w swoim traperskim ubraniu.
– Cześć, Agata – zawołał, a ona podniosła głowę znad monitora.
– Będziecie dzisiaj wieczorem w domu? – zapytał, a Agata przyjrzała mu się zdziwiona. Zwykle bywały w domu wieczorami, z jednej strony dlatego, że letnią porą zamykały herbaciarnię późno, no a poza tym gdzie niby miały się podziać?
– Oczywiście. Zamykamy dopiero około siódmej lub ósmej, a potem i tak dalej tutaj siedzimy. Wieczory są takie cudowne, że szkoda je tracić – wyjaśniła.
– To wspaniale. Chcemy was odwiedzić dzisiaj z Martyną, żeby zaprosić na nasz ślub.
– Na ślub…
Agata przełknęła ślinę. A więc to już oficjalnie postanowione, Piotr i Martyna pobierają się. No cóż, przecież wiedziała o tym od początku, to była miłość jak z filmu, jak mówiła kuzynka Martyny, Eliza, pracująca w urzędzie gminy.
– Tak, wreszcie ustaliliśmy wszystko. Ślub będzie we wrześniu, już po wystawie prac twojej mamy. Mam nadzieję, że przyjdziecie wszystkie… Twój narzeczony także jest mile widziany…
– Agata już z nim zerwała. To krętacz i oszust. Tak powiedziała Daniela – niespodziewanie odezwała się Tosia, a Niemirska oblała się rumieńcem.
– Tosiu. O takich rzeczach się nie mówi – Monika próbowała mitygować, a Tosia kręciła z niedowierzaniem głową.
– Przecież to szczera prawda. Daniela sama mi wczoraj mówiła, jak pytałam z niepokojem, dlaczego Agata nie śpi i chodzi po pokoju.
Piotr odchrząknął zmieszany, starając się zatrzeć wrażenie, jakie wywołały na nim słowa Tosi. Agata milczała zdenerwowana, a Monika zabrała się do porządkowania filiżanek.
– Trzeba jak najszybciej kupić te komplety do herbaty – powiedziała, żeby zmienić temat. – Drażni mnie ta pstrokacizna.
– Pójdę już. Wycieczka się niecierpliwi. Do zobaczenia wieczorem – rzucił Piotr, wciąż przypatrując się czujnie Agacie.
– Będziemy czekać – odpowiedziała, nieco zawstydzona.
– Tosiu, pewnych rzeczy nie mówi się w towarzystwie – zgromiła dziewczynkę Monika, gdy tylko Piotr zniknął sprzed kiosku.
– Dlaczego? Czy ja mówiłam nieprawdę?
– Mówiłaś prawdę, ale może Agata nie życzy sobie, żeby to ogłaszać wszem i wobec? Takie sprawy są delikatne i trzeba być bardzo dyskretnym.
– Daj spokój, Monika. Nic się takiego nie stało – powiedziała cicho Agata. – Tosia ma rację, moje zerwanie jest faktem, a za chwilę i tak wszyscy będą o tym wiedzieć, zwłaszcza że w miasteczku przebywa Magda. Może lepiej, że teraz się to wydało?
– Piotr będzie milczał, możesz być pewna – przekonywała ją Monika. – On nie jest plotkarzem, nie obawiaj się. Tosiu, bez względu na to, co mówi twoja siostra, ja uważam, że powinnaś trzymać język za zębami i nie informować o tej sprawie każdego, kto się nawinie.
W oczach Tosi błysnęły łzy i dziewczynka odruchowo przytuliła się do Agaty.
– Jestem głupia. Zrobiłam ci przykrość, choć wcale tego nie chciałam.
Agata pogładziła ją po głowie.
– Nic się nie stało. Nie pomyślałaś po prostu. Monika ma zresztą trochę racji, czasem warto być nieco dyskretniejszym, ale nie zrobiłaś niczego złego, w końcu powiedziałaś prawdę.
– Smutno ci, że zerwałaś ze swoim chłopakiem? – zapytała Tosia, a Agata się zadumała. Trudno było odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Miała ogromne pretensje do Filipa o jego postępowanie, sama była bardzo prostolinijna i nie uznawała hipokryzji. Nie mieściło się jej w głowie, jak można tak żyć i rankiem spokojnie patrzeć sobie w twarz w lustrze. Gdy zrozumiała, jak fałszywy jest Filip, straciła dla niego wszystkie uczucia. Tak, to prawda – wcześniej przymykała oczy, udawała, że nie zauważa pewnych spraw, tłumaczyła go. Gdy jednak prawda wyszła na jaw, wszystko się skończyło, jakby zostało przecięte nożem. Nagle okazało się, że to, co ich łączyło, było naprawdę iluzją, a tego nie mogła wybaczyć. Nie żałowała tego związku… Żałowała swego zaangażowania.
