne koleżanki z pracy.

      Przynajmniej nie była z nim sam na sam. Kobieta uśmiecha się do Any serdecznie, a Hyde patrzy na nas wilkiem. Kiedy wychodzimy, wyczuwam, jak facet wwierca się we mnie wzrokiem. Ale gówno mnie to obchodzi.

      Przed barem czeka Taylor w Q7. Otwieram Anie tylne drzwi.

      – Czy mi się wydaje, czy też były to zawody, który z was dalej nasika? – pyta mnie, wsiadając.

      Jest pani jak zwykle spostrzegawcza, panno Steele.

      – Faktycznie, były – potwierdzam i zatrzaskuję drzwi.

      Kiedy już siedzę obok niej, biorę ją za rękę, bo chcę poczuć jej dotyk, i unoszę ją do ust.

      – Cześć – mówię szeptem.

      Wygląda świetnie. Znikły ciemne podkówki pod oczami. Wyspała się. Zjadła. Jak dawniej emanuje zdrowiem. Sądząc po promiennym uśmiechu, jest przepełniona szczęściem, które mnie także ogarnia.

      – Cześć – odpowiada nieco ochryple.

      Cholera. Mam ochotę rzucić się na nią – chociaż podejrzewam, że Taylor by tego nie pochwalił. Zerkam na niego i łapię jego wzrok w tylnym lusterku. Czeka na instrukcje.

      Cóż, zrobimy tak, jak zażyczy sobie Ana.

      – Jak masz ochotę spędzić wieczór? – pytam.

      – Mówiłeś, zdaje się, że mamy plany.

      – Och, doskonale wiem, na co mam ochotę, Anastasio. Pytam, na co ty masz ochotę.

      W jej coraz szerszym uśmiechu pojawia się lubieżność, na co mój penis od razu reaguje.

      Ożeż ty.

      – Rozumiem. A więc… błaganie.