Paweł Maurycy Sobczak

Polscy pisarze wobec faszyzmu


Скачать книгу

(czy choćby frakcji) o liberalnym profilu42. Korzystniej przedstawiały się perspektywy liberalizmu kulturowego, przede wszystkim za sprawą środowiska „Wiadomości Literackich”, silnie oddziałującego – także w duchu liberalnym43 – na wielkomiejską inteligencję międzywojnia. Pomimo tego niewątpliwego wpływu związanym z „Wiadomościami” pisarzom nieobce było poczucie osamotnienia i rezygnacji, spowodowane poczuciem anachroniczności ich wolnościowych przekonań. Czuli bowiem, że ich światopogląd wywodzi się z przeszłości, z czasu „kiedy nic nie mogło zachwiać powszechnego przekonania, że człowiek jest osobą rozumną, jeśli popadającą w obłęd, to tylko na chwilę”, z lat kiedy „stosowano miarę człowieka indywidualnego”, który „górował nad zbiorowością obwarowany nietykalnym prawem”44. Legitymujący się takim rodowodem liberalizm międzywojenny jest politycznie słaby, bo drogie mu polityczne ideały „liberalnego demokratyzmu, podmywanego prądami lewicowymi”45 okazują się przeszkodą w konfrontacji z problemami dynamicznie zmieniającej się Europy. Aby przetrwać, aby ocalić wartości, które światu wydają się śmieszne i niedorzeczne (obiektywizm, uczciwość, wolność), zawiera sojusz z myślą lewicową, absorbując elementy obce klasycznemu liberalizmowi46. Nie potrafi także przedstawić zgodnego z „duchem czasu” światopoglądu, naraża się na zarzut „bezideowości”, ogranicza swoje środki wyrazu do kilku haseł, pod naciskiem niesprzyjających okoliczności staje się niepewny albo zasklepia w dogmatyzmie. Zarzuty Stefana Kisielewskiego pochodzące z artykułu Terroryzm ideowy – niezależnie na ile są sprawiedliwe, a na ile krzywdzące – ujawniają dotkliwą słabość pozornie tylko silnego liberalizmu spod znaku „Wiadomości Literackich”, zrażającego do siebie potencjalnych sojuszników (na przykład tych związanych ze środowiskami chrześcijańskiego personalizmu):

      [p]isałem już, że przeciwstawienie się doktrynerstwu i „kluczom” ideowym nie jest bynajmniej równoznaczne ze zwalczaniem dogmatyzmu, wprost przeciwnie, jest walką o głębszą, istotniejszą, bardziej twórczą postawę. Tymczasem „neohumanitaryści” z „Wiadomości”, występując przeciw dogmatycznym, kluczowym systemom [komunistycznemu i nacjonalistycznemu – przyp. P. S.], nie potrafili im przeciwstawić nic pozytywnego. Zatrzymali się na postawie negatywnej, a tworząc cały system swej negatywnej dogmatyki, stworzyli najszkodliwszy ośrodek terroru: terror bezideowości […]. A jeżeli idzie o ideologię, a raczej o brak ideologii, to przecież nikt nie uzna, że płyciutki, nie oparty na żadnych filozoficznych przemyśleniach utylitarystyczny humanitaryzm Słonimskiego można uznać za światopogląd. Toż wobec tej „ideologii” świat idei hitleryzmu choćby wydaje się imponującym gmachem47.

      Pomimo tych uwarunkowań światopogląd liberalny pozostaje dla niektórych pisarzy i publicystów międzywojnia (Słonimski, Sobański, Dąbrowska) istotnym źródłem osobistej, prywatnej samoobrony przed faszyzmem. Wyznacza bowiem granicę kompromisu, linię demarkacyjną, za którą znajdują się idee i czyny niemożliwe do zaakceptowania.

