się rodzicom do pierwszej ciąży. Bałam się jak cholera. Miałam dopiero szesnaście lat i z całą pewnością nie tego się po mnie spodziewano. Do tego trafiłam na mężczyznę, który zamiast mnie wspierać i pomagać mi, tylko na nas żerował. A przynajmniej zazwyczaj tak było. Teraz od dwóch tygodni był trzeźwy, chociaż podejrzewałam, że po nowinie, jaką przekaże nam Marlena, prędko do domu nie wróci.
Zrobiłam herbatę, z szafki wygrzebałam jeszcze herbatniki i ułożywszy wszystko na tacy, zaniosłam do pokoju córki. Marlena siedziała na łóżku, opierając się o ścianę. Podkurczyła nogi i opierała brodę na kolanach. Kiedy weszłam, spuściła głowę. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Tacę postawiłam na stoliku pod oknem, a sama usiadłam na skraju łóżka. Dotknęłam delikatnie kasztanowych włosów córki, a ona jak za sprawą magicznej różdżki zaczęła mówić.
3. Marlena
Dlaczego wszelkie problemy okazują się niewielkie, gdy w okolicy pojawia się matka?
Zanim przyszła do mojego pokoju, byłam roztrzęsiona. Po głowie chodziły mi najgorsze z możliwych myśli. Jedną z nich była aborcja… Cokolwiek, byleby tylko pozbyć się dziecka z mojego brzucha. Przecież nie nadawałam się na matkę! To ja potrzebowałam opieki i kierowania mną. Jak można byłoby powierzyć mi życie bezbronnego dziecka? Niewinnego…
Byłam pewna, że mama myślała, iż zasnęłam. Długo siedziała przy mnie, ciągle głaszcząc mnie po włosach. Uwielbiałam, gdy to robiła. Może to głupie, ale właśnie wtedy czułam się najbezpieczniej. Zawsze tak robiła, gdy działa mi się krzywda. Wtedy, gdy przewróciłam się, jadąc na rowerze, gdy wypadł mi pierwszy ząb albo kiedy stłukłam ukochany kubek, podarowany mi przez babcię. Po jej śmierci pozostał mi tylko on, a ja, kłócąc się z Kamilą, strąciłam go przez przypadek ręką. Jak w zwolnionym tempie widziałam jego upadek. Uderzenie o kafelki w kuchni, głośny huk i miliony drobnych porcelanowych kawałeczków rozproszonych po całym pomieszczeniu. Wtedy pobiegłam do mamy, by pomogła złagodzić ból po stracie ostatniej pamiątki po ukochanej babci. Podobnie jak wtedy, dzisiejszego dnia mama długo mnie przytulała, szeptała kojące słowa i delikatnie gładziła moje włosy. Tego właśnie potrzebowałam. Mama okazała się lekarstwem, dzięki któremu mogłam mieć szansę ogarnąć swoje życie na nowo.
– Wiem, mamuś, że nie wyglądam najlepiej. Jestem złą córką i nigdy nie dorównam Kamili, ale…
– Marlenko! Jak możesz tak mówić? – W jej głosie można było wyczuć oburzenie. – Córciu, posłuchaj… To, że Kamila jest starsza, ma już swoją rodzinę i poszła na swoje, nie oznacza, że jesteś od niej gorsza. Jesteś inna, a dzięki temu wyjątkowa. Kocham was obie na równi i nie wyobrażam sobie świata bez którejkolwiek z was. Jak możesz w ogóle tak myśleć?
– Po prostu… Niszczę sobie życie na własne życzenie. Muszę ci coś powiedzieć…
Ponownie tego dnia spuściłam głowę. Było mi tak bardzo wstyd. Chyba nawet nie tego, że byłam w ciąży. Nie był to najlepszy moment, ale jakoś musiałam sobie poradzić. Nie mogłam zabić niewinnego dziecka, które nikomu nie wyrządziło krzywdy. Ono nie prosiło się o przyjście na ten okrutny świat. I zrozumiałam to właśnie teraz, kiedy siedziałam u boku matki. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mogłam być inna. Kamila z całą pewnością pomogłaby mi, gdybym tylko poprosiła ją o wsparcie. Mogłam wyjechać niebawem, zacząć wszystko od nowa, ale wszelkie możliwe plany legły w gruzach. Czy byłam w stanie to wszystko udźwignąć? W głowie miałam kompletny mętlik, ale nie mogłam skrzywdzić niewinnej istoty. Tego byłam już pewna. Nie wstydziłam się też powiedzieć mamie, że po raz kolejny zostanie babcią, a ja… po raz pierwszy zostanę matką. Było mi głupio przyznać się przed nią do współżycia z chłopakiem. Niby to normalne, ale jednak nie czułam się dobrze, opowiadając o tym. Miałam wrażenie, że ją zawiodłam. Osobę, która kochała mnie całym sercem, szczerze i ponad życie.
