Дэн Браун

Początek


Скачать книгу

między smutkiem, strachem i wściekłością. Jeden z najświatlejszych umysłów świata i jego ukochany przyjaciel został właśnie publicznie zamordowany w jakże brutalny sposób. „Zabito go chwilę przedtem, gdy miał ujawnić światu największe odkrycie swojego życia!”

      Dopiero w tym momencie Langdon sobie uświadomił, że kula zabójcy nie tylko odebrała życie Kirschowi, ale też zadała bolesny cios nauce.

      „Teraz świat być może nigdy się nie dowie, co Edmond odkrył”.

      Langdon poczuł przypływ gniewu, a zaraz potem ogarnęła go wielka determinacja.

      „Zrobię wszystko, co tylko możliwe, żeby ustalić, kto ponosi za to odpowiedzialność. Doprowadzę twoje dzieło do końca, Edmondzie. Znajdę sposób, żeby przekazać światu wyniki twoich badań”.

      – Wiedziałeś! – chrapliwy głos odezwał się tuż nad jego uchem. – Szedłeś w stronę podium tak, jakbyś oczekiwał, że zaraz coś się wydarzy.

      – Dostałem… cynk – wydusił Langdon, ledwie mogąc złapać dech.

      – Od kogo?

      Langdon czuł na policzku metalowy pałąk, który się przekrzywił, ale nie spadł.

      – Przez słuchawki. To syntetyczny przewodnik. Ostrzeżenie przekazał komputer Edmonda Kirscha. Znalazł anomalię na liście gości. Ktoś dopisał emerytowanego hiszpańskiego admirała.

      Hiszpan trzymał teraz głowę tak blisko niego, że Langdon usłyszał, jak w słuchawce radiotelefonu gwardzisty rozlega się trzask, a po nim zadyszany, naglący głos. Chociaż hiszpański znał tak sobie, wyłapał dość, żeby odcyfrować złą wiadomość.

      … el asesino ha huido…

      Zabójca uciekł.

      …salida bloqueada…

      Wyjście zostało zablokowane.

      …uniforme militar blanco…

      Po słowach „mundur wojskowy” gwardzista przyciskający Langdona do podłoża poluzował uścisk.

      – ¿Uniforme naval? – zapytał partnera. – Blanco… ¿Como de almirante?

      Odpowiedź była twierdząca.

      „Mundur marynarski” – uświadomił sobie Langdon. „Winston miał rację”.

      Gwardzista puścił Langdona i zszedł z jego pleców.

      – Przekręć się! – rozkazał.

      Langdon, pokonując ból, obrócił się na plecy i wsparł na łokciach. Czuł zawroty głowy i kłucie w klatce piersiowej.

      – Nie wstawaj! – ostrzegł gwardzista.

      Langdonowi nie przyszłoby do głowy gdziekolwiek się ruszać. Stojący nad nim mężczyzna ważył dobre dziewięćdziesiąt kilogramów samych mięśni i już udowodnił, że do swojej pracy podchodzi śmiertelnie poważnie.

      – ¡Inmediatamente! – warknął do mikrofonu, żądając od lokalnych funkcjonariuszy wsparcia i zablokowania wszystkich dróg wokół muzeum.

      …policía local… bloqueos de carretera…

      Unosząc głowę, Langdon zobaczył, że Ambra Vidal wciąż leży na podłodze pod ścianą. Próbowała wstać, ale zasłabła i uchroniła się przed upadkiem, opierając się na kolanach i dłoniach.

      „Niech ktoś jej pomoże!”

      Ale gwardzista krzyczał teraz na całe pomieszczenie, nie zwracając się jednak do nikogo konkretnego.

      – ¡Luces! ¡Y cobertura do móvil! – Włączcie światło! I komórki!

      Langdon poprawił swoje słuchawki.

      – Winstonie, jesteś tam?

      Gwardzista się odwrócił, obrzucając go zdziwionym wzrokiem.

      – Winstonie, Edmond został zastrzelony. Trzeba natychmiast włączyć wszystkie światła. I wyłączyć zagłuszanie telefonów komórkowych. Możesz to zrobić? Albo skontaktować się z kimś, kto może?

