mamy do czynienia z kolektywistyczno-wertykalnym etosem militarnej wspólnoty homospołecznej, pojawia się pytanie o grupy podporządkowane i poddane opresji: kobiety, dzieci, mniejszości. (Nie znaczy to, że w praktyce mężczyźni-żołnierze nie są również ofiarami systemu. Jednakże w sferze reprezentacji kulturowej są oni jego niewątpliwymi beneficjentami679). Pierwszą część odpowiedzi na pytanie o zdominowanych przynosi głaz-obelisk z 2011 r., dodany do pomnika na zasadzie przypisu z inicjatywy Związku Sybiraków. Treść widniejącego na nim napisu przytaczam w całości – paradoksalnie z uwagi na jego typowość – by uniknąć posądzenia o tendencyjność czy zideologizowanie niniejszego wywodu. W mojej opinii bowiem tendencyjność i zideologizowanie stanowią tutaj cechy przedmiotu opisu, a nie opisu przedmiotu.
„Wam, ludzkim aniołom, bez których błękit nieba nie byłby błękitem…”/ Maksymilian Biskupski – autor pomnika./Przechodniu!/Stojąc przy pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie w latach 1939-1955 [sic!], oddaj hołd naszym polskim matkom, które – zesłane na „nieludzką ziemię”, prześladowane przez reżim sowiecki, zmuszane do niewolniczej pracy, skazane na głód, chłód i choroby, uratowały nam, dzieciom, życie i godność bycia Polakiem oraz człowiekiem, żebyśmy potrafili również przebaczać. Niech dobry Bóg nagrodzi je niebem, a nas uchroni od niepamięci. Sybiracy Oddziału Warszawskiego – 26 maja roku Pańskiego 2011 w 71. rocznicę pierwszych deportacji.
Data dzienna wmurowania kamienia to Dzień Matki. Niewypowiedziane założenia sformułowań tego typu należą do najlepiej zbadanych na gruncie analizy dyskursu i krytyki kultury. Artykułowano je tak wiele razy680, że jedynie powtórzę za dziennikiem lektur Marii Janion:
Autorzy antologii Nationalisms and Sexualities utrzymują, że w kulturach o dominancie homospołecznej pojawia się pewna prawidłowość, a mianowicie szczególny stosunek do kobiety jako Matki. Następuje jej totalne uświęcenie681. Matka to „figura idealnej kobiecości, fantazmatyczna kobiecość, która zabezpiecza związki męsko-męskie i męską historię”. Męskie braterstwo idealizuje macierzyństwo i stara się wykluczyć „wszelkie niereprodukcyjne dyskursy seksualności z dyskursu narodowego”. Ma być on jednoznacznie heteroseksualny i nastawiony na rozrodczość.
Konieczna jest do tego kobieta-matka. Ona właśnie staje się gwarantką narodowej wspólnoty heteroseksualnej, jej przyzwoitości i poprawności obyczajowo-politycznej. […] To Matka-Polka i Matka-Ojczyzna. Panująca polska „narracja publiczna” wyznacza bardzo określone role Polkom i Polakom, a patronką narodu polskiego stała się najbardziej idealna z matek – Matka Boska682.
Dzieci-Polacy-Sybiracy wypowiadają się o Matkach-Polkach-Sybiraczkach. Spojrzenie dziecka zostało tutaj wyposażone we wszystkie atrybuty i przywileje męskiej władzy spojrzenia683. Dzieci płci żeńskiej zostały pozbawione prawa oceny i głosu. Nie są one bowiem od oceniania i wypowiadania własnego zdania. Jako Matki Polki in spe – a po drodze jako polskie dziewice, czyli patriotyczna odmiana obiektu seksualnego – same rychło będą poddawane ocenie. Mówiąc językiem Pierre’a Bourdieu, który badał traktowanie kobiet przez pryzmat kobiecości, a nie statusu osobowego, mamy tutaj do czynienia z rozumieniem kobiety jako przedmiotu o przeznaczeniu środka (re)produkcji męskiego kapitału biologicznego oraz symbolicznego684. W patriarchacie stawką w grze jest bowiem zachowanie, powiększenie i transmisja biologicznego i symbolicznego kapitału mężczyzny, w tym wypadku zaś – Polaka.