      Czy sprzeciw wobec faszyzmu mógł być uwarunkowany także światopoglądem konserwatywnym (a więc, przynajmniej częściowym, odrzuceniem nowoczesności)? Sformułowanie takiej hipotezy napotyka jednak problem związany z koniecznością odpowiedzi na pytanie: czym właściwie jest konserwatyzm? Ścisła definicja nie byłaby bynajmniej użyteczna, skoro potoczne mniemanie głosi, że ilu istnieje konserwatystów, tyle także interpretacji tego pojęcia. Niewątpliwie spektrum poglądów konserwatywnych jest szerokie – od niemal reakcyjnych (negujących wszelką zmianę i domagających się bezwzględnego odtworzenia tradycyjnego ładu) po zbliżone do liberalnych (tradycja anglosaskiego konserwatyzmu ewolucyjnego). Wydaje się jednak, że istoty postawy konserwatysty – szczególnie ważnej dla niniejszych rozważań – dopatrywać się można w sprzeciwie względem radykalnych zmian zagrażających istniejącej rzeczywistości społeczno-politycznej, w przekonaniu o zagrożeniu dla podstaw egzystencji ze strony zbyt gwałtownych przemian dokonywanych w imię sprawiedliwości społecznej i egalitaryzmu48. Obrona sprawdzonego ładu, przekonanie o wartości wielowiekowej tradycji, zaufanie w zbiorową mądrość wspólnoty – oto znamienne rysy doktryny konserwatywnej, pozwalające na odrzucenie wszelkich rewolucyjnych, utopijnych i nowoczesnych projektów przebudowy świata opartych na kulcie zmiany – także tych formułowanych przez totalitaryzmy.

      Aby wyraźnie dostrzec ten rys postawy konserwatysty, warto przyjrzeć się zapomnianemu nieco dziełu Dokąd nam iść wypada?, opublikowanemu w roku 1910 przez hrabiego Wojciecha Dzieduszyckiego – galicyjskiego polityka (między innymi posła do parlamentu austriackiego), filozofa, historyka sztuki, ale także eseistę i powieściopisarza. Dzieduszycki prezentuje się w tym tekście jako zwolennik tradycyjnych wartości – rodziny (krytyka rozwodów i emancypacji kobiet) oraz religii, postrzeganej jako węzeł łączący społeczeństwo i zapobiegający anarchii. Broni także tezy o niesprzeczności nauki (formułującej prawdy szczegółowe) i religii (odkrywającej prawdy ogólne). Liberalny indywidualizm zostaje przez autora Historii malarstwa we Włoszech odrzucony jako prowadzący do zgubnej atomizacji narodu, skutkującej w konsekwencji utratą wolności politycznej. Podobnie jednoznaczna krytyka spotyka socjalizm (postrzegany przez Dzieduszyckiego jako szkodliwa utopia), lecz pisarz nie szczędzi cierpkich słów zdobywającemu coraz większe wpływy polityczne nacjonalizmowi. Według konserwatysty ideologia nacjonalistyczna „narody we wzajemnej wychowuje nienawiści”49, bowiem zamiast przybliżać do siebie poszczególne wspólnoty narodowe, nawołuje do wrogości. W imię wartości konserwatywnych neguje zatem Dzieduszycki naruszające społeczno-polityczny porządek ruchy modernizacyjne, wskazuje na ich negatywne aspekty, zwraca uwagę na związane z nimi zagrożenia. Tropem tym podążała w międzywojniu większość środowisk konserwatywnych (skupionych wokół czasopism, takich jak krakowski „Czas”, wileńskie „Słowo”, „Dziennik Poznański” oraz neokonserwatywne50 „Bunt Młodych” i „Polityka”). Przychylność, z jaką polscy zachowawcy początkowo przyjęli narodowy socjalizm (wynikająca zapewne z antykomunistycznego i antyliberalnego nastawienia Hitlera oraz deklarowanego przezeń przywiązania do katolicyzmu), ustąpiła miejsca postawie krytycznej51. Rodzima myśl konserwatywna nie mogła zgodzić się z rewolucyjnym nastawieniem ruchu nazistowskiego, obalającego uprawomocnioną wielowiekowym doświadczeniem tradycję. Niemożliwe do pogodzenia z konserwatywnym światopoglądem okazało się zanegowanie przez ideologię narodowosocjalistyczną tradycyjnych wartości kultury europejskiej, odrzucenie dorobku cywilizacji śródziemnomorskiej i chrześcijańskiej połączone z neopogaństwem oraz schlebianiem masowym instynktom. Ideologia nazistowska godziła w usankcjonowany ład, nie przemawiała zatem do konserwatystów, nawet jeśli niektórzy z nich (jak Stanisław Cat-Mackiewicz) preferowali polityczny pragmatyzm, uznając, że rządy Hitlera – zrywającego z pruskim nacjonalizmem i zwalczającego komunistów – mogą okazać się dla Polski zjawiskiem korzystnym.

      Rozdział I

      Liberał w Berlinie, „faszysta” w Warszawie

      Antoni Sobański i Ferdynand Goetel 52

      [Reportaże Antoniego Sobańskiego] to wielki głos ostrzeżenia, ale, jak wiadomo, w tamtych latach żadnych ostrzeżeń nie brano na poważnie53.

      Nie czas się teraz wzruszać, płakać i rozczulać / trzeba coś postanowić