Paweł Maurycy Sobczak

Polscy pisarze wobec faszyzmu


Скачать книгу

jednak znamionowało ich pragnienie dowiedzenia się czegoś więcej, poznania nowych szczegółów dotyczących życia społeczno-politycznego w Trzeciej Rzeszy. Trudno zatem dziwić się, że najpoczytniejsze dzienniki oraz czasopisma społeczno-kulturalne (od „Wiadomości Literackich”55, przez „Gazetę Polską” i „Kurier Poranny”, po „Warszawski Dziennik Narodowy” i „Prosto z mostu”) regularnie zamieszczały obszerne artykuły poświęcone sytuacji w Niemczech. Teksty Pawła Hulki-Laskowskiego, Tadeusza Katelbacha, Kazimierza Smogorzewskiego56, Aleksandra Sendlikowskiego, Jana Hoppego czy Jerzego Drobnika z pewnością poszerzały powszechną wiedzę na temat hitleryzmu, choć wymienieni autorzy nie ukrywali raczej przed czytelnikami osobistych zapatrywań politycznych. Jednak ich artykuły nie zdobyły takiego rozgłosu, jakim cieszyły się dwie książki poświęcone nazizmowi, opublikowane w latach trzydziestych – Cywil w Berlinie oraz Pod znakiem faszyzmu. Były to pozycje bardzo odmienne, zarówno pod względem formy, ujęcia tematu, jak i postawy narratora. Bardzo różni byli także autorzy – jeden to ceniony literat o bogatym dorobku twórczym, należący do grona luminarzy polskiej literatury i szczycący się narodowymi przekonaniami; drugi – dziennikarz, przyjaciel skamandrytów, liberał z krwi i kości. Słowem – Ferdynand Goetel i Antoni Sobański.

      Kim był człowiek, który we wspomnieniach przyjaciół najczęściej pojawia się jako „hrabia Tonio”? Niewątpliwie arystokratą (tytuł hrabiowski nadany został przez papieża Leona XIII dziadkowi naszego bohatera57), lecz fakt ten dla niego samego nie miał raczej większego znaczenia. Antoni Sobański z rzadka bowiem przebywał w swym majątku w Guzowie (pod Sochaczewem)58, naturalnym dlań środowiskiem stały się kawiarnie, kluby, salony oraz inne miejsca, w których gromadziła się intelektualna elita Warszawy59. Miał pełne prawo zaliczać siebie do tego grona – znał sześć języków obcych (pod tym względem przewyższał Lechonia i Słonimskiego razem wziętych), współpracował z zagraniczną prasą (między innymi z „Timesem”), żywo interesował się współczesną literaturą i sztuką. Oto jaki wizerunek Sobańskiego utrwalili w pamięci jego znajomi i przyjaciele – Witold Gombrowicz wspominał:

      Dziwny człowiek ten Tonio Sobański! Jeden z charakterystyczniejszych chyba dla ówczesnej Warszawy i powolnego przewrotu, jaki dokonywał się w Polsce. Hrabia, właściciel wspaniałego Guzowa, był cyganem, wsi nie lubił, z tradycjami zerwał, wsiąkł we wszystkie fermenty intelektualne i artystyczne, był właściwie wydziedziczony, wykolejony nawet, a ciotki swoje rozliczne do szału doprowadzał bluźnierstwami […]. Talentu nie miał, czy może nie umiał go w sobie uruchomić wskutek nadmiaru krytycyzmu […]. Był jednym z najbardziej oświeconych arystokratów polskich, a i to coś znaczy60.