Za sprawą drugiego głazu-przypisu w horyzoncie pomnika obecna jest także figura ojcowska. Sąsiedni obelisk upamiętnia mianowicie wizytę zwierzchnika Kościoła rzymskokatolickiego, papieża Jana Pawła II, który modlił się w tym miejscu za „ofiary agresji sowieckiej” 11 czerwca 1999 r. po modlitwie „za Żydów” na Umschlagplatzu685. Obok anielskiej Matki-Polki-Sybiraczki pojawia się zatem – przelotnie, jak na patriarchę przystało – Ojciec Święty, Polak. Innymi słowy, rodzina w komplecie. Patriarchalna, hierarchiczna, heteroseksualna i aseksualna jednocześnie, a przy tym wszystkim polska, jeśli nie od razu katyńska. Nie odnoszę się w tym miejscu do realnych osób, krewnych ofiar zbrodni katyńskiej ani utworzonej przez nich organizacji, Federacji Rodzin Katyńskich. Interesuje mnie sposób autoreprezentacji wspólnoty pamięci szerszej niż krąg krewnych ofiar. Potężny pomnik w eksponowanym miejscu stolicy kraju został bowiem wzniesiony z uwagi na rangę przyznaną zbrodni katyńskiej i wywózkom radzieckim w historii Polski. Pytanie o sposób reprezentacji wspólnoty pamięci jest więc pytaniem o to, w jaki sposób jest wyobrażany prawomocny zbiorowy podmiot pamięci o historii Polski, jeśli nie podmiot historii Polski tout court.
Podmiot ten nie jest ukazywany jako wspólnota polityczna, lecz jako wspólnota rodzinna. To zjawisko charakterystyczne dla polskiej kultury dominującej, w której przyjęte jest mówić o społeczeństwie w kategoriach narodu, o narodzie zaś – w kategoriach rodziny. Silna pozycja imaginarium familijnego odpowiada deficytowi wyobraźni obywatelskiej, nie tylko zresztą w dziedzinie polityki pamięci i tożsamości. Definiowanie narodu w kategoriach więzów krwi poza tym, że blokuje debatę w kategoriach racjonalnych, utrudnia artykulację interesów i rewindykację praw (np. kobiet czy mniejszości seksualnych686). Dyscyplinuje również wszystkich, którzy do rodziny nie należą. Antyemancypacyjne i antyegalitarne, antydemokratyczne i wykluczające, imaginarium familijne jest tak dalece prawomocne, że samo stanowi źródło prawomocności. Jako takie dostarcza języka także tym, którzy skądinąd nie są kojarzeni z katolickim etnonacjonalizmem czy nacjonalizmem integralnym o endeckim rodowodzie, jak premier polskiego rządu, który podczas obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej w roku 2010 nie znalazł formuły innej niż ta, że „My wszyscy, Polacy, jesteśmy jedną wielką rodziną katyńską”687.
W tym stanie rzeczy istotne pytanie dotyczy sytuacji mniejszości. Przy bliższym oglądzie pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie wśród krzyży ulokowanych na platformie wagonu można dostrzec muzułmański symbol z pięcioramienną gwiazdą i półksiężycem, kilka krzyży prawosławnych oraz macewę z gwiazdą Dawida688. Mamy tu do czynienia z hierarchią, która nawet nie próbuje pozorować równouprawnienia. Krzyże prawosławne (i greckokatolickie?) nikną wśród dominujących liczebnie krzyży katolickich (i zapewne protestanckich). Jeszcze inaczej rzecz ma się z wyznaniami niechrześcijańskimi. Insygnium islamskie zostało oddelegowane do rogu wagonu od strony północno-zachodniej. Macewa znalazła się na osi orła, na przeciwległym krańcu upamiętnienia. Symbole odwrócone są do siebie „plecami”. Ulokowany od południowej strony orzeł znajduje się przez większość dnia w pełnym świetle. Macewa stoi od strony północnej, gdzie nie dochodzą promienie słońca. Przeciwstawne usytuowanie na osi powtarza wzór relacji Eklezja versus Synagoga689. (Ateistów nie uwzględniono).
Intencji włączenia towarzyszą zatem gesty hierarchicznego pozycjonowania, będące gestami o charakterze de facto wykluczającym, a przynajmniej o wykluczającym potencjale. Przy pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie można by prowadzić poglądowe lekcje wychowania obywatelskiego na temat napięć i oporów, jakie budzi w większości dominującej idea inkluzji. Drugi temat to konfesjonalizacja, czyli religijna definicja i ekspresja tożsamości (zjawisko przybierające na sile w większości krajów byłego bloku wschodniego, jak również w byłych republikach ZSRR, nie wyłączając Rosji). Temat trzeci: model wspólnoty jako zbioru grup postrzeganych nie tyle nawet w kategoriach grup narodowych, ile wyznaniowych. Każdemu etapowi refleksji z osobna – i wszystkim razem – mogłoby przyświecać pytanie o jednostkę i ochronę jej praw przed uroszczeniami kolejnych grup odniesienia: wyznaniowej, narodowej mniejszościowej, narodowej większościowej. Innymi słowy, pytanie