Ewa Bauer

Kolory uczuć Tom 3 Słoneczne jutro


Скачать книгу

dreszcze.

      – Zdrzemnij się, synku. Nie musisz nic robić. Jeśli bierze cię jakaś choroba, to sen pomoże ją zwalczyć. – Pocałowała go w policzek, a potem poprosiła Kubę, żeby pobawił się grzecznie sam i nie zawracał bratu głowy.

      – Zabieram się za przygotowanie rosołu. To najlepsza potrawa na wszelkie dolegliwości. A ty już idź, bo się spóźnisz. – Teresa, pod której opieką mieli zostać chłopcy, zmieniła zdanie co do zupy, jaką będzie gotować tego dnia.

      Anna spojrzała na zegarek. Rzeczywiście zostało jej zaledwie pół godziny do spotkania w prokuraturze. Przeczesała włosy szczotką, rezygnując z planów ułożenia eleganckiego koka.

      Niemal w ostatniej chwili dotarła na miejsce. Przywitała ją starsza pani, która przedstawiła się jako prowadząca śledztwo. Najpierw pouczono Annę o odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań lub zatajenie prawdy, a potem spisano personalia.

      – Czy wie pani, w jakiej sprawie została tu wezwana?

      – Hm… Michała Dawidowicza.

      – Tak. O co w tej sprawie chodzi?

      – No, że kiedyś zginęła jego dziewczyna. Państwo chcecie ustalić, czy miał z tym coś wspólnego, czy nie. – Anna poczuła, że głos jej drży. O ile od początku trzymała się dzielnie, to w tej chwili serce zaczęło łomotać, a ciało ogarniała panika.

      Powiedz, co wiesz, a potem pójdziesz do domu i dadzą ci spokój, uspokajała się w myślach, jednak nerwy już opanowały jej ciało.

      – Widzę, że jest pani zdenerwowana. Dlaczego?

      – Bo… bo źle się z tym czuję i w ogóle nie mam ochoty zeznawać.

      – Z jakiego powodu?

      – Nie wiem. Nie mam nic do powiedzenia.

      – Zobaczymy. Od kiedy zna pani Michała Dawidowicza i jakie relacje panią z nim łączą?

      – Poznaliśmy się przez jego siostrę Agatę. Przyszedł do nas, to jest do mnie i do mojego męża, na przyjęcie. Naszych dzieci nie było jeszcze na świecie. Potem widziałam go parę razy w ciągu kilku lat. Raz byliśmy wspólnie na wakacjach w większej grupie, następnie zaproponował mi pracę u siebie w galerii i wtedy poznaliśmy się bliżej.

      – Jak blisko?

      – Najpierw się przyjaźniliśmy i spotykaliśmy tylko w pracy, ale potem rozstałam się z mężem i… zbliżyliśmy się do siebie.

      – Zamieszkała pani z nim?

      –Tak.

      – Czy to znaczy, że byli państwo parą?

      – Tak. Można tak powiedzieć.

      – Czy opowiadał pani o swojej przeszłości? O dziewczynie sprzed lat?

      – Michał nie lubił mówić o sobie. Zamykał się, kiedy poruszałam takie tematy. Jakby chciał się odciąć od wcześniejszego życia.

      – Dlaczego? Jak pani myśli?

      – Nie wiem. Wtedy byłam przekonana, że ktoś go skrzywdził i stara się o tym zapomnieć.

      – Tak?

      – Opowiadał mi o Nasturcji. Mówił, że był w niej bardzo zakochany, ale ona go zdradzała, a gdy mieli wziąć ślub, nagle odeszła. Zrozumiałam, że ona uciekła. Dopiero potem dowiedziałam się, że nie żyje, to jest że odeszła na zawsze. Myślałam, że chce o niej zapomnieć, ale kiedy dzieci znalazły to pudełko…

      – Jakie pudełko?

      – Moi synowie bawili się w jego pokoju i wyciągnęli spod łóżka pojemnik ze zdjęciami i listami. Przejrzałam je, bo nie mogłam powstrzymać ciekawości. Był tam też medalion. Przeczytałam listy i trochę się przestraszyłam.