– Mamo, jestem…
– W ciąży? – weszła mi w słowo.
Ale jak to możliwe? Skąd wiedziała? Przecież nie było jeszcze nic po mnie widać. Chyba…
– Skąd wiesz? Ja… Mamo, przepraszam. Tak bardzo mi wstyd. – Czułam, że po policzku po raz kolejny tego dnia popłynął słony strumień.
Wiedziałam tylko jedno – mama była jedyną osobą, przed którą nie musiałam kryć łez. Tak bardzo się bałam… Nie wiedziałam, co mnie czeka, jak bardzo zmieni się moje życie i moje ciało.
– Skarbie, za co ty mnie przepraszasz? Ciąża to najpiękniejsze, co może spotkać kobietę, a ty z całą pewnością właśnie się nią stajesz. A skąd wiem? Wzięłam twoje spodnie do prania i z kieszeni wypadł test. – Westchnęła, po czym kontynuowała swoją wypowiedź: – Nie płacz, to nie czas na łzy. Będziesz mamą swojego maleństwa. Powiedz mi, Krystian jest ojcem?
Kolejny problem. Mama nie mogła się spodziewać, że nie tylko byłam w ciąży, ale też z marszu stałam się samotną matką. Dlaczego życie jest takie trudne? Czy nie może mieć ono tylko białych albo czarnych kolorów? Zamiast tego oplata nas całą paletą przeróżnych odcieni szarości. Myśl o tym, że będę teraz za kogoś odpowiedzialna, przerażała mnie, ale jednocześnie cieszyłam się, że będę miała blisko cząstkę siebie, moje maleństwo.
Wzięłam kubek z gorącą herbatą. Siedziałam na łóżku po turecku, opierając się o ścianę, i wpatrywałam się w światło latarni znajdującej się tuż za moim oknem.
Może to lepiej, że Krystian zostawił mnie właśnie teraz? Dopiero po jego ostatnich słowach zaczynałam odtwarzać w głowie różne wspomnienia. Obrazy nasuwały się jeden po drugim, a ja powoli uświadamiałam sobie, że związek z nim wcale nie był usłany różami. Myślałam, że mnie kochał, a tak naprawdę byłam tylko kolejnym celem do zaliczenia na jego bardzo długiej liście.
Krystian był naprawdę świetnym facetem. Kiedyś. Wszystko się zmieniło po śmierci Samanty. Nie potrafiłam powiedzieć, dlaczego dokładnie tak się stało. Z całą pewnością ta sytuacja bardzo mocno się na nim odbiła. Było mi przykro, że moje dziecko będzie się wychowywało bez ojca, ale może to lepiej? Lepiej, żeby nie doświadczyło zła, którego wraz z siostrą byłyśmy świadkami we własnym domu.
Kochałam tatę na swój sposób. Nie miałam z nim nigdy tak dobrych relacji, jak z mamą. Momentami nie miałam z nim w ogóle kontaktu. A może to raczej on odcinał się od świata, zamroczony alkoholem? Prawdą jednak było to, że przez niego było nam, a przede wszystkim mamie, bardzo ciężko. A my nie zawsze dostrzegałyśmy, jak bardzo ona się starała. A teraz jeszcze ja przyniosłam do domu tak „cudowne” wieści.
– On mnie zostawił – powiedziałam, ciągle wpatrując się w okno, jakbym szukała w nim wsparcia i odpowiedzi na pytania, które w szybkim tempie kotłowały się w mojej głowie. – Stwierdził, że mnie nie kocha, a na dzisiejszy wieczór miał już plany z nową dziewczyną. Rozumiesz? Z nową dziewczyną! Dlaczego, mamo? Dlaczego?
Łzy spływały już znacznie wolniej. Obfity strumień zaczęły zastępować pojedyncze słone krople. W końcu i łez musiało zabraknąć.
– W czym ta cała Klaudia jest lepsza ode mnie?
– Wiesz, kochanie, to nie tak, że ona jest lepsza od ciebie. Przede wszystkim to ty jesteś lepsza od Krystiana. Takimi ludźmi nie warto się przejmować. Wiem, że to bardzo boli, szczególnie w tym momencie, ale to minie, kochanie. Nie chcę ci mówić, że miałam rację, jeśli chodzi o tego chłopaka, ale on taki jest. Pamiętam ten czas, kiedy jego babcia wyciągnęła Krystiana i jego siostrę z domu dziecka. Adoptowała ich, żeby