K.N. Haner

Na szczycie


Скачать книгу

męski głos i otworzyłam oczy.

      – Co tu robisz? – Szarpnęłam się i zakryłam pościelą, bo byłam zupełnie naga.

      – Sed wybiegł z domu jak oparzony, co się stało?

      – Nic.

      – Nigdy go takiego nie widziałem. Pokłóciliście się? – Puścił mnie, widząc, że nie chcę, by mnie dotykał. Podsunął mi narzutę i zobaczył ślady krwi na pościeli. Spojrzał na mnie z przerażeniem. – Co on ci zrobił?!

      – Nic.

      – Jak nic?! – Odsłonił narzutę i zobaczył, że mam całe uda we krwi.

      – Krwawię od kilku dni… – odpowiedziałam zażenowana całą tą sytuacją.

      – Ale żeby aż tak!

      – Gdzie jest Trey? – zapytałam, tylko z nim mogę o tym pogadać.

      – Nie wiem, też gdzieś wyszedł wkurwiony. Reb, czy na pewno Sed nic ci…

      – Nie, nic mi nie zrobił, Ericku. Sama tego chciałam…

      – Na pewno? – Chwycił mnie za rękę.

      – Tak.

      – Gdzieś ty się podziewała całą noc? Wszyscy cię szukali – zapytał, podając mi szlafrok Seda. Owinęłam się nim i usiadłam na brzegu łóżka.

      – Pojechałam na plażę, spotkałam znajomych i urżnęłam się w barze do nieprzytomności.

      – I o to się pokłóciliście? – zdziwił się.

      – Nie.

      – Nie przejmuj się, wkurzył się, bo nie wróciłaś na noc. Martwił się i chodził jak nawiedzony, czekając na ciebie.

      – Zrobiłam coś wiele gorszego, Erick.

      – Rozbiłaś mustanga? – uśmiechnął się.

      – Nie, ale dostałam mandat.

      – Więc o co chodzi?

      – Muszę pogadać z Treyem.

      – Ze mną nie możesz?

      – Wybacz, ale prawie się nie znamy.

      – Daj spokój, spędzimy razem rok w trasie. A tylko ze mną możesz normalnie pogadać.

      – Clark jest miły. Zresztą ja nigdzie z wami nie jadę.

      – Co? Dlaczego?! – Wstał i pozbierał moje porozrzucane ubrania.

      – Sed kazał mi się wynosić.

      – Tak powiedział?

      – Nie chce mnie więcej widzieć, więc to chyba to samo oznacza, prawda?

      – Coś ty nawyrabiała, Reb?

      – Oprócz tego, że zgubiłam pierścionek zaręczynowy, zgubiłam kluczki do samochodu, zniknęłam bez słowa na całą noc, to jeszcze przespałam się z takim jednym facetem.

      – Osz, kurwa… – skrzywił się.

      – No – pokiwałam głową zażenowana.

      – I dlatego tak krwawisz?

      – Nie, zaczęłam dopiero teraz.

      – To trochę dziwne, że teraz tak, a wtedy nie.

      – W sumie to ja nic nie pamiętam, obudziłam się rano na podłodze w jego salonie, obrzygana i bez spodni.

      – Nie pamiętasz, czy się pieprzyliście?

      – Nie.

      – Więc może do niczego nie doszło? – zapytał z nadzieją.

      – Cholera, sama już nie wiem, naprawdę nic nie pamiętam.

      – A ten koleś? Co to za złamas?

      – Taki dupek, prawnik.

      – Gadałaś z nim rano?

      – Tak, potwierdził, że coś było.

      – Gdzie on mieszka?

      – Erick, daj spokój.

      – Dlaczego? Jedźmy do niego i zapytajmy jeszcze raz. To naprawdę dziwne, że kompletnie nic nie pamiętasz i że teraz krwawisz, a rano nie. No chyba, że ma takiego małego…

      – Jezu, Erick!

      Roześmiał się.

      – Ubieraj się.

      – Po co?

      – Pojedziemy tam! Już ja się zapytam, czy naprawdę do czegoś doszło.

      – Jak cię zobaczy, to ucieknie!

      – Poczekaj! Podmaluję się trochę, to dopiero się kurwa złamas zesra w gacie!

      Parsknęłam śmiechem. Erick pogonił mnie, bym się szybko doprowadziła do porządku. W sumie to dobry pomysł, bo naprawdę teraz mam wątpliwości, czy w ogóle do czegoś doszło. Wzięłam błyskawiczny prysznic, wybrałam długą plażową sukienkę, bo szorty mnie obcierały i sprawiały ból. Musiałam założyć podpaskę, bo nadal krwawiłam. Zbiegłam na dół, gdzie Erick już na mnie czekał.

      – Jedziemy? – zapytał, widząc, że jestem gotowa.

      – Gdzie jedziecie, dzieciaki? – zapytał Alex, zataczając się w holu. Jezu! Dopiero pierwsza, a on już jest pijany.

      – Ratować świat! A ty lepiej połóż się spać. – Erick poklepał go po przyjacielsku i mrugnął do mnie.

      – Przywieź mi jakaś cipkę, bo bez tego nie zasnę!

      – Idź do Simona, niech zadzwoni po jakieś. Tylko nie naróbcie znowu bałaganu!

      – Ty też chcesz? – zapytał, bełkocząc. Erick spojrzał na mnie.

      – Nie, ja nie chcę.

      – Odkąd mieszkasz w busie z Clarkiem, przeszedłeś na jakiś celibat czy, kurwa, coś?

      Zdusiłam śmiech.

      – Mój fiut potrafi się opanować.

      Na te słowa Alex klapnął na kanapę i w sekundę zasnął. W życiu czegoś takiego nie widziałam. Wyszliśmy przed dom, a tam czekał czarny harley.

      – Chyba żartujesz! – pisnęłam.

      – Boisz się jeździć?

      – Nigdy nie jechałam, ale mam kieckę! – pokazałam na swoją sukienkę.

      – Trzymaj się mnie mocno, a kieckę między nogami. – Podał mi kask.

      – Nie spadnę? – spojrzałam przerażona na to wąskie siodełko.

      – Nie. Wskakuj! – usiadł pierwszy i pokazał, bym usiadła za nim. Boże, jeśli teraz zginę? Niepewnie usiadłam okrakiem na tą wielką maszynę, wcisnęłam sukienkę pod tyłek i objęłam go z całej siły. Jest upał, a ja cała drżę ze strachu. Gdy odpalił silnik, myślałam, że zemdleję. Ruszył powoli, bym się przyzwyczaiła, i wyjechał z podjazdu. Już po chwili się rozluźniłam i sama zapragnęłam mieć taki motocykl. To superzabawa, a możliwość prowadzenia takiej maszyny robi wrażenie. Taka maszyna nie stoi w korkach, wszyscy patrzą. Jacyś robotnicy gwizdali, bo podwinęłam sobie sukienkę tak bardzo, że mam prawie pupę na wierzchu. Erick zaparkował pod mieszkaniem Jacka i zadarł głowę w stronę okna.

      – Ale bananowe miejsce! – skomentował okolice. Faktycznie mieszkają tu głównie prawnicy, lekarze i ogólnie takie towarzystwo. Zeszłam z siodełka, prawie nie czując nóg.

      – Miejmy to już