      – Dlaczego? Co mogło panią przestraszyć?

      – Nie umiem tego określić. Niby zwykłe listy miłosne, ale po pierwsze zdziwiło mnie, że to była korespondencja do niej, a przecież zazwyczaj trzyma się listy od kogoś, a nie własne do tej osoby. Wyglądało na to, że nigdy nie zostały wysłane.

      – To samo w sobie nie powinno być przerażające, prawda?

      – No tak, ale on pisał do dziewczyny tak jakoś… zaborczo. Jakby chciał ją kontrolować.

      – I to panią tak zbulwersowało?

      – Raczej zaniepokoiło. Skoro chciał zapomnieć o przeszłości, to czemu trzymał te listy przez tyle lat? Nie potrafię powiedzieć, co akurat mnie zaniepokoiło. Po prostu sposób, w jaki pisał, sprawiał, że cierpła mi skóra. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że ta dziewczyna nie żyje.

      – Jak się pani udało połączyć fakty?

      – Pewna osoba powiedziała mi, że rozpoznaje Michała i że miała z nim kiedyś kontakt. Zdradziła, w jaką sprawę był zamieszany. To wyszło przypadkowo. Podzieliłam się z nią tym, co odkryłam. Przypuszczam, że macie wszystkie te listy, ja nie wiem nic ponad to, co wyczytałam.

      – Dobrze. A jaki on jest? Jaki ma charakter?

      – Dla mnie zawsze był bardzo dobry, opiekuńczy, emanował spokojem.

      – Wobec pani dzieci też?

      – Tak.

      – Czy była pani świadkiem sytuacji, w której byłby zdenerwowany? Pokłóciliście się kiedyś?

      Anna zastanowiła się chwilę.

      – Właściwie nie. Nie przypominam sobie żadnej kłótni. Michał zawsze był opanowany. To mnie ponosiły nerwy. Jego nie.

      – A w stosunku do innych osób? Czy kogoś nie lubił?

      – Tak… mojego męża – zawahała się. – Teraz sobie przypominam, że czasem się sprzeczali, ale to normalne, bo obaj czuli się zagrożeni i walczyli o mnie.

      – Nic pani nie niepokoiło w jego zachowaniu?

      – Nie. Uspokajałam ich obu, bo oczywiście nie podobało mi się to, że są na siebie źli, ale to było naturalne w sytuacji, w której się znaleźliśmy.

      – Czy kiedykolwiek poczuła się pani w jego obecności zagrożona?

      Anna oblizała wargi. Miała sucho w ustach i z chęcią napiłaby się wody, ale jej nie zaproponowano. Sama nie chciała prosić. Przełknęła więc ślinę i odpowiedziała na pytanie:

      – Po śmierci męża zaczęło się między nami psuć. Ja bardzo to przeżywałam, a Michał podchodził jakoś tak luzacko. Miałam do niego żal, bo do tego czasu był zawsze czuły i pełen zrozumienia dla moich spraw, a tu nagle zabrakło mu empatii. Źle się wyrażał o Robercie i nie mógł zrozumieć, że chcę być sama z dziećmi i w spokoju przeżyć żałobę.

      – Co takiego robił?

      – Czułam się osaczona. Im bardziej chciałam być sama, tym bardziej był zaborczy. Kontrolował mnie, wydzwaniał wielokrotnie, o wszystko wypytywał, a gdy nie chciałam rozmawiać, miał do mnie pretensje.

      – Wiem, że nagle wyjechała pani z kraju. Co się stało?

      – Nie radziłam sobie z tym. Zaczęłam podejrzewać, że nie powiedział mi prawdy o tamtej dziewczynie, i nie podobało mi się, że zaczął mnie sprawdzać. Chciał zdominować. Spanikowałam. Wyobrażałam sobie za dużo.

      – Co pani sobie wyobrażała?

      Anna poczuła, że się poci. Jak miała powiedzieć, że myślała, iż Michał zabił swoją dziewczynę, więc