– zgodziła się Magda. – Ale zawsze to dodatkowy zysk. Ona umie liczyć i wie, skąd wieje wiatr. W każdym razie sytuacja w firmie jest nieciekawa. Filipa bardzo to gryzło.
Oczywiście, że go gryzło – pomyślała Agata. Po prostu nie wiedział, jak się ustawić. Może rządzić będzie Tomasz Halicki, może jego siostra, a może pojawi się jeszcze jakaś inna konfiguracja. Dla takiego mięczaka i karierowicza to naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Jak to zrobić, by nikomu się nie narazić i w odpowiednim momencie podlizać się właściwej osobie? Trudno się dziwić, że zniknął. Te wszystkie manipulacje musiały go po prostu zmęczyć, to nie na jego biedną głowę. I w dodatku ta afera z Agatą i Magdą. Stanowczo zbyt wiele działo się naraz.
– Zadowolona jesteś z pensjonatu? – zapytała tymczasem Daniela, a Magda skinęła głową.
– Zupełnie niezły, pokoje zadbane, choć jakieś takie pstrokate. Meble w różnych kolorach i ściany też dziwnie pomalowane. Właścicielka strasznie wścibska, ale podobno jest spa, więc zamierzam jutro z tego skorzystać.
– No to skoro ci się podoba, powinnaś już tam wrócić – powiedziała słodkim głosem Daniela, a Magda się obruszyła.
– Rozumiem. Chcesz się mnie pozbyć. Nie jesteś zbyt miła, powiem szczerze.
– Faktycznie, nie jestem miła. Przyniosłam ci herbatę i ciastko, za które nawet nie podziękowałaś, a teraz będę musiała po tobie pozmywać – rzuciła Daniela, sprzątając ze stołu.
Mina Magdy wyrażała najwyższe zdumienie.
– Przecież mogę ci zapłacić za tę herbatę, jak to w kawiarni. Zupełnie nie wiem, czemu się czepiasz.
– Nie chcę, żebyś mi płaciła. Herbaciarnia o tej porze jest zamknięta. To jest czas dla rodziny i przyjaciół. Siedzimy tu sobie z naszymi kotami i naszymi przyjaciółmi i rozmawiamy o minionym dniu. A ty nam zepsułaś wieczór. Swoimi fochami i wydziwianiem.
– Ja nie wydziwiam. Po prostu nie lubię takiej herbaty. Czy to źle? Ja zawsze jestem szczera. Nie cierpię zakłamanych ludzi. Naprawdę wolałabyś, żebym powiedziała, że wypiję herbatę z torebki, chociaż jej nie cierpię? No powiedz, wolałabyś?
– Tak, wolałabym. Ja cię tą herbatą częstuję z serca. Ty jesteś miła i dziękujesz za nią, choćbyś miała po niej dostać mdłości. Tak to działa, księżniczko na ziarnku grochu – ty jesteś miła, my jesteśmy miłe.
– Wcale nie. Tak działa świat ludzi obłudnych.
– A może po prostu życzliwych? – spytała cicho Agata i po jej słowach zapadło milczenie. Magda wstała i wygładziła sukienkę.
– Zasiedziałam się, to pewne. Pójdę już i… Dziękuję za herbatę. Nie była może zbyt wykwintna, ale za to podana w ładnej filiżance.
Gdy za Magdą zamknęła się furtka, Daniela westchnęła głęboko.
– Prawie współczuję temu Filipowi. Skąd on wytrzasnął takiego cudaka? Nie dziwię się, że wykorzystał tę sprawę między wami, żeby zniknąć jej z oczu. Ja bym się bała kogoś takiego.
– Chodźmy już do domu – powiedziała cicho Agata. – Jestem zmęczona, a chcę jeszcze zajrzeć do Tosi. Nie lubię jej zostawiać samej na dłużej.
– Jasne. To był długi dzień, naprawdę – stwierdziła siostra, zamykając herbaciarnię. – Muszę jeszcze popracować nad moją książką, trochę ją ostatnio zaniedbałam – dodała, gdy szły już ścieżką do domu.
– Martwi mnie to wszystko – powiedziała szczerze Agata. – I jeszcze Magdę mamy na głowie. Naprawdę nie rozumiem tego jej dziwnego pomysłu z przyjazdem tutaj. Skąd jej się to wzięło?