      Gombrowicz zapamiętał Antoniego Sobańskiego jako człowieka „czarującego”, Aleksander Janta-Połczyński jako „wytwornego”61, Jarosław Iwaszkiewicz podkreślał zaś, iż Tonio był „zachwycający”, „bardzo elegancki […], bardzo dowcipny, kulturalny, zainteresowany we wszystkim, zarówno w polityce, jak i w dziedzinie kultury, wyrobiony towarzysko”62. Nie dziwne zatem, że zdobył sobie przyjaźń tak znaczących w życiu literackim postaci, jak Tadeusz Boy-Żeleński, Irena Krzywicka, Mieczysław Grydzewski, Antoni Słonimski czy wspomniany Iwaszkiewicz63. Bywał częstym gościem na Stawisku, jego nazwisko odnajdziemy także w Księdze gości prowadzonej przez Jana Lechonia64. Potrafił także nawiązać nić porozumienia z twórcami młodszego pokolenia (Jerzy Paczkowski, Zbigniew Uniłowski, Tadeusz Breza, Światopełk Karpiński, wreszcie Gombrowicz). Nie udało mu się jedynie wkupić w łaski Anny Iwaszkiewiczowej („mówiła, że ją brzydził”65 – wspomina mąż), być może źródłem tej niechęci stał się specyficzny sposób bycia Sobańskiego, uchwycony w lakonicznej charakterystyce dokonanej przez Krzywicką („trochę gnący się pederastycznie”66). „Hrabia Tonio” należał do osób znanych i cenionych (o popularności tej postaci przekonuje choćby rysunek Pan Hrabia autorstwa Feliksa Topolskiego67), jego pozycja w środowisku literackim była wysoka, mimo iż nie pisywał uznawanych za wybitne wierszy lub opowiadań. Okazało się jednak, że – dzięki pracy korespondenta „Wiadomości Literackich” – udało mu się zdobyć miejsce w historii polskiej literatury68. Dziennikarstwo było bowiem jego właściwą profesją69, choć etykietowanie Sobańskiego wyłącznie jako żurnalisty zubożyłoby znacznie jego barwny życiorys. Podobny zabieg oburzył Jarosława Iwaszkiewicza, który w roku 1966 zanotował w Dzienniku wrażenia doznane podczas kolacji u Wandy Telakowskiej.

      [Telakowska] zaprosiła jakichś okropnych urzędasów, panie ministrze (?),

      panie profesorze, panie dyrektorze. Rozmowa się nie kleiła, nie miałem z nimi nic wspólnego. Wanda, żeby zabawić, pokazała nam sztambuch. Jest tam uroczy, obszerny wpis Tonia Sobańskiego. Jeden z urzędasów spytał: kto to był Sobański? I Wanda powiedziała: to taki dziennikarz. I kropka. Boże drogi! Powiedzieć o Toniu – taki dziennikarz – i kto to? Wanda. […] Tonio był niezwykłym człowiekiem. Inteligencja, dowcip, charme, dobroć. Takich dziś nie ma. Powiedzenie ze strony Wandy «to taki dziennikarz» to było straszne70.

      Antoni Sobański jawił się swym przyjaciołom jako bywalec i światowiec. Regularnie wyjeżdżał za granicę – do Anglii (miał mieszkanie w Londynie), Francji, Niemiec, Austrii, Szwajcarii, później także do Stanów Zjednoczonych (kupił dom w Santa Fe, w stanie Nowy Meksyk)71. Jako człowiek towarzyski, a zarazem poliglota, wszędzie miał znajomych i kontakty72. Nic zatem dziwnego, że „Wiadomości Literackie” jego właśnie uczyniły wiosną i latem 1933 roku swoim berlińskim korespondentem73. Reportaże Sobańskiego ze stolicy hitlerowskich Niemiec ukazywały się na łamach tygodnika redaktora Grydzewskiego od czerwca do sierpnia 1933, w następnym roku zaś znalazły się w książce Cywil w Berlinie, opublikowanej nakładem – prężnie wówczas działającego – wydawnictwa „Rój”. Wydawca w następujących słowach zachwalał oferowane dzieło:

      Książka Antoniego Sobańskiego zasługuje na szczególną uwagę: jest to pierwsza książka dająca istotny, prawdziwy i całkowicie bezstronny obraz dzisiejszej rzeczywistości niemieckiej […]. Jest przy tym rzeczą niepośledniego znaczenia, iż pisał ją człowiek całkowicie pozbawiony pasji politycznej, która tak często podaje w wątpliwość wiarygodność relacji dziennikarzy, czy polityków. Dzięki temu praca Sobańskiego jest nieocenionym źródłem poznania istotnej, niesfałszowanej żadnym uprzedzeniem prawdy o tym, co się dzieje w Niemczech74.

      Czy tak jest faktycznie? Zanim spróbuję odpowiedzieć na pytanie o obiektywizm relacji, postaram się pokazać, kim jest Sobański-narrator Cywila w Berlinie. Innymi słowy – jakie są składniki budujące tożsamość reportera wyruszającego w maju 1933 roku do stolicy Trzeciej Rzeszy. Antoni Sobański jedzie do nazistowskich Niemiec jako tytułowy „cywil”, „staroświecki liberał”75, zaprzysięgły okcydentalista76