Drastyczne przestępstwa muszą spotykać się z drastycznymi karami. Modne twierdzenie, że nie wysokość, a nieuchronność kary działa prewencyjnie nie przekonuje. Wydaje się, że ważne są oba te elementy. Siła państwa jest ważna tym bardziej w przypadku osób pochodzących z kultur, w których jest ona jedną z podstawowych wartości, a jakakolwiek inna postawa odbierana jest jako słabość, którą należy wykorzystać. Symbolem słabości państwa przekraczającej granicę groteski jest sprawa Andresa Breivika, który wygrał przed norweskim sądem sprawę przeciwko państwu norweskiemu w związku z „nieludzkim traktowaniem”. Do tego umożliwiono mu oprawę medialną, czyniącą z niego osobę publiczną i gwarantującą nie tylko sławę, ale i dostatnie życie po zakończeniu śmiesznie niskiego wyroku. Absurdy „humanitaryzmu” wobec sprawców można zaobserwować na każdym kroku. W niektórych krajach bandyci, którzy walczyli w Syrii, dostają zapomogę i opiekę w związku z przebytą traumą (ucinanie głów niewiernym i sprzedawanie dziewczynek na targach niewolników istotnie może być traumatyczne). Oczywiście nie znaczy to, że nie należy pomagać zmanipulowanym nastolatkom, będącym bardziej ofiarami niż sprawcami – zwłaszcza w wypadku wyjeżdżających młodych kobiet – oraz ich rodzinom, dzięki którym niejednokrotnie służby dowiadują się o problemie. W Niemczech zabójstwa z nienawiści – choćby zabójstwa imigrantów przez neofaszystów – spotykały się z niewiarygodnie niskimi wyrokami, których przykłady przytacza Viktor Grotowicz. Brytyjski imam, który co tydzień nawoływał w londyńskim meczecie do zniszczenia Wielkiej Brytanii, nie mógł być wydalony do rodzinnego Egiptu, bo „mogły mu tam grozić tortury i kara śmierci”. Niemieckie media cenzurowały wiadomości, żeby nie poddano w wątpliwość imigracyjnej polityki rządu. Taka sytuacja miała miejsce w związku z wydarzeniami w noc sylwestrową 2015/2016. Liczne ataki o podłożu seksualnym na kobiety, dokonywane przez grupy imigrantów, były przez dłuższy czas ukrywane zarówno przez media publiczne, jak i prywatne, co nie tylko osłabia wiarygodność rządu i mediów, ale również zachęca do dokonywania przestępstw. Wstrzymywanie publikacji wizerunku zamachowca z Berlina z Sylwestra 2016/2017, bo był to Tunezyjczyk i mogłoby to spowodować rasistowskie komentarze, wydaje się przekraczać nie tylko granice absurdu, ale nosić znamiona przestępstwa. W brytyjskich czy niemieckich miastach istnieją dzielnice, w których działają „patrole szariackie”, a choćby w Szwecji do wielu dzielnic policja i służby ratunkowe boją się wjechać.
Banalizacja przestępstw z nienawiści przez polskie MSW w ostatnim roku niebezpiecznie wpisuje się w ową tendencję. W ten sposób tolerancja doprowadza z jednej strony do dyktatury radykałów islamskich, z drugiej do rozwoju ugrupowań skrajnie prawicowych. W tym czasie lewicowi intelektualiści i politycy zastanawiają się nad zakazem umieszczania w miejscach publicznych choinki z okazji Świąt Bożego Narodzenia jako przejawu nietolerancji wobec innowierców, co nosi znamiona już nie tylko naiwności, ale wręcz europejskich tendencji samobójczych.
Liczby osób „zagrożonych” można interpretować różnorako. Zgodnie z francuskim rządowym „Planem Przeciwko Radykalizacji” około 2000 Francuzów zidentyfikowano w środowiskach Państwa Islamskiego, a 9200 określono jako zradykalizowane. Nawet jeśli są to liczby zaniżone, można mówić o sukcesie – to kropla w morzu pięciomilionowej społeczności muzułmańskiej we Francji. Z drugiej strony, jeśli spojrzeć na możliwe skutki ich działalności, sprawa przestaje wyglądać tak optymistycznie.
Wydaje się, że niezbędnym minimum jest stosowanie surowych kar za przestępstwa popełniane z nienawiści, natychmiastowe wydalanie do krajów pochodzenia imigrantów popełniających przestępstwa (zwłaszcza z użyciem przemocy) i głoszących radykalne poglądy, dokładne sprawdzanie przybyszy przez służby specjalne i policję, odzyskanie stref „No-Go” dla państwa i całkowite uniemożliwienie działalności radykalnych imamów oraz fundacji związanych z radykalnymi ruchami religijnymi, co często prowadzi do zakazu czerpania jakichkolwiek funduszy z poszczególnych krajów (głównie Arabii Saudyjskiej).