      Kilka sekund później prysnęła magiczna iluzja zalanej blaskiem księżyca łąki. Pod kopułą rozbłysnęły reflektory, oświetlając wyludnioną połać sztucznej trawy upstrzonej pustymi kocami.

      Gwardzista ze zdumieniem przyjmował magiczną moc Langdona. Po chwili wyciągnął do niego dłoń i pomógł mu wstać. Stanęli twarzą w twarz w pełnym świetle.

      Gwardzista był wysoki, tego samego wzrostu co Langdon, miał ogoloną głowę i mięśnie, które ledwie się mieściły pod służbową marynarką. Na jego bladej, opanowanej twarzy uwagę zwracały przede wszystkim oczy, które teraz świdrowały Langdona jak lasery.

      – Pan wystąpił dziś w filmie. Nazywa się pan Robert Langdon.

      – Tak. Edmond Kirsch był moim studentem i przyjacielem.

      – Ja nazywam się Fonseca. Służę w Guardia Real – przedstawił się perfekcyjną angielszczyzną. – Proszę powiedzieć, skąd pan wiedział o mundurze marynarskim.

      Langdon odwrócił się w stronę ciała Edmonda ciągle leżącego na trawie przy podium. Obok niego klęczała Ambra Vidal z dwoma pracownikami muzeum i ratownikiem medycznym, który nawet nie podjął reanimacji. Ambra ostrożnie nakryła zwłoki kocem.

      Edmond nie żył.

      Langdon poczuł, że zbiera mu się na wymioty, nie mógł jednak oderwać wzroku od martwego przyjaciela.

      – Jemu już nie pomożemy – rzucił cierpko gwardzista. – Proszę wyjaśnić, skąd pan wiedział o mundurze.

      Langdon spojrzał na funkcjonariusza, którego ton nie pozostawiał wątpliwości. To był rozkaz.

      Szybko przekazał, co wiedział od Winstona – że program komputerowy obsługujący audioprzewodnik po muzeum oznakował jedne ze słuchawek jako porzucone, a gdy pracownicy muzeum znaleźli je w koszu, sprawdzili, do kogo były one przypisane. Wtedy zaalarmował ich fakt, że słuchawek pozbył się człowiek dopisany do listy gości w ostatniej chwili.

      – To niemożliwe! – Oczy gwardzisty zwęziły się do szparek. – Lista gości została zamknięta wczoraj. Wszyscy zostali sprawdzeni.

      – Oprócz tego człowieka – oznajmił przez słuchawki głos Winstona. – Zaniepokoiło mnie to, więc sprawdziłem, kim jest dopisany gość. Okazał się byłym admirałem marynarki hiszpańskiej zwolnionym ze służby za alkoholizm i stres pourazowy rozpoznany u niego po zamachu terrorystycznym w Sewilli pięć lat temu.

      Langdon przekazał gwardziście informacje Winstona.

      – Był w katedrze podczas wybuchu? – nie dowierzał gwardzista.

      – Odkryłem też, że admirał nie miał żadnych powiązań z panem Kirschem – raportował dalej Winston. – To znowu mnie zaniepokoiło, dlatego zaalarmowałem ochronę muzeum, ale oni uznali, że bez żadnych dalszych dowodów nie powinniśmy zakłócać wystąpienia Edmonda, tym bardziej że trwała transmisja na cały świat. Wiedząc, jak ciężko Edmond pracował nad dzisiejszym wystąpieniem, uznałem ich argumenty, dlatego zamiast naciskać, skontaktowałem się z panem, bo miałem nadzieję, że wypatrzy pan w tłumie białą admiralską marynarkę, a wtedy mógłbym dyskretnie wysłać ochroniarzy wprost do niego. Powinienem był działać bardziej zdecydowanie. Zawiodłem Edmonda.

      Langdon z lekkim zdziwieniem odnotował, że maszyna Edmonda jest zdolna doznawać wyrzutów sumienia. Zerknął na miejsce, w którym leżały przykryte zwłoki, i spostrzegł, że Ambra Vidal idzie już w ich kierunku.

      Fonseca ją zignorował, skupiony wyłącznie na informacjach od Langdona.

      – Czy