to the intimidation of the authorities. Upon release from confinement, most of them continued their conspiratorial work. After 1989, the internees engaged in either political or social activity or turned to family life and professional career. Undoubtedly, each and every one of them demonstrated courage and determination in their fight against the communist authorities of Polish People’s Republic (PRL). No sacrifice would have sufficed to stop them on the path they had chosen.
Key words: martial law, interned activists, female activists, conspiratorial work.
Abstrakt. W czasie stanu wojennego internowano blisko dziesięć tysięcy osób. W tej grupie znalazły się także łódzkie opozycjonistki. Przyczyną ich internowania była podjęta przez nie działalność antykomunistyczna. Kobiety te uczestniczyły w przedsięwzięciach KOR, RMP, KPN oraz współtworzyły NSZZ „Solidarność”. Za zaangażowanie w działalność opozycyjną spotykały je różnego rodzaju szykany – aresztowania, rewizje, utrata pracy, ciągła inwigilacja. Jednak „łódzkie ekstremistki” nie dały się zastraszyć działaniom władz. Postawy tej w większości przypadków nie zmienił także okres internowania. Po opuszczeniu ośrodka odosobnienia większość z nich podjęła konspiracyjną działalność. Po 1989 roku internowane łodzianki zaangażowały się w życie polityczne bądź poświęciły się rodzinie, pracy zawodowej czy społecznej. Niewątpliwie każda z nich wykazała się odwagą i determinacją w walce z władzą PRL. Nie poddały się pomimo kosztów, jakie musiały ponieść w związku z wybraną przez siebie drogą.
Słowa kluczowe: stan wojenny, internowane, aktywistki, podziemna działalność.
W czasie stanu wojennego internowano blisko dziesięć tysięcy osób. Wśród nich znalazły się także łódzkie opozycjonistki. Grupa tych kobiet była dość zróżnicowana, zarówno pod względem wieku, jak i wykonywanego zawodu. Prawie połowa internowanych łodzianek miała wykształcenie wyższe. Wśród nich znalazła się między innymi nauczycielka, adwokatka, dziennikarka, lekarka oraz pracownice łódzkich zakładów przemysłowych. Dwie trzecie internowanych to kobiety dwudziesto-, trzydziestokilkuletnie. Najmłodsza, Bożena Hajdys w chwili zatrzymania miała niespełna dwadzieścia trzy lata, natomiast najstarsza, Jadwiga Szczęsna, sześćdziesiąt jeden lat.
Kobiety te reprezentowały odmienne poglądy. Różniły się także stopniem zaangażowania w działalność opozycyjną. Niektóre z nich podjęły ją już w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Współpracowały z Komitetem Obrony Robotników (KOR), Ruchem Młodej Polski (RMP) czy Konfederacją Polski Niepodległej (KPN). Zdecydowana większość internowanych łodzianek brała udział w tworzeniu struktur Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego (NSZZ) „Solidarność”. Organizowały one komórki „Solidarności” w swoich zakładach pracy, brały udział w redagowaniu i rozpowszechnianiu pism solidarnościowych oraz pełniły różne funkcje w Komisjach Zakładowych czy Zarządzie Regionalnym37.
Internowane z różnych powodów decydowały się na przystąpienie do antykomunistycznej opozycji. Najczęściej występowały w obronie najważniejszych dla nich wartości; pragnęły, aby państwo polskie odzyskało suwerenność oraz zagwarantowane zostały swobody obywatelskie. Niektóre z kobiet w swoich relacjach podkreślały rolę rodziny w kształtowaniu ich osobowości. Zdarzało się, że to właśnie członkowie rodziny wciągali je w tego typu działalność. Tak było w przypadku Cecylii Dunin-Horkawicz czy Jadwigi Szczęsnej, które pomagały swoim córkom mocno zaangażowanym w działalność opozycyjną.
Niekiedy jednak przystąpienie do opozycji było motywowane ciężkimi doświadczeniami. Osobista tragedia, jakiej doznała Zenobia Łukasiewicz, spowodowała, że została ona współpracownikiem Komitetu Samoobrony Społecznej (KSS) KOR. W 1978 roku wskutek brutalnych działań Milicji Obywatelskiej (MO), zmarł jej dwudziestodwuletni syn Piotr. Od tego momentu głównym celem stało się dla niej wykrycie i ukaranie sprawców śmierci syna, a potem także podobnych mordów milicyjnych. W związku z tym Łukasiewicz zaczęła współpracować z Biurem Interwencyjnym KSS KOR, które zajmowało się m.in. nagłaśnianiem tego typu spraw38.
