ironii.
Zauważył to, ale puścił mimo uszu.
– Od szarlatanów, którzy żerują na ludzkiej naiwności, do poważnych naukowców pracujących na renomowanych uczelniach lub we wzbudzających zaufanie fundacjach i innych instytucjach. Wszyscy wspominali Clarissę.
– Pani DeBasse jest osobą wielkoduszną i chętnie dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem. – Znów wyłowił nutkę dezaprobaty. – Zwłaszcza w dziedzinie badań i testów.
– Chcę zaprezentować jej możliwości, zadać pytania. Publiczność będzie mogła zadawać swoje. W pięciu godzinnych odcinkach chciałbym zmieścić wszystko, od chłodnych omówień i komentarzy po karty tarota.
Nerwowym ruchem, który, jak sądziła, już dawno zwalczyła, zabębniła palcami po biurku.
– A gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Clarissy DeBasse?
– Clarissa ma nazwisko. Uwiarygodniła siebie, jednoznacznie dowodząc, że jest obdarzona nadzwyczajnym wyczuciem i wrażliwością. Mam na myśli sprawę van Campów.
A.J. złapała ołówek i zaczęła przeplatać go między palcami.
– To zdarzyło się przed dziesięciu laty – stwierdziła sucho.
– Dziecko hollywoodzkiej gwiazdy zostało porwane, zażądano pół miliona dolarów okupu. Matka rozpacza, a policja jest bezradna. Po trzydziestu sześciu godzinach, podczas których rodzina rozpaczliwie próbuje zgromadzić gotówkę, nadal nic nie wiadomo. Pomimo sprzeciwu ojca matka dzwoni do przyjaciółki, która sporządziła jej astrologiczny horoskop i od czasu do czasu czyta jej z ręki. Przyjaciółka przybywa, przez godzinę w milczeniu dotyka rzeczy porwanego dziecka, i wreszcie podaje policji opis porywaczy oraz lokalizację domu, w którym chłopiec jest więziony. Ze szczegółami opisała też pomieszczenie, gdzie go trzymano. Dziecko zostało uratowane. – Dawid zapalił papierosa. – Upływ czasu nic nie ujmuje takiemu wydarzeniu, pani Fields. Widzowie będą tak samo zafascynowani, jak miało to miejsce przed dziesięciu laty.
Dlaczego tak bardzo się zdenerwowała? Głupia, nieprofesjonalna reakcja… A.J. w milczeniu poczekała, aż minie jej złość, aż wreszcie powiedziała:
– Jednak wielu ludzi uważa, że za sprawą van Campów kryje się oszustwo. Wygrzebywanie tego wzbudzi kolejną falę krytyki.
– Ludzie z pozycją Clarissy stale są narażeni na krytykę.
Ujrzał błysk gniewu w jej oczach.
– Być może, ale nie zamierzam jej tego fundować, namawiając na podpisanie tego kontraktu. Nie chcę też, żeby moja klientka uczestniczyła w oglądanym przez miliony telewidzów procesie.
– Hola, hola! Chwileczkę! – zareagował z dobrze przemyślaną gwałtownością. Musiał wzmocnić swoją negocjacyjną pozycję, zaznaczyć, że też jest twardy. – Ilekroć Clarissa występuje publicznie, zawsze jest osądzana, a jeśli jej umiejętności i nadzwyczajny dar nie wytrzymują konfrontacji przed kamerami i załamują się pod wpływem dociekliwych pytań, niech przestanie robić to, co robi. Sądzę
, że jako jej agentka powinna pani mocniej wierzyć w jej kompetencje.
– Nie pańska rzecz, co powinnam, a czego nie! – Zamierzając wyrzucić go razem z jego kontraktem, A.J. zaczęła się podnosić, kiedy zadzwonił telefon. Klnąc pod nosem, sięgnęła po słuchawkę. – Nie łącz mnie z nikim, Diane. Nie… och. – A.J. zmieniła wyraz twarzy i zebrała się w sobie. – Tak, daj mi ją.
– Przepraszam, kochanie, że zawracam ci głowę w pracy.
– Nie przejmuj się. Mam teraz spotkanie, więc…
– Och tak, wiem. – Spokojny, przepraszający głos Clarissy działał kojąco. – Z tym miłym panem Bradym.