– Zawsze, kiedy coś się kończy, jest smutno – powiedziała Monika, a Agata spojrzała na nią z wdzięcznością. Właśnie tak to odczuwała – nie żal, ale smutek, bo nagle znalazła się w próżni. Nie wiedziała, czym może wypełnić tę uczuciową pustkę. Kiedyś zapewne byłaby to praca – rzuciłaby się w wir obowiązków, siedziała do późna w biurze, odsuwała od siebie nieprzyjemne myśli. Teraz jednak praca stała się jej życiem, a życie pracą. Jedna sfera przenikała drugą i nie sposób było ich oddzielić. Nie miała możliwości uciekania przed życiem w pracę i odwrotnie. Co ciekawe, myślała o tym z ulgą. Prawdą okazało się popularne powiedzenie, że jeśli praca stanie się naszą pasją, nie przepracuje się już ani jednego dnia w życiu.
Agata uśmiechnęła się, a Tosia zinterpretowała to po swojemu – że siostra już się na nią nie gniewa, jeżeli kiedykolwiek była w ogóle zła.
– Przepraszam. Ja czasami tak coś powiem bez namysłu. Mama zawsze mówiła, że u mnie język wyprzedza rozum i chyba coś w tym jest.
Agata skinęła głową. Była to jednak główna zaleta dzieci – wypowiadały szczerze to, o czym dorośli bali się nawet pomyśleć. Tak robią tylko dzieci i Daniela – z humorem pomyślała Niemirska, zastanawiając się przy okazji, gdzie podziała się średnia siostra.
Rankiem obudziło je skrzypienie kółek wózka Jakuba na żwirowanej ścieżce. Zjawił się w Willi Julia jeszcze zanim przywieziono gazety i pogonił rozespaną Danielę do pracy.
– Najlepsze zdjęcia latem wychodzą o świcie – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, a gdy Agata zaproponowała kawę, spojrzał na nią takim wzrokiem, jakby zamierzała skraść mu najcenniejsze minuty dnia.
Daniela, złorzecząc pod nosem, że dała się wrobić w tę pomoc dla fotografa, ubrała się czym prędzej i wyszła do sadu. Jakub polecił jej rozstawić statyw i przynieść jeden z obrazów Ady.
– Który chcesz sfotografować jako pierwszy? – zapytał Agatę. – To ważna decyzja, bo od tego zaczyna się cała koncepcja.
Niemirska nie wiedziała, jak to rozumieć. W jej mniemaniu kolejność mogła być absolutnie dowolna, bo przecież zdjęcia w wirtualnej galerii można będzie bez trudu przestawiać. Mina Jakuba wyrażała jednak całkowicie inne podejście – najwyraźniej pierwsze ujęcie określało dla niego kierunek artystycznych poszukiwań. Znosząc z sypialni Blask poranka, doszła do wniosku, że Jakub ma w sobie wiele bezkompromisowości i – co tu kryć – egoizmu, podobnie jak wielcy malarze czy inni ludzie sztuki. W końcu fotografia to także dziedzina artystyczna.
– Dawno bym go już palnęła w czoło, gdyby nie to, że pokazał mi zdjęcia, które zrobił wczoraj – zwierzyła się jej Daniela, gdy już ustawiły obraz w sadzie, a Jakub zajął się mierzeniem światła i wyborem obiektywu.
– Są dobre? – Agata się zainteresowała.
– Mało dobre. Świetne. Jakub zawsze wydawał mi się pozbawionym wrażliwości samolubem, ale te zdjęcia… Jest w nich taki czar, taka wrażliwość, powiedziałabym nawet – subtelność, gdyby w jego przypadku nie wydawało się to cokolwiek dziwne. Zdjęcie naszego domu od strony lasu wygląda tak nieziemsko… Boję się, że jak zostanie opublikowanie na stronie Ady, wielbiciele zaczną nas najeżdżać masowo, setkami albo nawet tysiącami. Nie masz pojęcia, jak on potrafi