Za zaangażowanie w działania opozycyjne internowane łodzianki spotykały różnego rodzaju szykany. Oczywiście im bardziej były one zaangażowane w działalność antykomunistyczną, tym mocniej władza starała się je rozmaitymi sposobami nękać. Odmawiano im możliwości wyjazdu za granicę, zatrzymywano w aresztach śledczych, podsłuchiwano, nękano pogróżkami telefonicznymi, przeprowadzano rewizję w ich mieszkaniach. Grożono także represjami wobec członków ich rodzin. W celu skompromitowania kobiet w środowisku opozycyjnym czy miejscu pracy rozpuszczano różnego rodzaju plotki. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa (SB) po powrocie Janiny Kończak, przewodniczącej Komisji Zakładowej w Zakładach Przemysłu Gumowego „Stomil” w Łodzi, z delegacji z Lechem Wałęsą we Francji w październiku 1981 roku, rozpowszechnili w jej miejscu pracy ulotki sugerujące, że wykorzystuje ona pełnioną funkcję w strukturach „Solidarności” dla robienia kariery czy też zdobywania dodatkowych pieniędzy39.
Inną formą szykanowania kobiet w miejscu pracy było przenoszenie je na niższe stanowiska, a nawet z niej zwalnianie. W lutym 1977 roku Zofia Gromiec otrzymała wymówienie z pracy w Wydawnictwie Łódzkim. Bezpośrednią przyczyną zwolnienia było podpisanie „Listu 175” w obronie robotników pokrzywdzonych za udział w strajku w 1976 roku. W nowym miejscu pracy – Graficznej Pracowni Doświadczalnej w Łodzi – SB starała się ją cały czas kontrolować, m.in. nakłaniając innych pracowników do donoszenia na nią. Uniemożliwiała jej także zmianę miejsca zatrudnienia40.
Jedną z dotkliwszych form represji było internowanie. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku w aresztach śledczych znalazły się Małgorzata Bartyzel, Barbara Dąbrowska, Maria Dmochowska, Cecylia Dunin-Horkawicz, Iwona Śledzińska-Katarasińska, Zenobia Łukasiewicz, Iwona Smurzyńska, Ewa Sułkowska-Bierezin oraz Jadwiga Szczęsna. W pierwszych miesiącach trwania stanu wojennego internowano kolejne pięć kobiet. Były to Grażyna Jońska, Bożena Kostrzewa, Małgorzata Matynia, Krystyna Skolecka-Kona oraz Barbara Sumińska. W wyniku drugiej fali internowań, która miała miejsce w maju 1982 roku, do ośrodka odosobnienia trafiły Elżbieta Frątczak, Zofia Gromiec, Bożena Hajdys, Janina Kończak, Krystyna Kowalczyk, Anna Kubiak, Teresa Misiak, Teresa Skobel, Grażyna Sumińska oraz Barbara Śreniowska-Szafran.
Niektóre łodzianki w miejscach odizolowania przebywały kilka dni, inne kilka miesięcy. Najdłużej w ośrodku odosobnienia, tj. od 13 grudnia 1981 roku do 22 lipca 1982 roku, kiedy do zgodnie z dyrektywą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zwolniono wszystkie internowane kobiety, przebywały Bartyzel, Łukasiewicz oraz Sułkowska-Bierezin. Ich internowanie trwało ponad siedem miesięcy (tabela 1).
Ciężkim doświadczeniem było już samo zatrzymanie, zwłaszcza dla kobiet internowanych w pierwszych dniach trwania stanu wojennego. W nocy do ich drzwi zapukała grupa uzbrojonych funkcjonariuszy. Po okazaniu lakonicznie wypełnionej decyzji o internowaniu, choć w niektórych przypadkach w ogóle nie była ona udostępniana zainteresowanym, zabierano je na komendę. Wszelkie próby zdobycia jakichkolwiek informacji na temat przyczyn zatrzymania były bezowocne. Brak wiedzy o tym, że zatrzymanie potrwa dużej, powodowało, że kobiety nie miały możliwości pożegnania się z bliskimi, zostawienia wiadomości i co nie mniej ważne, nie mogły się odpowiednio do tego przygotować. Większość z nich nie była przygotowana na spędzenie nawet jednej nocy w areszcie. Bez ciepłej odzieży, bielizny na zmianę, musiały się zmierzyć z dokuczliwymi warunkami panującymi w placówkach penitencjarnych41.
W czasie zatrzymań kobiety były traktowane bardziej pobłażliwie niż mężczyźni. Wobec kobiet raczej nie stosowano przemocy fizycznej, co nie oznacza,