– Może ktoś jej tak doradził? Nie wiesz, co między nimi zaszło. Może jak się wydały wszystkie krętactwa Filipa, to on postanowił to wykorzystać i z nią zerwać? Mam wrażenie, że ten facet kocha wyłącznie siebie. Prawdopodobnie Magda także nie była jego wielką miłością i nadarzyła się okazja, żeby się jej pozbyć. Może powiedział jej, że chce być z tobą? Wszystko, byle się jej pozbyć. Nie myślisz, że może być jeszcze jakaś trzecia kobieta w to zamieszana?
– Trzecia, czwarta, piąta – westchnęła ponuro Agata. – Ja go kompletnie nie znałam, teraz to sobie uświadamiam. Te jego konspiracje, ukrywanie naszego związku. Myślałam, że chodzi o pracę, cały czas mi tłumaczył, że kierownictwo źle patrzy na takie romanse w biurze, a on liczył na rozwój swojej kariery.
– No tak, wygodne wytłumaczenie, a być może chodziło wyłącznie o ukrywanie jednej dziewczyny przed drugą – mruknęła Daniela. – Po prostu pętak. Że też ziemia takich nosi. Dobrze, że się z tego wycofałaś.
– No tak, ale mam teraz problem z Magdą. Ona nigdy nie uwierzy, że Filipa tu nie ma.
– W końcu uwierzy. Jak długo może tu siedzieć? Przecież ma jakąś swoją pracę, musi do niej wrócić. Kilka dni tu zabawi, a potem się znudzi i wróci do Krakowa. Musimy wytrzymać i przy każdej okazji dawać jej do zrozumienia, że nie jest mile widziana.
Agata uśmiechnęła się do siostry. Tak, może rzeczywiście sprawy nie wyglądały aż tak źle. Magda to utrapienie, ale przecież nie zostanie tu na zawsze.
Pożegnała siostrę i poszła na górę do swego pokoju. Najpierw zajrzała do Tosi, która spała spokojnie, owinięta w rybi ogon – pled, który zrobiła jej na drutach Daniela.
Agata cicho przymknęła drzwi i przeszła do swojej sypialni. Lipcowe zapachy sączyły się przez otwarte okno. Wzięła głęboki oddech i usiadła przy biurku.
Miała na komórce kilka nieodebranych połączeń od Filipa. Widocznie uznał, że sprawa z Magdą zrobiła się poważna. Wybrała opcję oddzwaniania, a on odezwał się zaskakująco szybko, po dwóch sygnałach.
– Dziękuję, że dzwonisz – powiedział zdenerwowanym głosem. – Dostałem mnóstwo wiadomości od Magdy, ona jakieś szalone rzeczy wyczynia, martwię się.
– O kogo się martwisz? – zapytała Agata, która nie żywiła już do byłego chłopaka żadnych cieplejszych uczuć. Za bardzo ją oszukał i upokorzył… Czuła jedynie gniew i oburzenie, że została potraktowana w ten sposób.
– Nie bardzo cię rozumiem, Agata. O was się martwię – o ciebie i Magdę – powiedział głosem, w którym wyczuła obłudę.
– Magda przyjechała tutaj, sądząc, że zastanie cię w Zmysłowie. Nie wiem, skąd miała takie podejrzenia…
– Powiedziałem jej, że się źle czujesz, że jesteś roztrzęsiona po śmierci matki – zaczął się tłumaczyć niezręcznie. – Może opacznie to zrozumiała.
– Powiedziałeś jej, że jestem w depresji i mogę sobie coś zrobić tylko dlatego, żeby wprowadzić Magdę w błąd. Tak samo, jak mnie mówiłeś, że ona jest chora i musisz się nią opiekować z grzeczności. Każdej z nas wmawiałeś, że ta druga potrzebuje pomocy, a ty szlachetnie ją okazujesz. W ten sposób mogłeś bezkarnie lawirować między nami i śmiać się z naszej naiwności. Naprawdę, gdyby nie to, że czuję się podle wykorzystana, pogratulowałabym ci sprytu.
– Agata, to nie tak. Ja naprawdę bardzo cię kocham. Na swój sposób…
– Kochasz mnie na swój sposób? – roześmiała się Agata z sarkazmem. – Czyli na jaki? Niewykluczający obecności innych osób w twoim życiu? Je także kochasz „na swój sposób”?
Milczał, więc zrozumiała, że trafiła w sedno. Niestety, takich ludzi jak on były setki, może tysiące. Egoiści zapatrzeni w siebie,