W większości państw zachodnich zagrożenie terroryzmem wymogło zmianę przepisów. Czasami uchwalane są specjalne ustawy zwane „antyterrorystycznymi”. W Polsce, wyprzedzając działania przestępców, Ustawę o działaniach antyterrorystycznych uchwalono w 2016 r. przed Światowymi Dniami Młodzieży, co umożliwiło zastosowanie bezprecedensowych środków ochrony.
Ustawodawstwo antyterrorystyczne na świecie kieruje się zazwyczaj w stronę rozszerzania uprawnień państwa w zakresie:
– zbierania, analizy i wymiany informacji na poziomie krajowym i międzynarodowym (w Polsce wiodącą i koordynacyjną rolę odgrywa w tym przypadku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego),
– rozszerzenia uprawnień procesowych (np. w Australii możliwość prewencyjnego zatrzymania do 48 godzin na podstawie prawa federalnego, lecz… do 14 dni na podstawie prawa stanowego),
– rozszerzenia uprawnień operacyjno-rozpoznawczych.
Te ostatnie są często mylnie rozumiane przez dziennikarzy i komentatorów. Są to bowiem czynności niejawne, związane z mocną ingerencją w prywatność obywateli. Jednocześnie zwalczanie przestępczości generalnie, a przestępczości terrorystycznej przede wszystkim jest bez ich stosowania niemożliwe. Czynności te, pomimo swojej niejawności powinny być legalne, czyli zgodne z przepisami – choć niekoniecznie musi być to ustawa regulująca proces karny. Uprawnienia do tych czynności będą niekiedy przysługiwać służbom, które z procesem karnym nie mają nic wspólnego (np. służby wywiadowcze). Najbardziej inwazyjne metody operacyjno-rozpoznawcze (intelligence) to:
Obserwacja miejsc lub osób – przy czym nie chodzi tu o monitoring miejsc publicznych.
Kontrola korespondencji – czyli podsłuchy i czytanie listów czy maili, zazwyczaj wymagające zgody sądu i ograniczone do określonej kategorii najcięższych przestępstw (w Polsce tzw. przestępstwa katalogowe).
Pobieranie i analiza danych teleinformatycznych (bilingi, logowania) – w warunkach polskich nie wymagają zgody sądu.
Werbunek osób współpracujących ze służbami w sposób niejawny, mających dostęp do środowisk rozpracowywanych lub podwyższonego ryzyka – zapewne obok obserwacji najstarsza metoda wywiadowcza.
Metody związane z wykorzystaniem tzw. funkcjonariuszy pod przykryciem – będące najczęstszym przedmiotem nieporozumień, często nazywane mylnie „prowokacją”. Funkcjonariusz pod przykryciem to funkcjonariusz, który występuje ze sfabrykowaną tożsamością, często samemu udając przestępcę i funkcjonuje w środowisku przestępczym. Działania te związane są często z zakupem czy sprzedażą kontrolowaną, lub kontrolowanym wręczeniem czy przyjęciem łapówki. W warunkach polskich możliwe jest to wyłącznie w przypadku niektórych kategorii przestępstw (np. handel bronią, narkotykami, korupcja). W niektórych krajach możliwości funkcjonariuszy w tym zakresie są znacznie szersze. Wykorzystanie funkcjonariuszy pod przykryciem może mieć również charakter infiltracyjny, nie nakierowany na szybki efekt procesowy jak w przypadku zakupu/sprzedaży. Wydaje się, że tego typu podejście jest szczególnie istotne w przypadku zwalczania terroryzmu.
Działalność państwa w walce z terroryzmem niejednokrotnie przekracza uprawnienia ustawowe. We Francji od 2012 r. uchwalono sześć różnych ustaw antyterrorystycznych. Ostatnio prasę obiegła informacja, uwiarygodniona przez wypowiedzi prezydenta, jakoby działania państwa nie ograniczały się do wypełniania tych ustaw, lecz obejmowały również fizyczną eliminację terrorystów poza granicami państwa przez służby specjalne. Kwestia pozaprawnych czy nadzwyczajnych środków stosowanych w wyjątkowych sytuacjach poruszana jest w literaturze przedmiotu. Z taką nadzwyczajną sytuacją mamy do czynienia choćby wtedy, gdy gdzieś podłożona jest bomba i wyłącznie zastosowanie przemocy może skłonić zatrzymanego do wyjawienia, gdzie ona się znajduje i uratowania życia innych