– To zależy od punktu widzenia.
– Czułam, że za pierwszym razem nie przypadniecie sobie do gustu. – Clarissa westchnęła i pogłaskała kota. – Sporo myślałam o tym kontrakcie. – Nie wspomniała o śnie, bo A.J. i tak nie chciałaby tego słuchać. – Postanowiłam go bezzwłocznie podpisać. Tak, tak, wiem, co chcesz powiedzieć – ciągnęła, zanim A.J. zdążyła wtrącić słowo. – Jesteś agentem, więc oczywiste, że zajmiesz się tymi wszystkimi paragrafami i zrobisz to, co dla mnie najlepsze, ale wiedz, że zamierzam wziąć udział w tym programie.
A.J. znała ten ton. Clarissa miała przeczucie. A o przeczuciach Clarissy nigdy się nie dyskutuje.
– Musimy o tym porozmawiać.
– Oczywiście, kochanie, wszystko, co chcesz. Ty i Dawid uporacie się z detalami. Jesteś w tym taka dobra. Zdaję się na ciebie we wszystkim, ale chcę podpisać ten kontrakt.
Z uwagi na obecność Dawida A.J. nie mogła kopnięciem w biurko zareagować na porażkę.
– W porządku. Pamiętaj jednak, że również ja mam swoje przeczucia.
– Oczywiście, że tak. Przyjdź dzisiaj na kolację.
A.J. mimowolnie się uśmiechnęła. Ot i cała Clarissa, gdy tylko uzna, że musi załagodzić sytuację, zaraz zaczyna karmić. Szkoda tylko, że tak strasznie gotuje.
– Nie mogę. Mam służbowe spotkanie.
– To przyjdź jutro.
– Zgoda. Więc do zobaczenia.
Po odłożeniu słuchawki A.J. wzięła głęboki oddech i ponownie zwróciła się do Dawida.
– Przepraszam, ale to była ważna rozmowa.
– Nie ma problemu.
– Ponieważ umowa nic nie mówi o sprawie van Campów, włączenie jej do programu będzie zależeć wyłącznie od pani DeBasse.
– Oczywiście, już z nią o tym rozmawiałem.
A.J. ugryzła się w język. Doprawdy, niezwykła przeklinać podczas negocjacji.
– Rozumiem. Nie została też określona pozycja pani DeBasse w filmie. To wymaga jasnego ustalenia.
– Jestem pewny, że dojdziemy do porozumienia. – A więc zamierza podpisać, pomyślał, wysłuchując następnych uwag A.J. Przed telefonem miała go ochotę wyrzucić. Poznał to po jej oczach. Powstrzymał triumfalny uśmiech, gdy negocjowali kolejny szczegół. Nie był jasnowidzem, ale założyłby się, że po drugiej stronie telefonu była Clarissa DeBasse. A.J. Fields została powstrzymana w samą porę.
– Zlecę przeredagowanie naszej umowy i jutro ją pani otrzyma.
Wszyscy się spieszą, pomyślała i wygodnie rozsiadła się w fotelu.
– Myślę, że zrobimy interes, panie Brady, oczywiście o ile dojdziemy do porozumienia w jeszcze jednej ważnej sprawie.
– Mianowicie?
– Chodzi o wynagrodzenie pani DeBasse. – A.J. odsunęła umowę i poprawiła okulary. – Otóż mówiąc wprost, umowa opiewa na znacznie mniejszą kwotę, niż pani DeBasse z uwagi na zajmowaną pozycję zwykła otrzymywać. Proponuję czterdzieści procent więcej.
Dawid, co oczywiste, sporo zaniżył proponowaną kwotę, ale był pewien, że sprawa honorarium wypłynie wcześniej, co dawałoby mu lepszą pozycję. Agent, który zbyt szybko zaczyna rozmawiać o wynagrodzeniu, a więc i o swoim bonusie, niejako z góry oddaje pole w innych kwestiach. No cóż, A.J. Fields nie zaszła tak wysoko dzięki pięknym oczom, była twarda i absolutnie profesjonalna.
– Jak pani wie, jesteśmy telewizją publiczną i nasz budżet nie może konkurować z telewizją komercyjną. Jako producent mogę jedynie zaproponować dodatkowych pięć procent.
– Pięć